Święta na Nuslach

„Cymbał rzeczywiście był cymbał. Nie umiał grać na żadnym instrumencie. Nazywano go tak, bo zawsze wszystko spierniczył. Z uśmiechem i niedowierzaniem na twarzy. Nie poznałem jeszcze nikogo innego, kto potrafiłby wkurzyć tylu ludzi.
     Roznosił plotki. Wszędzie (…).
     Przy stole z tyłu siedział Bártek. Szczęśliwie żonaty. Do czasu, gdy go zauważył Cymbał. Potem się rozwiódł.
     Cymbał upodobał go sobie. Nawrzucał na jego starą tyle gnoju, że wyprowadziła się z Nusli.
     Od tego czasu Bártek zastanawiał się tylko nad jednym. Co połamać Cymbałowi (…).
     Z radia leciały kolędy i cała Závist była odświętna. Bártek wkurwiony patrzył w stół. Potem wstał. Podszedł do Cymbała. Podał mu rękę.
     – Wesołych świąt, Cymbał.
     Cymbał potrząsnął mu rękę. Szczerze. Uśmiechnął się.
     – Nawzajem, Bártek. Naprawdę nie jesteś na mnie zły?
     – Kurwa, Cymbał. Jest Boże Narodzenie. Chyba nie będziemy na siebie warczeć jak psy.
     Widać było, jak mu to z trudem przechodzi przez usta.
     – Jesteś dobry, Bártek. A to z twoją byłą i z tym psem to może jednak nie była prawda (…).
     Kufel, którym Bártek jebnął, trafił go dokładnie między światła. Opadł na ziemię jak szlaban.
     O mało co, a tym razem było po nim (…).
     Czasem nawet Boże Narodzenie się nie uda”.
Green Scum, Nuselski punk, przeł. Krzysztof Rejmer, Warszawa 2019, s. 88–91.

***
 Kochani, życzę Wam, by tegoroczne Boże Narodzenie jednak się udało. By wzajemne urazy poszły w niepamięć i by nikt w nikogo nie rzucał kuflami. Choćbyście spędzali swoje Święta w knajpie Závist na praskich Nuslach :)

Fot. Engin_Akyurt / pixabay.com

Komentarze