Kryzysy, kryminały i kobiecość – islandzko-portugalsko-cypryjski maraton na praskim Svěcie knihy [relacja]

Oddný Eir

„Przeżywałam właśnie rozstanie, koniec związku, a było to w czasie, gdy w Islandii panował kryzys ekonomiczny. Zaczęłam przeglądać swoje wpisy w pamiętniku i uderzyło mnie nagle, jak bardzo podobna jest sytuacja osobista, w jakiej się znalazłam, z tą społeczną i gospodarczą, w jakiej znalazł się mój kraj. Tak zrodził się pomysł na książkę, w dużej mierze składającą się z moich osobistych zapisków” – mówiła dziś, w pierwszy dzień Světa knihy 2022, Oddný Eir, nietłumaczona jeszcze na język polski islandzka pisarka i tekściarka (autorka m.in. tekstów Björk), o swojej powieści Jarðnæði [czeskie wydanie: Láska v troskách].

Kryzys okazał się jednym z ważniejszych tematów literackiego maratonu wydawnictwa Bourdon, od którego zaczęłam swój udział w tegorocznych praskich targach książki. Wydawca zaprosił do Pragi czwórkę swoich autorów, każdego z innego kraju – Islandii, Portugalii, Cypru i Norwegii (niestety Norweżka Susanne Skogstad w ostatniej chwili rozchorowała się i nie dotarła na spotkanie). Ciekawie było szukać paralel między twórczością poszczególnych autorów, ale też literaturami ich krajów, tematami, którymi żyją.

Bo przecież... 

...kryzys – na ustach wszystkich i dziś – to też kluczowy motyw Średniego współczynnika szczęścia. Autor książki (wydanej w Polsce dwa lata temu w przekładzie Wojciecha Charchalisa nakładem wydawnictwa Wyszukane), David Machado, w trakcie maratonu mówił o tym, że jedną z inspiracji dla powstania powieści były zebrane przez niego historie właśnie z czasów kryzysu gospodarczego w Portugalii. Prezentują one różne sposoby reagowania na kryzys – jeden z przyjaciół Daniela, głównego bohatera, w desperacji okrada sklep i trafia do więzienia, inny izoluje się od społeczeństwa i popada w paranoję, zaś sam Daniel trwa w przekonaniu o swoim szczęściu, mimo że w końcu zostaje zmuszony, by zacząć mieszkać w samochodzie.

David Machado

Z autentycznych opowieści zrodziła się również książka trzeciego z gości, cypryjskiego pisarza Antonisa Georgiou – mowa o wydanym u nas przez Książkowe Klimaty w przekładzie Przemysława Kordosa „Albumie z opowieściami”. Wszystko zaczęło się od tego, że jego przyjacielowi umarła babcia. I zaczął wspominać, opowiadać o zmarłej i o całej swojej rodzinie, aż w końcu autor wpadł na pomysł, by zebrać podobne historie i ułożyć z nich opowieść całej wyspy. Żywej narracji odpowiada tu też użyty język (dialekt cypryjski, będący ponoć największą zmorą wszystkich tłumaczy książki) i brak interpunkcji. Całość ma dobrze oddawać „cypryjskiego ducha”.

Problem z kryminałami

A jaki jest duch islandzki? W rozmowie z Oddný Eir i jej tłumaczką Lucie Korecką padło pytanie, czy Islandia w rzeczywistości jest tak mroczna, jak w kryminałach, czy bliżej jej do – nawet mimo kryzysu – dość optymistycznej wizji z Jarðnæði, oraz czy autorka ma poczucie, że skandynawskie / nordyckie kryminały przyćmiewają trochę resztę literackiej twórczości z tego regionu. Pisarka odparła, że nie ma nic przeciwko kryminałom i thrillerom – choć ją samą interesuje raczej to, co dzieje się przed morderstwem – ale rzeczywiście ostatnio tak to wygląda. Zdaje sobie jednak sprawę, że wprowadzenie na rynek tego typu literatury wymaga mniejszego wysiłku niż dzieł bardziej ambitnych, choćby w kontekście przekładu (co potwierdziła na własnym doświadczeniu jej tłumaczka).

