Trzy nietypowe literackie mamy na Dzień Matki [zestawienie]


Wpis dedykuję mojej Mamie, która w przeciwieństwie do matek z tej listy – zawsze była.

Z okazji święta wszystkich mam przygotowałam dla Was nietypowe zestawienie. Są tu literackie matki inne niż zwykle – nieobecne, odległe, wytęsknione. Obce, nawet jeśli znajome. Trzy postaci, trzy wspaniałe książki warte lektury, nawet jeśli czasem trochę bolą.

1. Marie – Taka piękna żałoba, Bohumil Hrabal

Zaczynamy klasycznie. Matka narratora Takiej pięknej żałoby – wzorowana na Marie Hrabalovej, matce autora – to jego wielka miłość, a zarazem udręka. Nie rozumie jej i nie potrafi się do niej zbliżyć, choć bardzo by chciał. Jest pełna życia, barwna i odrobinę teatralna, a w tym wszystkim – zupełnie inna niż matki jego kolegów.

„Nie lubiłem mamusi właśnie za to, że nie wygląda jak matka, ale jak moja starsza siostra. Nie przepadałem za nią, bo ciągle chciała być młoda (…). Chciałem, żeby mama wyglądała jak moja chrzestna Nany, żeby była odrobinę tęgawa, żeby już zbytnio o siebie nie dbała, żeby nie zastanawiała się, co na siebie włożyć, żeby nawet nie czytała, co tam nowego w świecie mody, żeby nieustannie pachniała kawą i chlebem i żeby wciąż była w domu, i żeby była zmartwiona i nieustannie zatroskana o rodzinę i ogród”. (B. Hrabal, Taka piękna żałoba, przeł. A. Czcibor-Piotrowski, Izabelin 1997, s. 107).

2. Maria Anna, matka Namiego – Jezioro, Bianca Bellová

Dla głównego bohatera książki przez długi czas matka to jedynie mgliste wspomnienie. Wychowywany przez dziadków, nie wie, kim są jego rodzice. Kiedy jednak dziadkowie umierają, wyrusza w długą podróż w nieznane, by odnaleźć kobietę, do której zawsze tęsknił, choć nigdy nie zdążył jej poznać. Jego matka to jakaś obietnica domu, końca samotności.

„Nami przypomina sobie trzy czerwone trójkąty bikini, a nad nimi wysoko zaczesany kucyk z ciemnych włosów i dwie ciemne kępki pod pachami. Trzy Trójkąty powoli poruszają się w słońcu, obracają się, po chwili widać już tylko jeden (…). Nami uspokaja się i przestaje kaszleć. Pod trójkątami materiału czuje rozgrzaną, pachnącą brązową skórę. Trzy Trójkąty ściskają Namiego, całują go w głowę i coś szepczą. Nami jest spokojny” (B. Bellová, Jezioro, przeł. A. Radwan-Żbikowska, Wrocław 2018, s. 13).

3. Matka – Instrukcja dla pań sprzątających, Lucia Berlin

U Lucii Berlin macierzyństwo jest bolesne – jak wszystko inne. Do tego ukazane w podwójnej perspektywie – kobiety, która jest zarazem córką i matką. Opowiadanie Panteón de Dolores to jeden z piękniejszych listów do matki, jakie czytałam. Pełen wyrzutów, bo matka narratorki była kobietą zimną i okrutną, ale i rozpaczliwej miłości. Za to w Głupia, bo płacze narratorka staje po drugiej stronie i daje wyraz swojej matczynej bezradności:

„Wyraz bólu na twarzy Marka, ten sam, który później widziałam u wszystkich moich synów. Rana po wypadku, rozwodzie, porażce. Moje przemożne pragnienie, by ich chronić. Moja bezradność” (L. Berlin, Instrukcja dla pań sprzątających, przeł. D. Jankowska, Warszawa 2017).

Jakie są Wasze ulubione literackie mamy?

Fotografia główna: Joe_Batluck / freeimages.com

Komentarze

  1. Obstawiałam, że wymienisz "Macochę" Hulovej.;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była oczywiście jedna z moich pierwszych myśli. ;) Ale chciałam, żeby to było mimo wszystko zestawienie z naciskiem na pozytywne emocje, bohaterka Hůlovej wydała mi się zbyt ekstremalna. Zostawię ją sobie na inną okazję. :)

      Usuń
    2. Ja mam do niej wiele sympatii mimo wszystko.;)

      Usuń
    3. Ja niby też... A pod względem barwności ustępuje chyba tylko mamie Hrabala. Ale mimo to wciąż mi jednak jakoś do tego zestawienia nie pasowała. :)

      Usuń

Prześlij komentarz