Jak smakuje Polska? czyli Czesi o polskiej kuchni

Pierogi dla Jolanty nie wyszły, a te krakowskie okazały się niestrawne – w końcu ruskie, można się było spodziewać :)
Choć większość z nas jest przekonana, że nikogo nie trzeba przekonywać do takich frykasów jak pierogi czy tradycyjny polski bigos, nie do końca jest to prawdą. Oto bowiem nasi południowi sąsiedzi – o zgrozo! – od polskiej kuchni stronią. Tak tak, choć trudno w to uwierzyć, większość Czechów za nic ma pachnący wędzonką żurek i rozpływające się w ustach pierogi, a polska żywność to dla nich synonim kiepskiej żywności.

Niestety w wielu przypadkach nie lubią – bo po prostu nie znają. I poznać nie chcą. „Typowa dla Czechów wada, pewien rodzaj dalekowzroczności, która czasem pozwala dać się oczarować i zwrócić uwagę na to, co jest bardzo daleko, ale równocześnie powoduje niezdolność do zauważania tego, co powstaje w naszym najbliższym sąsiedztwie, ewentualnie skłania do przyjmowania a priori nieufnej postawy wobec tego, co mamy blisko, właśnie dlatego że jest to zbyt blisko...” – pisze o tym Petr Hruška (sam wielki entuzjasta polskich smakołyków).

Czy można temu jakoś zaradzić? Jak pisze Anna Wanik, prezeska fundacji Kukatko, najlepiej byłoby przywieźć wszystkich do Polski i porządnie nakarmić. Ale jako że rozwiązanie to jest z lekka nierealne, fundacja poprzestała na bardziej praktycznym pomyśle – zaprosić „ludzi z zewnątrz”, czeskich publicystów, pisarzy, reżyserów, by to oni od serca opowiedzieli o polskiej kuchni.

Tak powstał zbiór Jak chutná Polsko? (dosłownie: Jak smakuje Polska?). Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że Polaka – który swoją narodową kuchnię zna przecież doskonale – ta publikacja znudzi. Przeciwnie, dla nas jest równie ciekawa, a może nawet ciekawsza, bo pozwala nam przejrzeć się w czeskim zwierciadle – przekonać się, jak nas widzą i co o nas myślą autorzy zza południowej granicy. Fundacja nie poprzestała więc na czeskiej wersji i przełożyła zbiór na język polski (i opatrzyła tytułem Polska: z czym to się je?).

Jedno pytanie, wiele odpowiedzi

Nie wszystkie teksty co prawda w równym stopniu zaspokajają tę polską ciekawość. Cały zbiór jest zaskakująco różnorodny, każdy z zaproszonych gości zrozumiał bowiem swoje zadanie trochę inaczej i stworzył tekst jedyny w swoim rodzaju. Jak pisze Lucie Zakopalová w otwierającym książkę tekście Smaki Polski albo musimy zjeść tę żabę, „na tytułowe pytanie: »Polska: z czym się to je?« każdy odpowiedział na swój sposób – nostalgicznym wspomnieniem, historią kryminalną, ironiczną zabawą, wierszem lub apologetycznym wyznaniem”.

Żurek nieskończoną ilość razy przywracał do życia Petra Hruškę.
I tak – Petr Janyška, dyrektor Czeskiego Centrum w Warszawie, funduje nam płomienną pochwałę warszawskiego targu, pełnego świeżych produktów oraz barw i zapachów, jakich nie spotkamy nigdzie indziej. Jan Němec proponuje surrealistyczną, na wpół romansową, na wpół kryminalną opowiastkę o służbowej podróży do Krakowa z zatrutymi pierogami i tajemniczą staruszką w tle. Igor Malijevský, Ivan Binar, Magdalena Platzová, Karel Steigerwald, Kateřina Tučková, Jan Němec i Petr Hruška odpowiadają z kolei na tytułowe pytanie w sposób, jakiego najbardziej się spodziewałam sięgając po ten zbiór – przywołując własne (?) doświadczenia z polską kuchnią, wracając we wspomnieniach do ludzi z Polski, których było im dane poznać.

Havel gotuje bigos

Polacy pojawiający się w tych utworach do swojej narodowej kuchni podchodzą z nabożną wręcz czcią – bohater opowiadania Malijevskiego podkreśla z naciskiem, że prawdziwy żurek można zrobić tylko z bardzo starego, najlepiej kilkudziesięcioletniego, zakwasu, współwięzień Andrzej z Eseju o polskiej kiełbasie Ivana Binara nad talerzem więziennego gulaszu z rozrzewnieniem wspomina aromatyczny polski bigos, a Janek Latos z utworu Chaima Cigana stawia na stole talerz polskiej kiełbasy i butelkę wódki z namaszczeniem należnym największej narodowej dumie.

Ale czy należy im się dziwić? Również obcokrajowcy po swoich pierwszych niezapomnianych doświadczeniach tracą głowę dla polskiej kuchni. Magdalena Platzová wspomina podróż do Wrocławia ze szkocką poetką Gerdą Stevenson, która nie mogła wprost doczekać się, kiedy wreszcie dotrze na miejsce i zamówi w restauracji pierogi. W opowiadaniu Karla Steigerwalda za gotowanie bigosu zabiera się sam Václav Havel (w dodatku recytując przy tym Mickiewicza), zaś inna wielka postać czeskiej kultury, aktor i dysydent Pavel Landovský (dla przyjaciół Lanďák) jest opętany myślą o polskim barszczu.

Jaki był sekretny składnik bigosu Havla?
Narratorka opowiadania Kateřiny Tučkovej (ona sama?) opisuje swój heroiczny (i niestety bezowocny) wysiłek przygotowania pysznych pierogów na przyjazd polskiej przyjaciółki Jolanty. Wreszcie Petr Hruška, autor opowiadania Drugi dzień, stwierdza, że miarą tego, jak bardzo rozwinięty jest dany naród, jest wypracowany przez niego przepis na kaca (czyli tytułowy „drugi dzień”) – po czym wygłasza hymn pochwalny na cześć polskiego żurku, który niezliczoną ilość razy przywrócił go do życia. Dalej idą inne zupy, flaki, barszcz, nasza rzekoma obsesja na punkcie koperku, wreszcie – ogórki kiszone. „Twierdzę, że naród, który potrafi robić tak smaczne ogórki, musi być z natury kreatywny i nieustraszony” – chwali poeta. I kończy oświadczeniem, że jeśli pewnego dnia przestanie pisać wiersze, otworzy w Ostrawie polską restaurację.

Smaczna kiełbasa, smaczne anegdoty

Podobało mi się, jak motyw polskiej kuchni splata się w niektórych utworach z czesko-polskim doświadczeniem historycznym – tak jest u Chaima Cigana, opowiadającego historię czeskiego Żyda ukrywanego podczas wojny przez Polaka, tak jest u Ivana Binara, który na marginesie historii pewnego biwaku w Kanadzie z polską kiełbasą w tle przywołuje wątki swojego pobytu w areszcie śledczym w latach 70. Tak jest również u Karla Steigerwalda w tekście Siedzi nad jeziorem człowiek, chyba moim ulubionym – oprócz opowieści o polskich smakołykach autor serwuje nam również kilka równie smakowitych anegdot z życia czeskich dysydentów oraz uroczych opinii na temat polskiego narodu. „Polska to duży i odważny kraj, podobna jest też jej kuchnia (…). Wszyscy trzej podziwiamy Polaków. Nigdy się nie poddają, nigdy nie odpuszczają. My rezygnujemy, zanim wszystko się zacznie”.

W innych utworach polskie jedzenie pojawia się tylko na marginesie. Nie zmienia to jednak faktu, że są to dowcipne, ciekawe i świetnie napisane teksty. Jaroslav Rudiš serwuje opowiadanie bardzo w swoim stylu, o pewnym osobniku, którego dzień po hucznej imprezie ratuje polski bigos ugotowany przez jedną z uczestniczek zabawy (znów ten „drugi dzień”!), Martin Reiner przewrotnie proponuje nam opowiadanie o kuchni… japońskiej, a u Petra Zelenki żurek i bigos prowokują zabawne odpowiedzi escort girl wiezionej na plan dla Romana Polańskiego (żurek kojarzy jej się tylko z obciąganiem, bigos – „kiedy ktoś lubi dziewczyny i chłopaków”).

Ktoś mógłby powiedzieć: tyle zachodu o jedzenie? Zacytować za Ivanem Binarem: „Papier należy zapełniać głębokimi przemyśleniami, dawać świadectwo o stanie świata, zostawić dla przyszłych pokoleń wiadomość o tym, co zrobiliśmy źle, żeby ich przed tym uchronić. Szkoda tracić słowa na jedzenie”. Ale jako kontrę przywołam kolejne słowa Binara, o kilka linijek dalej: „Z drugiej strony jedzenie to od dawien dawna temat literacki. Jest przecież ważniejsze niż literki na papierze, ważniejsze niż wszelka ludzka mądrość wyryta w granicie. Jedzenie jest ponad prawem: człowiek pozwoli sobie na poniżenie, złodziejstwo, ba, jest nawet zdolny zabić, byle tylko nie umrzeć z głodu! Od jedzenia zaczęło się wszystko, co mamy”.

Ja lubię czytać o jedzeniu. Uwielbiam smacznie podane kulinarne opisy, uwielbiam, kiedy od samej lektury ślinka napływa mi do ust i zaczyna burczeć w brzuchu. Polecam Wam więc ten smakowity zbiorek – by poczuć dumę i głód, by utwierdzić się w przekonaniu, że nie ma nic lepszego niż ruskie pierogi... i by dowiedzieć się o sobie kilku ciekawych rzeczy. Smacznego!

Książkę Polska: z czym się to je? w tłumaczeniu na język polski możecie pobrać w formacie pdf, mobi lub epub ze strony fundacji Kukatko. Jest też dostępna bezpłatnie lub do wypożyczenia w kilkunastu miejscach w Polsce – pełna lista na stronie.

***
L. Zakopalová, I. Malijevský, P. Janyška, I. Binar, M. Platzová, K. Steigerwald, J. Rudiš, K. Tučková, Ch. Cigan, R. Denemarková, M. Reiner, J. Němec, M. Šindelka, P. Zelenka, P. Hruška, Jak chutná Polsko?, Towarzystwo Aktywnej Komunikacji – wydawnictwo Igloo, 2015.

Kompletna lista utworów zamieszczonych w publikacji:
Lucie Zakopalová, Chutě Polska aneb musíme tu žábu sníst (Smaki Polski albo musimy zjeść tę żabę, tłum. Tomasz Grabiński)
Igor Malijevský, Střepy (Odłamki, tłum. Anna Wanik)
Petr Janyška, Chvála varšavského trhu (Pochwała warszawskiego targu)
Ivan Binar, Esej o polské klobáse (Esej o polskiej kiełbasie, tłum. Karolina Błażejczak)
Magdalena Platzová, Tři zastavení s polským jídlem (Trzy przystanki z polskim jedzeniem, tłum. Anna Wanik)
Karel Steigerwald, Sedí u jezera ten muž (Siedzi nad jeziorem ten człowiek, tłum. Tomasz Grabiński)
Jaroslav Rudiš, V lese (W lesie, tłum. Katarzyna Dudzic-Grabińska)
Kateřina Tučková, Pirohy pro Jolantu (Pierogi dla Jolanty, tłum. Anna Wanik)
Chaim Cigan, To se přece neříká, tati! (Takich rzeczy się nie mówi, tato!, tłum. Katarzyna Dudzic-Grabińska)
Radka Denemarková, Kotlet schabowy (Kotlet schabowy, tłum. Anna Wanik)
Martin Reiner, Amuse bouche (Amuse bouche, tłum. Katarzyna Dudzic-Grabińska)
Jan Němec, Pierogi (Pierogi, tłum. Anna Wanik)
Marek Šindelka, Reality (Reality, tłum. Anna Wanik)
Petr Zelenka, Žurek for Roman (Żurek for Roman, tłum. Anna Wanik)
Petr Hruška, Druhý den (Drugi dzień, tłum. Franciszek Nastulczyk)

A na deser – Czesi gotujący polskie potrawy :)




Fotografie:
[1] eugene / Foter.com / CC BY-NC-SA
[2] Ian Kershaw / Foter.com / CC BY-NC-SA
[3] Mario Carvajal / Wikimedia Commons 
[4], [5] Fundacja Kukatko (http://www.kukatko.pl/) 

Komentarze

  1. Nie! No tego się powinno zabronić! Człowiek głodny z pracy wraca, a Ty tu taki tekst zostawiasz? Z takimi zdjęciami? A potem jeszcze widzę "...albo musimy zjeść tą żabę" i już całkiem opadam z sił. Ty robisz zamach na moją osobę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, Żabciu, przepraszam! Ale ja też na głodnego jeszcze, jeśli Cię to pocieszy :). A te zamachy to nie ja, to Lucie Zakopalová! :D Gdzieżbym ja...

      Usuń
  2. Smakowicie sie zapowiada... Juz jestem glodna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak ja zgłodniałam, pisząc ten tekst! ;)

      Usuń
  3. Ojejku, jak ja nienawidzę barszczu białego! I pierogów z mięsem. Nie wszystkie "nasze" potrawy do mnie przemawiają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie przepadam za bigosem, pierogami z kapustą i w ogóle kapustą w jakiejkolwiek postaci :). Żurku zresztą też nie lubię. (Może to to, że nie dałam mu jeszcze szansy, żeby mnie uratował w któryś „drugi dzień”, jak Petra Hruškę?). Za to za ruskie dałabym się pokroić!

      Usuń
  4. Hah, bardzo ciekawy temat.
    No, bo w końcu przez żołądek do serca, a nam z Czechami ciągle jakoś tak nie do końca po drodze. Zaciekawiłaś mnie tą książką i połączeniem interkulturalności z kulinariami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że choć kilku uda się przekonać :). Bo te kalumnie, które wymyślają na tę naszą polską żywność to już jest jakiś absurd... A do książki gorąco zachęcam! Szczególnie polecam Steigerwalda, Němca i Hruškę. Tučková też jest urocza :).

      Usuń
  5. Przeczytam na pewno, plik już ściągnięty.;)
    Kulinaria w lit. pięknej to b. ciekawa rzecz - tyle ciekawego można powiedzieć o bohaterze, pokazując co i jak je.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! No tak, widuję u Ciebie od czasu do czasu te wpisy z serii „Kuchnia w literaturze”, wiem że Cię ten temat interesuje, więc myślę, że to coś dla Ciebie :). Masz rację, że dieta bohatera mówi dużo nim samym, a prócz tego przyjemność sprawiają mi same opisy jedzenia, czasem bardzo wyszukane, drobiazgowe, takie właśnie, że zaczyna od nich burczeć w brzuchu. Aż chce się czytać (i chce się jeść!).

      Usuń
  6. Lepiej mi się czyta o zwyczajach kulinarnych niż gotuje, więc chyba złapię tego ebooka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łap :). Ja mam to samo, dwie lewe ręce do gotowania, ale za to zjeść lubię :D.

      Usuń

Prześlij komentarz