Antonis Georgiou

Pojawił się też wątek przenoszenia twórczości na ekran filmowy lub na scenę teatralną. David Machado zdradził, że sam nalegał, by z ekranizacji jego książki zrobić nieco inną opowieść, inaczej rozłożyć akcenty; reżyserowi i producentowi powieść podobała się jednak tak bardzo, że ostatecznie jej filmowa adaptacja jest bardzo zbliżona do literackiego pierwowzoru. Zapytany w tym kontekście o to, czy jego zdaniem spektakl teatralny na podstawie tekstu literackiego powinien być dziełem zupełnie osobnym, odmiennym, Georgiou – którego utwory są często przenoszone na deski teatru – odpowiedział, że tak i że wiele razy wizje twórców spektaklów dawały mu nową perspektywę na własny tekst.

To nie jest kraj dla feministek

Ostatnim ważnym tematem maratonu – choć nie rzucającym się w oczy, raczej pojawiającym się gdzieś na marginesie głównego nurtu rozmowy – był feminizm. Zaproszona, by przybliżyć czeskim odbiorcom literacki kontekst powieści Machado Alena Růžičková wspomniała, że nurt literatury pisanej przez kobiety jest dziś w Portugalii stosunkowo silny, czeska tłumaczka Georgiou, Markéta Kulhánková, mówiła o swoim ostatnim projekcie tłumaczeniowym – utworze opisującym trudy macierzyństwa w rodzinie będącej ucieleśnieniem tego, co najgorsze i najbardziej patriarchalne w greckim społeczeństwie, z kolei Oddný Eir przyznała, że nie mieszka już w Islandii właśnie dlatego, że odkryła ostatecznie, że czuje się feministką i nie chce być wciskana w rolę kury domowej. 

Kiedy później o tym myślałam, przyszedł mi do głowy ten głośny wywiad z Weroniką Gogolą o traktowaniu kobiet za kulisami branży literackiej. I pomyślałam, że w wielu krajach nasz feminizm jest wciąż trochę na pokaz – wydaje się kobiety, zaprasza je na spotkania, nagradza, ale na całkowitą zmianę myślenia musimy jeszcze trochę poczekać.

Przy mikrofonie – tłumaczka Oddný Eir, Lucie Korecká

***
Podoba Ci się to, co robię? Proszę, wesprzyj mnie na Patronite. Dziękuję!

Komentarze

  1. Bardzo interesująca notka. Porusza naprawdę ważny temat.
    Serdecznie pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście ciekawa jest próba określenia, jaki jest specyficzny duch poszczególnych literatur, ale również to, co mają wspólnego, uniwersalnego, ogólnoludzkiego. Tematy takie jak: dzieciństwo, dorastanie, historie rodzinne przedstawiane na tle społeczno-historycznym występują chyba w każdej literaturze. Bywają podobne, a jednak tak różne i tak inaczej opowiedziane. Uwielbiam odkrywać te różnice, a także wychwytywać wątki feministyczne.
    Dobrze, że przypomniałaś "Średni współczynnik szczęścia", bo poza Saramago literatura portugalska jest mi prawie nieznana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też bardzo to lubię! Szczególnie lubię pod tym względem poznawać literatury krajów mniejszych, które często są stosunkowo blisko, a o których kulturze i realiach tak naprawdę niewiele wiemy. Różnice potrafią czasem zaskoczyć.

      Co do „Średniego współczynnika szczęścia” – bardzo mi smutno, że nie za bardzo jest gdzie obejrzeć ten film na podstawie powieści. Po tej rozmowie na Svěcie knihy jestem go jeszcze bardziej ciekawa.

      A z literatury portugalskiej myślę, że oprócz Saramago jeszcze Pessoa jest takim autorem, którego koniecznie choć trochę poznać trzeba. Ja mam już za sobą dwa podejścia do „Księgi niepokoju”, ale to niesamowicie gęsta i wymagająca skupienia proza, trochę jak Proust. Zostawiam sobie obydwu na jakiś spokojniejszy czas. Na emeryturę? :)

      Usuń

Prześlij komentarz