Z astmatycznym chichotem o bólu istnienia – „Rury”, Etgar Keret

Na co dzień brodzimy w ciepłym morzu książek lepszych lub gorszych, ale zwyczajnych, czasem bardzo ciekawych, zachwycających wręcz, ale zupełnie pozbawionych elementu zaskoczenia. Jest przyjemnie, słonko świeci, ptaszki śpiewają, ale w końcu zaczyna się robić nudno. I wtedy na naszej drodze pojawia się coś tak niesamowitego i niespotykanego jak proza Etgara Kereta. Ni to pies, ni wydra, jakiś egzotyczny kwiatek widziany pierwszy raz w życiu, i chce się go oglądać ze wszystkich stron, dotykać, wąchać, bo nie da się tego porównać z niczym, z czym się miało do czynienia się do tej pory.

Nie wiem, czy uda mi się oddać słowami to doświadczenie. Nie wiem, czy nie będzie to misja równie bezsensowna i skazana na porażkę jak opisywanie muzyki. Chyba tylko język porównań i metafor będzie sobie w stanie jakoś z tym poradzić.

Smakuję więc tę prozę, biorę ją na język i ssę jak cukierek, wydaje mi się, że znam ten smak, i nagle pojawia się zupełnie nieoczekiwany posmak, kwaśny i gorzki zarazem, ostry. Gdy już przyzwyczaję się do tej prostej, beztroskiej narracji, nagle i bez ostrzeżenia świat przedstawiony przełamuje się na pół, zza kulis wychodzą surrealistyczne twory, przeżywam szok. W kulminacyjnym momencie z rozprutego nożem brzucha zamiast krwi wydostają się ulotki, cukierki i monety, a zastrzelony współtowarzysz nawet po śmierci nie przestaje zrzędzić („Skurwysyn zabił mnie!”).

Kolorowa fasada groteski to jednak nie wszystko. W tle co rusz pobrzmiewa coś na kształt skowytu rannego zwierza, wyraz nieposkromionego bólu istnienia, prawie jak u Bukowskiego. Ponoć Keret zaczął pisać po tym, jak jego przyjaciel popełnił samobójstwo. Nie potrafił znaleźć dla niego przekonującego powodu, by żyć. Czytając te opowiadania, bardzo łatwo w tę historię uwierzyć.
– Nie wierzę w te wszystkie bzdury – powiedział mój najlepszy przyjaciel, a właściwie to chciał powiedzieć, że nie wierzy, że są ludzie szczęśliwi (s. 39).
Wszystkie opowiadania są krótkie, astmatyczne, na jednym wdechu. I choć wiele z nich zaczyna się jak nieskomplikowane historyjki, tak naprawdę nie są ani wesołe ani proste; twórczość Kereta przypomina tę konstrukcję z rur z tytułowego opowiadania. Tyle odnóg, korytarzy i załamań, tyle możliwości interpretacji, wśród których łatwo się zagubić, i nigdy nie wiadomo, co jest na poważnie, a co jest tylko żartem. Czasem zupełnie tracimy kontakt z rzeczywistością, przenosimy się do piekła albo do wykoślawionego nieba, innym razem pozostajemy w znanym nam świecie, ale groteskowo wykrzywionym. 

Izrael jawi się tu jako miejsce, w którym przemoc jest na porządku dziennym – babcia Natasza oglądająca w telewizji blondynkę pływającą w rzece krwi mówi tylko: „To nie jest naturalny blond, ona jest tleniona”. To również miejsce, w którym roi się od ludzi zagubionych, samotnych, pragnących zniknąć (jak bohater tytułowego opowiadania) lub całkowicie odizolować od świata (jak bohater utworu Folia, otwierający swe hermetyczne opakowanie tylko po to, by się zranić i zabić). Ilu z nich to wcielenia samego autora? A ilu – przyjaciela, którego nie potrafił ocalić?



***
E. Keret, Rury, wyd. W.A.B., Warszawa 2011.

Na koniec – w zupełnie innym klimacie, choć wątek utraconego przyjaciela i tu się pojawia – cudowny wywiad z Keretem, który znalazłam dzisiaj. Poczytajcie o tym, jak poznał swoją żonę i o jego pokręconej rodzinie, a na pewno się uśmiechniecie!

Fotografie:
[1] ErikBerndt / Foter.com / CC BY-NC-SA
[2] egaroa / Foter.com / CC BY

Komentarze

  1. "Rury" ciągle przede mną, ale kiedyś przeczytam, w końcu to Keret <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co już masz za sobą? Którąś książkę możesz szczególnie polecić?

      Usuń
  2. Keret jest cudowny <3 sama go uwielbiam za "Kolonie Knellera", na podstawie których powstał naprawdę fajny film pt. "Tamten świat samobójców".
    Swoją drogą Keret coś ma do samobójców, bo co i rusz gdzieś ich spotykam w jego twórczości.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Twoje recenzje :) A masz od niego autograf?

      Usuń

Prześlij komentarz