Święta bez ciasteczek lineckich


     „– Na Boże Narodzenia moja matka zawsze piekła ciasteczka lineckie, znane też jako kocie oczka – odezwał się Winterberg.
    – Moja też.
    – Też sklejone marmoladą?
    – Też.
    Popatrzyliśmy na Dunaj, w dole jakiś frachtowiec płynął w kierunku Wiednia.
    – Marmoladą wiśniową?
    – Tak. Zazwyczaj.
    – Tak poza tym nie lubiłem świąt.
    – Ja też nie.
    – Znów stoimy tak wysoko, drogi panie Kraus…
    Winterberg wspiął się na palce, przytrzymując się poręczy, spoglądał na Dunaj. W czarną głębię pod nami”.

Jaroslav Rudiš, Ostatnia podróż Winterberga (przeł. Małgorzata Gralińska)

W wykreowanym przez Rudiša świecie Winterberga nie ma miejsca na Święta wesołe, šťastné a veselé. To świat wypieranych wspomnień i nieuniknionego mknięcia ku śmierci, świat szarej melancholii, naznaczony koszmarami przeszłości. Może dlatego ten właśnie fragment wybrałam tym razem na swój tradycyjny cytat świąteczny – to nastrój bliski mi obecnie.

Ale myślę sobie też, że można i wśród tych szarości chwytać się przebłysków słońca, jak bohater Elsy Aidsa. Myśleć o tym, co było dobre, i cieszyć się, że po prostu było, zamiast rozpaczać, że już nie jest. Patrzeć na dzieci. Głaskać psa. Zachwycać się śniegiem. Czytać, i wzruszać się, czytając. Nawet jeśli nigdy już nie będzie takich Świąt jak kiedyś, nawet jeśli zabraknie ciasteczek lineckich, wciąż jest sporo rzeczy, za które możemy być wdzięczni. Spróbujmy.

Dużo dobrych myśli w Święta, Kochani.  

Fot. wal_172619 / pixabay.com

Komentarze

Prześlij komentarz