Za dużo piękna, za mało człowieka – „Pojęcia podstawowe”, Petr Král [recenzja]


Nie lubię twórczości Milana Kundery. Nigdy specjalnie nie lubiłam. Znajomość z nim zaczęłam tradycyjnie od Nieznośnej lekkości bytu, potem była jeszcze Tożsamość i Niewiedza, ale wciąż miałam wrażenie, że za piękną formą kryje się pustka, że w tych powieściach nie ma życia – albo jakieś jest, ale wydumane i nie moje. Żart przemówił do mnie nieco bardziej, być może więc w czeskim etapie twórczości Kundery byłabym się w stanie odnaleźć, ale nie miałam w sobie na tyle determinacji, by dalej próbować.

Nie lubię tak bardzo, że kiedy gruchnęła niedawno fałszywa wieść, że pisarz zmarł, struchlałam. Wszak to jeden z największych czeskich pisarzy, jego odejście wymagałoby osobistej historii, tymczasem właściwie jedyna, jaką mam – to historia niechęci do jego pióra. 

Dlaczego jednak w tekście o książce zmarłego kilka tygodni temu (i ta akurat wiadomość okazała się prawdziwa) Petra Krála opowiadam o Milanie Kunderze? Tylko pozornie bez związku. Po pierwsze – w latach 60. Král studiował na FAMU, gdzie Kundera był jego wykładowcą i mentorem. W Pojęciach podstawowych jest nawet jeden tekst Kunderze zadedykowany. Po drugie – ich losy życiowe i artystyczne wydają się bardzo zbliżone. Obydwaj, Czesi, wyemigrowali do Francji, zamieszkali w Paryżu, zaczęli tworzyć w języku francuskim. Po trzecie wreszcie – w ich twórczości nie brak elementów wspólnych. I są to akurat elementy, które mnie odrzucają.

Ale najpierw o tym, co dobre. 

Szalenie podoba mi się idea uważnego przygląda się rzeczywistości i zgłębiania istoty rzeczy, rozkładania na czynniki pierwsze pojęć podstawowych, których pozornie rozłożyć nie sposób, bo po prostu są, trwają gdzieś obok nas, zbyt banalne, by stać się tematem książki. Autor przygląda się na przykład drzwiom, albo koszowi na odpadki, albo schodom, zastanawia się nad ich istotą, i pod wpływem jego wnikliwego spojrzenia czarowne wizje wyłaniają się z bezdusznych przedmiotów niczym dżin z butelki. Do tego forma. Mikroeseje zebrane w Pojęciach podstawowych są piękne, wyszukane, eleganckie – chciałoby się wręcz napisać, że bardzo „francuskie”. 

Ale… równocześnie jakoś daleko od życia, prawdziwych emocji. I w tym podobne są pisarstwie Kundery. Jeśli już u Krála jakieś emocje tu są, to brudne i brzydkie, nieprzyjemnie kontrastujące z tą piękną, czystą formą. I paradoksalnie zdaje się, że właśnie z umiłowania piękna te brzydkie emocje się rodzą, choć piękna rozumianego dosyć powierzchownie. 

…Na przykład wtedy, gdy na scenę wkracza kobieta. 

Esteta Král z przykrym wstrętem i wręcz złością reaguje na wizję cielesnej niedoskonałości przedstawicielek płci pięknej. „Udem, zawsze zrazu tylko zgadywanym pod ubraniem, atakuje nas ciało nieznajomej (…). Nagle udo trupio sinieje w świetle błyskawicy. Zadek zaś powoli nasiąka rudawym miodem słońca”. „Rudawy miód słońca” – piękne, prawda? Tylko po co psuć efekt tym „zadkiem”? 

I dalej, uwaga: „Nagle zmienia się oświetlenie, ulica skręca, słońce blado przeziera przez chmury i wszystko jest inaczej. Usta kobiety, co widać teraz wyraźnie, zwisają mizerną fałdą, skóra pod bluzką zdradza niemal staropanieńską zleżałość; pewnie okaże się też dziobata i wzdragliwie drżąca, kto wie, co tam w ogóle ma między nogami”. I jeszcze nie koniec, bo: „Zazdrościmy mu [nieprzyjacielowi] kondycji, z jaką skacze na lalunię w swoim łóżku, gdy tylko zwęszy kwaśnawy odór jej szczeciny”. 

Petr Král. Fot. Ondřej Lipár / Wikimedia Commons

Boli i uwiera ta redukcja piękna do fizyczności, kobiecość traktowana wręcz wzgardliwie, jakiś element – cóż – wręcz prostactwa pośród tych wytwornych literackich form. Natychmiast czytelnik staje się bardziej czujny, bardziej wrażliwy na wszelkie przejawy poczucia wyższości autora, i silniej na nie reaguje. I nawet jeśli w kolejnych tekstach autor zdaje się łagodnieć, bliżej końca więcej w jego pisaniu melancholii i malowniczości, więcej „letniego powietrza z zapachem świeżo zaparzonej kawy”, „zapachu mydlin i delikatności jej ciała”, to najlżejsza wyższościowa nuta już drażni. 

Zakochany w formie 

Dobrze, są tu też przebłyski humoru, zdarzają się zaskakujące i zabawne puenty, które uczłowieczają nieco ów zbiór. Choć ten „mądry starzec”, który „ni stąd, ni zowąd okazuje się starym głupkiem” – czy i to nie jest spojrzenie z góry? A może to efekt wspomnianego wyczulenia, że nawet lekki cień pogardy w tym sformułowaniu trudno mi już tolerować?

Urzekający pomysł oraz literacka elegancja Pojęć podstawowych z pewnością zauroczą wielu. Nie jest to jednak pisarstwo, które do mnie osobiście przemawia. Za dużo w wizji Krála chłodnego zainteresowania światem i umiłowania formy, za mało miłości do ludzi, pokory i zachwytu. 

***
P. Král, Pojęcia podstawowe, przełożył i wybrał Z. Machej, zilustrował J. Stach, wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2020.

***
Podoba Ci się to, co robię? Proszę, wesprzyj mnie na Patronite. Dziękuję!

Komentarze