tag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post8709127266670193294..comments2024-03-29T11:54:06.930+01:00Comments on Literackie skarby świata całego: Feministka i źli chłopcy – „Nałkowska i jej mężczyźni”, Iwona Kienzlernaiahttp://www.blogger.com/profile/11364488379855483558noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-79164827208090587912015-07-27T23:34:13.968+02:002015-07-27T23:34:13.968+02:00No właśnie, to ciekawe, bo wydaje mi się, że do od...No właśnie, to ciekawe, bo wydaje mi się, że do odczytania na dwa (co najmniej, teraz tak myślę ad hoc) sposoby: albo właśnie jako taka emanacja tego powiązania przyjemności i cierpienia (jeśli jakiejś przyjemności w ogóle, bo czasem się zastanawiam, czy tam aby nie jest u Nałkowskiej samo cierpienie), albo to jeszcze taka modernistyczna mocno wizja. W sensie, że wszyscy ewoluujemy, pisarka też -- a że mamy jej dzienniki, tak sumiennie prowadzone, to tę ewolucję widać; niekoniecznie musimy wtedy zakładać pewną ciągłość poglądów. No i jednak wydaje mi się, że coś w tym jest, w sensie w tym zinternalizowaniu zasad pomimo innej od przyjętych atmosfery w domu.Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-73393203914159674942015-07-27T21:49:23.435+02:002015-07-27T21:49:23.435+02:00Tylko czemu w takim razie wizje nagiej kobiety na ...Tylko czemu w takim razie wizje nagiej kobiety na koniu pojawiają się już w wyobraźni nastoletniej Nałkowskiej, jeszcze zanim zetknęła się na poważnie z jakimkolwiek mężczyzną? Myślisz, że miała ten model aż tak zakodowany z powodu tych zasad, które były społecznie przyjęte? Bo rzeczywiście, z domu akurat wyniosła dość niecodzienny przykład.naiahttps://www.blogger.com/profile/11364488379855483558noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-64872850090193261732015-07-27T16:36:13.481+02:002015-07-27T16:36:13.481+02:00Hm, a może by to ugryźć od innej strony: nie tyle ...Hm, a może by to ugryźć od innej strony: nie tyle masochistka, co ofiara uwarunkowań kulturowych? I to nawet nie własnych (vide głoszone hasła i generalnie dość niecodzienny jak na tamte czasy przykład wyniesiony z domu), ile mężczyzn, których spotykała (którzy się przecież od początku nie wydawali być takimi, jakimi się okazywali potem) i czasów, w których żyła.Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-85635038050191061442015-07-27T16:30:37.595+02:002015-07-27T16:30:37.595+02:00A, w sensie, że namiętność i ból jakby wypływają z...A, w sensie, że namiętność i ból jakby wypływają z jednego źródła? Nie że to jest jakaś rozbieżność między teorią a praktyką, ale że to na swój sposób dwie realizacje jednego i tego samego pragnienia, jakiejś potrzeby intensywnych doznań? Czyli jednak masochistka... Ciekawe to jest, muszę nad tym jeszcze pomyśleć.naiahttps://www.blogger.com/profile/11364488379855483558noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-22787795322966837662015-07-27T16:15:44.166+02:002015-07-27T16:15:44.166+02:00To prawda, ogromnie cenię tytaniczną pracę Hanny K...To prawda, ogromnie cenię tytaniczną pracę Hanny Kirchner przy redagowaniu dzienników Nałkowskiej, lubię też czytać jej posłowia do wydań kolejnych dzieł, ale po przeczytaniu tego wszystkiego sama jej książka o Nałkowskiej może nużyć, bo faktycznie nie przynosi więcej nowego. Ale chodziło mi o coś innego: to znaczy z Twojej recenzji wyczytałam taki obraz Nałkowskiej, która jasne, głosi odważne tezy -- podczas gdy w życiu prywatnym ma problem z ich realizacją, zgadza się na związki ze zdradzającymi ją (Rygier) bądź bijącymi (Jur-Gorzechowski) mężczyznami. Ale nie ma tu tej jednej rzeczy, która dla mnie płynie z twórczości, a i z niektórych fragmentów dzienników: czyli tego, że ta pasja i namiętność przekładają się równocześnie na szalenie niesatysfakcjonujące życie seksualne: że wiesz, ten facet na koniu z nagą związaną kobietą to jest obraz nie tyle jakoś erotyczny, co doskonale pokazujący właśnie tę bolesną stronę -- bo jednak nago na koniu, to nie bardzo. I ten podświadomy obraz się przewija wszędzie, wszystko jest męczące i bolesne, ta namiętność staje się okropna, kiedy wychodzi poza ducha i zaczyna chodzić o ciało.Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-9036297081315668012015-07-27T16:02:41.126+02:002015-07-27T16:02:41.126+02:00Chodzi Ci o to, że Kienzler nie poświęca w swojej ...Chodzi Ci o to, że Kienzler nie poświęca w swojej książce uwagi twórczości Nałkowskiej? Nie bezpośrednio, nie ma tu analiz i jasnych odniesień, ale ponieważ autorka w dużej mierze korzysta z biografii Hanny Kirchner, która z kolei na twórczości skupiła się bardzo, to myślę, że w tej analizie psychologicznej gdzieś to wszystko jest, tylko nienazwane, bez jednoznacznych wskazań i przypisów. <br /><br />Nie jestem pewna, czy dobrze Cię zrozumiałam, bo na moje oko z Twojego komentarza wynika mniej więcej to samo, co z książki Kienzler :). Była postrzegana jako silna, niezależna i skoncentrowana na swoich potrzebach, być może pod wpływem tego swojego „publicznego” wizerunku sama też częściowo weszła w tę rolę, ale w gruncie rzeczy była typem gotowej do poświęceń cierpiętnicy, może nawet masochistki, i ta prawda wychodziła na jaw w jej utworach. Jeśli coś pokręciłam, to sprostuj :).naiahttps://www.blogger.com/profile/11364488379855483558noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-56075816586435458822015-07-27T15:38:03.297+02:002015-07-27T15:38:03.297+02:00Wiesz co, coś mi tu nie gra. W sensie Twój tekst j...Wiesz co, coś mi tu nie gra. W sensie Twój tekst jak zawsze czyta się świetnie, ale jeśli chodzi o samą książkę, to bym się zastanowiła nad tą jednoliniowością narracji -- bo jak się poczyta powieści Nałkowskiej, to z nich wychyla się zawsze ta kobieta umęczona, szarpiąca się z rzeczywistością, z tym ukochanym mężczyzną, który jest ukochanym do ukrzyżowania. Nie wspominając już o tej seksualności: ona też jest zupełnie cierpiętnicza, bolesna, nie przynosząca wcale wielkiej rozkoszy, a jeśli już -- to na równi z bólem (takim czysto fizycznym). A że Nałkowska dużo i chętnie w swojej twórczości korzystała z własnych doświadczeń, to wydaje mi się, że takie jednostronne spojrzenie wyłącznie przez dzienniki (i to niektóre tylko, wybrane fragmenty), jest zawężające.Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-51550594549038108692015-07-24T16:45:40.016+02:002015-07-24T16:45:40.016+02:00Zgadzam się z Tobą. Jeśli książki nie przekazują t...Zgadzam się z Tobą. Jeśli książki nie przekazują tego kogoś okropnych poglądów, to dlaczego nie? Można kogoś cenić jako pisarza, a nie cenić jako człowieka.<br /><br />Ale jak miło jest, gdy się odkryje, że pisarz, którego się bardzo lubi, jest też ciekawym człowiekiem! Świetne uczucie :) I tak swoją drogą, jak może widziałaś na fejsbuku, dowiedziałam się, że Literackie wydaje w październiku dzienniki Twardocha i teraz się boję jak je odbiorę i czy mi się spodobają :P Dylematy Wielkiej Fanki Autora ;)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-90790137417520448482015-07-24T12:58:11.768+02:002015-07-24T12:58:11.768+02:00Ogólnie recenzja jest pozytywna, książka jest dobr...Ogólnie recenzja jest pozytywna, książka jest dobra :) Ale Ciebie, takiego Grammar Nazi, przekonywać nie będę, bo jeszcze polecą głowy :D <br /><br />Co do tych życiorysów i konfrontacji z wyobrażeniami – też oczywiście miałam kilka takich sytuacji, ale nie rozumiem ludzi, którzy dowiedziawszy się, jakim autor był paskudnym człowiekiem, oświadczają, że już nigdy nie tkną jego książki. Jeśli pisze dobrze, to czemu nie? Tylko sobie tym robią krzywdę.naiahttps://www.blogger.com/profile/11364488379855483558noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-31638977636066174442015-07-24T12:46:45.430+02:002015-07-24T12:46:45.430+02:00Ha, przyznam, że też lubię grzebać w życiorysach u...Ha, przyznam, że też lubię grzebać w życiorysach ukochanych pisarzy, lubię wiedzieć jakimi są ludźmi i co lubią - czasem jest to rozczarowująca wiedza, a czasem wręcz przeciwnie, uwielbienie rośnie.