Wędrowny śpiewak bluesa w gorączce miłosnej infekcji – „27 wierszy”, Václav Hrabě

„Urodzony w czas wojny wychowany w pokoju” [1] – pisał o sobie Václav Hrabě, który swe imię otrzymał na cześć świętego Wacława, patrona Czech. Był rok 1940 i matka prosiła w ten sposób świętego o pomoc i wybawienie udręczonego wojną kraju.

Ta światowa, z nazizmem, skończyła się pięć lat później. Ta zaś, której poeta poświęcił się już jako dorastający chłopak, trwa do dziś. To walka z obłudą, gnuśnością opływających w dostatki mieszczuchów, skostnieniem poglądów. Z gadającymi głowami, samozwańczymi mędrcami, skłonnością do oceniania, szufladkowania i szafowania wytartym sztandarem moralności.

Fascynowała go Beat Generation, amerykański jazz i blues. Jego sławny Prolog (w jedynym dostępnym po polsku tomiku jego poezji – 27 wierszy – występujący pod tytułem Blues dla zwariowanej dziewczyny) jest zainspirowany Skowytem Ginsberga. I ma podobne przesłanie.
Panowie
wiecznie sceptyczni i zarozumiali
którzy ze swych smutków tworzycie bukiety
i znacie już życie na pamięć
jak wiersze swych wielbionych przyjaciół
ostrzegam was
to nie jest toast
za wasze zdrowie
Alfonsi poezji
Kiperzy metafor
To nie dla was
to co tu stawiam na stół
To tylko prawdziwym ludziom których poznałem
będę w tej chwili składał życzenia
Te wiersze są dla robotnika Piotra
który nauczył mnie machać łopatą
i dzielić się chlebem i papierosami
Dla dziadka lewicowca
który nawet w chwili śmierci nie bał się Boga
Na pamiątkę mojej cioci
która siedem lat od rana do rana
czekała aż ten jej powróci z wojny
Dla mężczyzny z Ukrainy który oświadczył że już dosyć wojny
Dla pewnej zwariowanej dziewczyny dla której nauczyłem się grać jazz
tłuc się po nocach być niezadowolonym nie zaznawać spokoju [2]
Praga i wiersze Hraběgo na ścianie.
Był to również – a może przede wszystkim – poeta miłości. Ale na próżno szukać u niego słodyczy miłosnej liryki. Jest raczej gorzko, bo to zawsze miłość zagrożona, tragiczna, nieszczęśliwa. To wieczne szukanie, wieczna niepewność, wieczna obawa przed rozstaniem, nawet w chwilach największego szczęścia. Miłość to nie radość i szczęście; to infekcja.
Szukam cię
lecz to beznadziejne
śmieszne i naiwne
Jest przecież tyle tramwajów którymi możesz mnie minąć
jest tyle zaułków gdzie możesz zmarznięta
i rozmarzona czekać
na coś zupełnie innego
Jest tyle kin gdzie możesz cicho płakać
nad dziwnym końcem
przystojnego Włocha
Jest tyle ulic i słów przez które nie widzimy siebie
jest tylu mężczyzn którzy mogą bardziej cię uszczęśliwić
niżby mnie się to udało [3]
To bardzo dziwne
ta myśl że mogę ciebie stracić
bo wszystko na świecie wciąż się zmienia
Mogę cię stracić
i znów będą poranki
pełne papierosów
i będzie w tym pokusa
pięknego i pompatycznego smutku
Mogę cię stracić [4]
Lecz ja mam cię głęboko pod skórą
rozpuszczoną
w zarazku tężca
dymem
i zapachem arniki
i starymi szlagierami
których nikt już nie pamięta [5]
Jego miłość życia – Olga – odeszła. Znalazła sobie innego. Mieszkali potem wszyscy pięcioro, wraz z maleńkim synkiem Hraběgo i Olgi oraz jej drugim synem, w jednym mieszkaniu. Za ścianą – rodzinna sielanka, a w kuchni samotny poeta pławił się w swym „pięknym i pompatycznym smutku”, nie mógł spać. Do świtu krążył po nocnej Pradze, przesiadywał w klubach jazzowych, słuchał smutnego bluesa. „Nigdy nie byłem nikim innym niż / wędrownym śpiewakiem bluesa” – pisze. Muzyka była jego lekiem na całe zło.
A jazz
to doktor który leczy
smutek i strach i inne rany cięte
gorącym żelazem spirytusem i solą [6]
Mówili o nim „Mácha v texaskách”, bo ta legenda nieszczęśliwego, nierozumianego i rozczarowanego niespełnionymi snami przywodzi na myśl wielkiego czeskiego romantyka. Obydwaj na obrzeżach społeczeństwa, obydwaj – włóczędzy, poeci wyklęci, snujący swe historie o tragicznych miłościach, odrzuceniu i samotności. I obydwaj zmarli młodo – Mácha w dwudziestym szóstym roku życia, Hrabě o rok wcześniej. Był 3 marca 1965, wczesna wiosna. Późną nocą wrócił do domu, rozpalił kuchenkę, bo było mu zimno, zasnął i już się nie obudził. Zatruł się gazem. Za ścianą spała Olga.
A ty śpisz i może śni ci się coś tak pięknego
na co nigdy nie będzie mnie stać

Dobranoc
Jesteś piękna nawet kiedy śpisz
Dobranoc [1]
Potrafił jednak dobrze wykorzystać te skromne 25 lat życia. Podobnie jak amerykańscy bitnicy smakował każdą chwilę, aż do utraty tchu. Spłodził syna i kilka pięknych wierszy. A ledwie miesiąc przed śmiercią spotkał się z Allenem Ginsbergiem. Rozmawiał z tym, który był dla niego wzorem i legendą, tak jak on sam stał się w latach 70. wzorem i legendą dla całego pokolenia poetów. Nie zniknął bez śladu... ale zniknął, nagle i za wcześnie.
Zobaczyć rano nad Wełtawą dzikie konie
Wyliczyć swoje miłości
i jeżeli będzie trzeba
dać się zabić
za nic [4]
***
V. Hrabě, 27 wierszy, wybór i przekład: Wojciech Śmigielski, wyd. Miniatura, Kraków 2000.

Zacytowane fragmenty pochodzą z następujących utworów: 
[1] Ty (II) (oryg. Ukolébavka
[2] Blues dla zwariowanej dziewczyny (oryg. Prolog
[3] Reduta Blues 
[4] Wiersz prawie na pożegnanie (oryg. Báseň skoro na rozloučenou
[5] Infekcja (oryg. Infekce
[6] Blues za Włodzimierza Majakowskiego (oryg. Blues na památku Vladimíra Majakovského)

Fotografie:
[1] http://www.topzine.cz/vaclav-hrabe-blues-pro-blaznivou-holku-laska-je-nejen-jako-vecernice
[2] Prebral / Foter.com / CC BY-NC-SA
[3] Okładka zbioru Blues pro bláznivou holku a jiné básně (wyd. Labyrint, Praga 2004)
[4] Okładka opowiadania Horečka (wyd. Labyrint, Praga 2012)
[5] stevehorgan / Foter.com / CC BY-NC-SA

Komentarze

  1. Piękne wiersze, tragiczna historia. Dziękuję za inspiracje, bo nie znałam tego poety. Znasz tomisko "Maść przeciw poezji"? Poezja czeska w przykładzie Leszka Engelkinga. Cudo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwi mnie, że go nie znałaś – sądzę, że mało kto w Polsce o nim słyszał, pomijając studentów bohemistyki :) Tylko jedno polskie wydanie w skromnym nakładzie, dzisiaj praktycznie nie do zdobycia... A szkoda, bo wiersze rzeczywiście piękne. „Maść...” mi się obiła o uszy, ale chyba nie miałam tego zbioru nigdy w rękach. Poszukam, skoro polecasz!

      Usuń
    2. Bardzo polecam :) Ten tom tak mi się spodobał, ze kupiłam wszystkie z tej serii, ale na poetyczną wycieczkę po innych krajach póki co nie znalazłam czasu :)

      Usuń
    3. No i poszukałam, znalazłam, złamałam się i złamałam postanowienie, kupiłam... Masz na mnie zły wpływ! ;)

      Usuń
  2. I znów inspirujesz :)
    banita

    OdpowiedzUsuń
  3. Również nie słyszałam o tym poecie, a wiersze naprawdę piękne. Szkoda, że tomik tak trudny do zdobycia... Mimo wszystko poszukam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukaj w bibliotekach, myślę że tam najprędzej. Mam nadzieję, że mimo wszystko uda Ci się jakoś do tego tomiku dotrzeć, bo warto!

      Usuń
  4. Zachęciłaś mnie do zakupu :) Smutne wiersze, przebija z nich ogromna, nieodwzajemniona potrzeba miłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, i udało się gdzieś jeszcze dostać ten tomik? Bardzo niszowa rzecz. :) Ale rzeczywiście, piękne są te wiersze, lubię do nich wracać co jakiś czas.

      Usuń
    2. Na allegro za całe 14 złotych :O

      Usuń
    3. O ja! To miałeś szczęście. :) Ja pisałam nawet do wydawcy, czy nie znalazłby się gdzieś jeszcze jakiś egzemplarz, ale nie znaleźli. Poratował mnie dopiero biblioteczny. Super, że się udało i super, że Hrabě znalazł w Polsce jeszcze jednego czytelnika. :) Nawiasem mówiąc, w Czechach to jest jednak dość znane nazwisko, wspominają go, wychodzą nowe wydania jego wierszy. Szkoda, że u nas nie trafił na podatny grunt.

      Usuń
    4. A czy ja dobrze kojarzę, że pisałaś o nim licencjat, czy z kimś pomyliłem?

      Usuń
    5. Tak jest. :) Choć, prawdę mówiąc, nie był to mój pomysł, a promotora, i w zasadzie nie pisałam o poezji Hraběgo, a o jedynym jego większym utworze prozatorskim. Ale w ramach wstępu oczywiście też poezji sporo uwagi poświęciłam, i choć miałam wybór wierszy w oryginale po czesku, zależało mi też na dostępie do przekładów. Też po to, żeby się móc tu na Skarbach tą poezją podzielić. :)

      Usuń
  5. Dziękuję za promocję VH w Polsce. Nieznany fenomen.
    p.s nie jestem b. studentem bohemistyki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, zdecydowanie Hrabě zasługuje na to, by o nim mówić i pisać także w Polsce. Może jego poezja doczeka się kiedyś jakiegoś szerzej dostępnego w Polsce wydania?

      Usuń

Prześlij komentarz