Nabokoviada 2 po raz trzeci: „Bracia Karamazow”, Fiodor Dostojewski

Wpis o Idiocie Dostojewskiego zilustrowałam jaśniejszą i weselszą wersją Jeźdźca miedzianego Wasilija Surikowa; do Braci Karamazow – bardziej krwawych i mrocznych – pasuje chyba ta, nocna. 

Jednej z najdłuższych książek na swojej liście rosyjskich lektur – Braciom Karamazow Fiodora Dostojewskiego – Nabokov poświęca jeden z najkrótszych wykładów. Skupia się niemal wyłącznie na intrydze kryminalnej i jej konstrukcji, co pozostawia trochę niedosyt.

Dobrze, przyznaję – analiza Nabokova uświadomiła mi kilka szczegółów, przy pomocy których autor najwyraźniej zwodzi czytelnika i trzyma go w niepewności co do sprawcy powieściowego zabójstwa. Nie zwróciłam choćby uwagi na fakt, że Dymitr, w drodze do Mokrego oraz będąc już na miejscu z Gruszeńką, ilekroć rozpamiętuje incydent z Grigorijem, nie nazywa go nigdy po imieniu, lecz używa określenia „stary”, co sugeruje, że mogłoby też chodzić o zamordowanego ojca. Jednak nie jest to w moim odczuciu ani zabieg skuteczny, ani – jak pisze Nabokov – przedobrzony i oczywisty, skoro pozostał przeze mnie zwyczajnie niezauważony. :)

Pisząc natomiast o winie Smierdiakowa Nabokov pomija za to coś zupełnie innego, co wydaje mi się kluczowe i świetnie by do jego koncepcji pasowało – że scenę, w której służący przyznaje się do winy, poznajemy z perspektywy Iwana, u którego już wówczas rozwijał się obłęd. Trudno więc przyjmować za pewnik wydarzenia, które rozwijały się przed jego oczami.

Wspomnienia ratunkowe

Resztę powieści, stanowiącą wstęp i tło dla opowieści o zbrodni, Nabokov zupełnie pomija. Historię starca Zosimosa kwituje słowami „długa i niemrawa” i pisze wręcz, że „mogłaby być usunięta z powieści bez najmniejszej szkody”. Mnie natomiast w kontekście wszystkich późniejszych wydarzeń wydaje się mimo wszystko ważna. Historia człowieka, który młodego Zosimosa uczynił swoim powiernikiem – tego, który zamordował pewną bliską mu kobietę, jednak przez wiele lat nie przyznał się do winy i żył w udręce – w jakiś sposób, być może zwodniczy, przygotowuje nas na historię zabójstwa ojca Karamazowa.

Ważnym elementem wydaje mi się też „nawrócenie” Zosimosa za sprawą wspomnienia zmarłego jeszcze w wieku nastoletnim brata, który odchodził pełen zachwytu nad światem. Historia tego chłopca ma wiele wspólnego z późniejszym wątkiem Iluszy. O takich właśnie dobrych wspomnieniach, mogących ocalić nas od zejścia na złą drogę, mówi w ostatnich scenach powieści Alosza – apeluje do chłopców zebranych na pogrzebie Iluszy, by zawsze pamiętali dzielnego chłopca i dzień, gdy ze łzami składali go do grobu.

Stawianą w ten sposób tezę Dostojewskiego, że dobre wspomnienia z dzieciństwa są czymś, co może nas uratować w chwilach zwątpienia, ilustrują historie wielu bohaterów. Wspomniany już starzec Zosimow; Alosza, który w sercu nosi wspomnienie zmarłej matki; odwróconą zaś realizacją tej tezy wydają się Iwan i Mitia, synowie nieczułego i nieodpowiedzialnego ojca, oraz Smierdiakow – niechciany od urodzenia, bękarci syn obłąkanej matki.

Mitia, jak dowiadujemy się już w trakcie procesu, ma jednak wspomnienie orzechów podarowanych mu przez doktora Herzenstube. Może wzmianką o nim Dostojewski ostatecznie potwierdza, że Dymitr oparł się pokusie rozłupania głowy ojca i że to nie on jest winien jego śmierci?

Furiaci i obłąkańcy

Te rozważania o dzieciństwie i relacjach ojciec-syn sprawiły, że przypomniałam sobie rzecz jasna naszą poprzednią nabokoviadową lekturę – Ojców i dzieci Turgieniewa. Nie wiem, czy teza Dostojewskiego sprawdziłaby się w przypadku jej bohaterów, za to uderzająca jest różnica między ojcami Dostojewskiego i ojcami Turgieniewa. Kochający poczciwcy tego drugiego tworzą niezwykłe kontrast z lubieżną, złośliwą kreaturą, którą jest ojciec Karamazow (choć, żeby nie było zbyt czarno-biało – fakt, jest jeszcze troskliwy i szalejący z rozpaczy po śmierci synka Sniegirow). I to chyba też sporo mówi o twórczości obu pisarzy. Bo w zasadzie wszyscy bohaterowie Turgieniewa wypadają nadzwyczaj statecznie przy szaleńcach Dostojewskiego i jego „piekielnych” kobietach, o których pisze Nabokov.


Po raz pierwszy też zwróciłam uwagę na pewną schematyczność w dziełach Dostojewskiego, bo rzeczywiście – Alosza to wykapany książę Myszkin z Idioty, Gruszeńka przypomina bardzo Nastasję Filipownę, a Mitia – oszalałego z miłości Rogożyna. I tylko nie do końca potrafię zrozumieć, czemu ci „prostoduszni bohaterowie” typu Alosza czy Myszkin tak bardzo Nabokovowi przeszkadzają. Dla mnie tam są miłą odskocznią od pętających się wszędzie furiatów i obłąkańców. :)

A Wy? Znacie Braci Karamazow? Jakie były Wasze odczucia po lekturze?

***
Tutaj znajdziecie tekst Pyzy. Zobaczcie, na co ona zwróciła uwagę!

***
F. Dostojewski, Bracia Karamazow, przeł. A. Pomorski, wyd. Znak, Kraków 2009.
V. Nabokov, Wykłady o literaturze rosyjskiej, przeł. Z. Batko, wyd. Muza SA, Warszawa 2002.

***
W ramach Nabokoviady 2 razem z Pyzą Wędrowniczką oraz grupą zainteresowanych czytamy wybrane dzieła spośród omówionych w Wykładach o literaturze rosyjskiej Vladimira Nabokova, a następnie zapoznajemy się z samym wykładem Nabokova i rozpoczynamy na swoich blogach dyskusję. 

Zainteresowanych zapraszam też do lektury naszych wpisów popełnionych w ramach pierwszej Nabokoviady, kiedy to jako słuchaczki Wykładów o literaturze dyskutowałyśmy o największych dziełach literatury światowej.

Komentarze