<br /><br />O tej książce myślałam, chciałam ją nawet przeczytać, ale jakoś ta chęć mi minęła. A po Twojej recenzji i wiadomości o licznych błędach to już w ogóle... Grammar Nazi górą ;)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-53055233873464778792015-07-24T12:23:21.094+02:002015-07-24T12:23:21.094+02:00Hehe :). Ja się staram nie uprzedzać, bo czasem za...Hehe :). Ja się staram nie uprzedzać, bo czasem za niespecjalnie urodziwą okładką kryją się ciekawe rzeczy, ale ta rzeczywiście trąci kiczem. Nałkowskiej by się pewnie nie spodobała ;).naiahttps://www.blogger.com/profile/11364488379855483558noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-46439146114234451532015-07-24T12:20:54.438+02:002015-07-24T12:20:54.438+02:00Nie ma chyba lepszej zabawy! Dlatego biografie są ...Nie ma chyba lepszej zabawy! Dlatego biografie są super :). A co do wydawnictwa – też mnie to dziwi, bo to są błędy, które wyłapują prawdopodobnie nawet średnio rozgarnięci czytelnicy. Ktoś się ewidentnie nie przyłożył.naiahttps://www.blogger.com/profile/11364488379855483558noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-79169751694019472752015-07-24T08:48:39.657+02:002015-07-24T08:48:39.657+02:00DO grzebania w życiorysach też mam słabość, a spot...DO grzebania w życiorysach też mam słabość, a spotkania autorskie uwielbiam :) Mam niezdiagnozowaną dysortografię, więc pewnie nie raziłyby mnie tak te błędy, ale książkę w tak paskudnej okładce aż strach kijem ruszać... Ex libris Martyhttps://www.blogger.com/profile/06268614097692190045noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-36967230233945345172015-07-24T08:10:49.260+02:002015-07-24T08:10:49.260+02:00Ha, ja także nie wyobrażam sobie "czytania&qu...Ha, ja także nie wyobrażam sobie "czytania" danych autorów bez uprzedniego "grzebania" w ich życiorysach. Uwielbiam odszukiwać wątki biograficzne, które później przewijają się w motywach użytych w powieści. Lubię też przekonywać się, że za fasadą, pomnikiem, marmurowym chłodem, skrywa się człowiek z krwi i kości :)<br /><br />A co do wspomnianych błędów - ich obecność dziwi tym bardziej, że książka wydana została przez całkiem znane wydawnictwo, które chyba stać na zatrudnienie zarówno korektora jak i redaktora.Ambrosehttps://www.blogger.com/profile/06039380348372570961noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-83910819267443207442015-07-23T23:22:46.645+02:002015-07-23T23:22:46.645+02:00Błędy są, nie da się ukryć, i rozumiem, że mogły C...Błędy są, nie da się ukryć, i rozumiem, że mogły Ci zrujnować przyjemność czytania. Też szalałam z ołówkiem, nakreśliłam tych przecinków chyba ze sto, ale abstrahując od tego czytało mi się tę książkę naprawdę nieźle. Może pani Kienzler powinna opowiadać zamiast pisać? Albo zadbać o to, żeby ktoś jej ten tekst przed publikacją porządnie poprawił...<br /><br />Odrobina zainteresowania dla życia prywatnego pisarzy jest o tyle dobra, że u wielu pojawiają się wątki autobiograficzne. Lubię je tropić :). Ale tak naprawdę na spotkania chodzę też od niedawna. Wcześniej siedziałam praktycznie wyłącznie w przykurzonej klasyce, a ciężko trafić na spotkanie z nieboszczykiem. Za to chętnie studiowałam życiorysy, anegdoty, skandale i inne smaczki, więc ciekawość zawsze była :).naiahttps://www.blogger.com/profile/11364488379855483558noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3723189567166294932.post-23455596324701731402015-07-23T22:34:08.462+02:002015-07-23T22:34:08.462+02:00Podczas czytania "Rozwydrzonej bezbożnicy&quo...Podczas czytania "Rozwydrzonej bezbożnicy" tej autorki powiedziałam sobie: nigdy więcej Kienzler! Niechlujny język, mnóstwo powtórzeń, błędów interpunkcyjnych i różnych innych. <br />A ja rzadko interesuję się życiem prywatnym pisarzy i nawet jak mam możliwość pójścia na spotkanie autorskie, to nie zawsze idę :-)Agnieszka (koczowniczka)https://www.blogger.com/profile/12007125482129713740noreply@blogger.com