Piękno życia objawione na ścianie męskiej ubikacji – „Życie bez smokingu”, Bohumil Hrabal


Hrabal – Na Grobli [1]
Kolejny zestaw Hrabala miłosnych liścików do świata to starcie zwykłych, na pozór nieciekawych ludzi i spraw, z wykwintnością intelektualnych sfer, bogatych wnętrz i eleganckich strojów. Motyw ten przewija się niemal we wszystkich utworach Życia bez smokingu, na czele z tytułowym, w którym zakupiony jeszcze w czasach szkolnych smoking staje się symbolem form, w które wtłaczani jesteśmy od dziecka, etykiety, pozorów i dobrego wychowania. Czyli wszystkiego, co czyni życie biednym i jałowym – nie bez przyczyny zaraz po balu maturalnym Hrabal z rozkoszą zrzuca swoje szykowne wdzianko i przeciąga się wśród siana, podziwiając blednące gwiazdy.

Na wpół obłąkani prostaczkowie tworzący klimat dawnego Nymburka, święci szaleńcy, „artyści, którzy zapomnieli o sztuce” i knajpiani gawędziarze stają tu na polu bitwy naprzeciw niezdolnym do samodzielnego myślenia, uzbrojonym w garnitur cytatów intelektualistom, wypaczającym wyobrażenie artysty, tak naprawdę go nie rozumiejąc. Najdłuższe opowiadanie jest tu wspomnieniem i zarazem hołdem dla tego, który według Hrabala uosabiał prawdziwą, żywą sztukę – Vladimíra Boudníka, czułego barbarzyńcy, dandysa w drelichu, który jak król przechadzał się po fabrycznych halach, który nie naśladował przyrody, lecz stawał się nią, który arcydzieło dostrzegał w upstrzonej moczem i śladami po petach ścianie męskiej ubikacji, i który co pewien czas potrzebował doprowadzić się na skraj oczyszczającej rozpaczy, aż pewnego dnia uczynił krok za daleko i nie wrócił już do świata żywych.
Te kaleczone aktywnie matryce były piękną skórą na plecach kochanków, skórą kaleczoną pięcioma palcami zaciśniętymi na kobiecym ciele; na matrycach były odciśnięte wszystkie miłosne uniesienia Vladimíra, jednak te duralowe i miedziane płytki były też prześcieradłem, w które się wbijały i które rozrywały palce umierającego, bliskiego śmierci człowieka.
(Dandys w drelichu)

Ile w tym zmysłowości! Podobnie jak w opowiadaniu Urlop, w którym przejażdżkę wyciągiem Hrabal opisuje wręcz jako przeżycie erotyczne. Codzienne drobnostki, banalne zjawiska, przedmioty i ludzie stają się w ten sposób impulsem do niezwykle głębokiego, wręcz fizycznego odczuwania rzeczywistości. 

Vladimír Boudník [2]
W utworach tych przewija się całe życie czeskiego pisarza – od dzieciństwa, z którym łączą go pojawiająca się tu postać stryja Pepina oraz wspomnienia towarzyszące rozwożeniu wraz z ojcem po okolicznych knajpach browarnianego piwa, poprzez studencką młodość – czas pierwszych prób pisarskich – oraz praskie czasy przyjaźni z Boudníkiem, spacerów po Libni oraz knajpianych gawęd, aż po jesień życia, gdy to sędziwy Hrabal staje we śnie u stóp wzgórza i widzi zjeżdżające z góry na wyciągu wcielenia siebie – dziecko w kapeluszu z kogucim piórkiem, chłopca w marynarskim ubranku, studenta w garniturze... 

Przygląda się w ten sposób swemu życiu, z którego chyba jest zadowolony. Nie stanął bowiem po stronie tych wystrojonych w smoking i sypiących cytatami, do końca pozostał blisko życia, i choć otaczał go zawsze szczelny klosz niewiedzy, to ten klosz był zbawienny, bo odciął go od wszystkiego co sztuczne i dalekie prawdzie, od szkół wpajających wiedzę bezwartościową.
Moją szkołą nad szkołami, moim superuniwersytetem były browar i rzeka, i drzewa, i niekończące się przechadzki, i włóczęga.
(Życie bez smokingu)
Bohumil Hrabal (drugi od lewej) w rodzicami i bratem w Nymburku w latach 20. [3]
Pamiętacie jeszcze profesora Kiena z Auto da fé? Wróciłam dziś do niego i natychmiast uderzył mnie ten kontrast. Ze swoją miłością do ludzi i świadomością przewagi prawdziwego życia nad papierowym Hrabal jest dokładnym przeciwieństwem tamtej karykaturalnej postaci stworzonej przez Canettiego.
Czasem nie mogłem napisać choćby dwóch zdań, bo miałem coraz więcej przyjaciół, którzy wpadali ni z tego, ni z owego; niekiedy nocowało u nas nawet pięciu lub sześciu gości. A mimo to byłem szczęśliwy i wydawało mi się, że piszę swoim życiem prawdziwą powieść.
(Dlaczego piszę?)

***
B. Hrabal, Życie bez smokingu, wyd. Czuły Barbarzyńca Press, Warszawa 2011.

***
Trochę będzie to przewrotne z mojej strony po takiej recenzji, ale pochwalę się – od października zaczynam studia na filologii słowiańskiej. Może mistrz Hrabal mi wybaczy, w końcu to wszystko dla niego i przez niego, by nauczyć się jego języka ojczystego i chłonąć go wreszcie w oryginale...

***
Fotografie zapożyczone ze stron:
[1] http://bohemica.free.fr/auteurs/hrabal/presentation_hrabal.htm
[2] http://www.topzine.cz/ponorte-se-do-klubu-poezie-spolu-s-hrabalem-hantou-a-vladimirem-boudnikem
[3] http://www.domowatmosfera.art.pl/hrabal/index.htm 
 

Komentarze

  1. Twoja fascynacja Harbalem jest niemal zarażająca, tu mogę zacytować Ciebie _ "Ile w tym zmysłowości!" :))

    I gratulację studiów, ja skończyłam filofogię słowiańską ze specjalnością język polski, więc też miałam okazję "liznąć" trochę języka Harbala, jednak moje predyspozycje co do języków obcych niestety są nikłe.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Bibliofilko, bo też o to mi głównie chodzi, by zarazić kogo się da :)

      Filologia słowiańska ze specjalnością język polski? To ciekawe, na UJ-ocie nie ma takiej opcji, jest tylko osobna filologia polska. Ja jestem w tym momencie na specjalizacji słowackiej, bo na czeską się trochę spóźniłam z wpisem, ale będę próbowała się przenieść.

      Z kolei ja bardzo się języków obcych uczyć lubię, ale przy nauce na własną rękę niestety trudno mi się zmobilizować i zwykle brakuje czasu... Czeskiego też w ten sposób próbowałam, ale tradycyjnie szło opornie. Za to teraz wreszcie się nauczę :) Pozdrawiam również!

      Usuń
  2. Czytałam jakiś czas temu tę książkę i spodobała mi się. To było pierwsze moje spotkanie z Hrabalem, ale na pewno nie ostatnie.

    No i gratuluję studiów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) A skoro planujesz kolejne spotkania z Hrabalem, to ja ze swojej strony gorąco polecam "Taką piękną żałobę". Pozdrawiam!

      Usuń
  3. również gratuluję studiów, Hrabala wcześniej nie znałem, dzięki za przedstawienie mi go ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz