Motyl w cieniu mrówki – „Jedwab”, Alessandro Baricco

Jedwab jest książką o miłości, to oczywiste. Ale nie o miłości tajemnej, występnej, płomiennej, jak się spodziewałam. A o tej, co potrafi czekać przez całe życie, nawet jeśli już nie ma nadziei. O miłości Penelopy do Odyseusza. Takiej, która istnieje tylko w książkach.

Na świeżo po lekturze byłam rozdrażniona, rozczarowana Joncourem, a może Heleną, a może po prostu tą historią, że nie było żadnego dramatu, żadnego wybuchu, snuła się do końca tak spokojnie, że aż wytrącała z równowagi. I jeszcze do tego ten lakoniczny, senny sposób pisania Baricco... Dobrze jednak, że dałam sobie kilka tygodni. Musiało się uleżeć, żeby złość przeszła w smutek. Taki smutek, jaki spowija wszystko zaraz przed zmierzchem, w tę przedwieczorną godzinę kiedy robi się bardzo cicho a ptaki wracają do gniazd i wiatr skądś przywiewa zapach dymu. Powietrze gęstnieje, jakby cały świat owinął kokonem jakiś wielki pająk. A może to nie pajęczyna, tylko nić jedwabiu? Leciutka, półprzezroczysta zasłona, która nie ciąży, ale przysłania wszystko szarością melancholii.

Oczywiście kluczowe jest tu zakończenie. Przez większość trwania akcji obserwujemy poczynania Joncoura, jeździmy z nim w tę i we w tę przez rosyjskie stepy do dalekiej Japonii i z powrotem, przyglądamy się przez lupę temu małemu człowieczkowi, tej mróweczce, dajemy się jak on sam oczarować egzotyce Wschodu, tymczasem to co najważniejsze rozgrywa się tutaj blisko, ciągle obok, poza naszym spojrzeniem. W cieniu mróweczki pozostaje piękny motyl, który złożył skrzydła, kocha, czeka i cierpi, wiedząc dużo więcej, niż się wydaje.

Enigmatycznie, wiem, ale inaczej się o tej książce pisać nie da. Bo sama jest enigmatyczna, niedopowiedziana, nieuchwytna. Właśnie tutaj jednak, w tej historii nierealnej miłości, gdzie wszystko co ważne dzieje się poza słowami, ta fragmentaryczność i lakoniczność Baricco jest zupełnie na miejscu. I nie ma prawa drażnić.

***
A. Baricco, Jedwab, wyd. Czytelnik, Warszawa 2004.

Fotografia: Keira Knightley (Hélène Joncour) oraz Michael Pitt (Herve Joncour) w filmie Jedwab (2007) w reżyserii François Girarda. 

Komentarze

  1. Bardzo ładny film. Z pewnością sięgnę po książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat filmu jeszcze nie widziałam. Ale słyszałam, że choć ładny, nie dorasta do pięt książce, więc pewnie się nie rozczarujesz.

      Usuń
  2. Właśnie! Delikatna ta opowieść, mięciutka. Miałam to samo wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mięciutka, leciutka, zupełnie jak jedwab!

      Usuń
  3. Lubię takie lektury. Z pewnością sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz