W skórze uchodźcy. Marek Šindelka, „Zmęczenie materiału” [zapowiedź]


W sierpniu 2015 roku, w samym środku kryzysu uchodźczego, przy autostradzie A4 na terenie Austrii znaleziono porzuconą ciężarówkę z siedemdziesięcioma martwymi uchodźcami z Syrii. Wśród ofiar, które zmarły wskutek uduszenia, były dzieci. Ta niewyobrażalna tragedia skłoniła czeskiego pisarza Marka Šindelkę, by napisać powieść, w której odda głos syryjskim uchodźcom. Zmęczenie materiału właśnie ukazuje się po polsku.

Nie bez znaczenia był fakt, że w tym samym czasie, gdy świat obiegła wieść o ciężarówce pełnej uduszonych uchodźców, Šindelce urodziła się córka. Zaczął myśleć o tym, na jaki świat ją sprowadził i co będzie, jeśli któregoś dnia spyta go o trwający kryzys uchodźczy. „Będziemy siedzieć w Europie otoczonej murami i drutami kolczastymi, a ja powiem jej: Wiesz, dzięki nam wasz świat jest bezpieczny, ale za cenę cierpienia innych narodów?” – zastanawiał się [1].

I zaczął pisać. Tworząc postaci dwóch syryjskich braci próbujących przedostać się do Europy, wykorzystywał opowieści prawdziwych uchodźców zasłyszane w ramach swojej współpracy z organizacjami uchodźczymi. Mając w pamięci ich tragedie i ich perspektywę, świadomie wybrał bardzo bezkompromisowe spojrzenie na sprawę – w jego powieści praktycznie nie ma dobrych Europejczyków. Są tylko bezwzględni funkcjonariusze, osoby pomagające na pokaz, by wylansować się w mediach społecznościowych, i okrutne, wyśmiewające uchodźców dzieci.

Cielesność udręczona

Šindelka podkreśla jednak, że nie napisał powieści politycznej. W swojej książce nie bawi się w politologa czy socjologa, nie komentuje przyczyn kryzysu i możliwości jego rozwiązania.

Zamiast tego robi to, co jest podstawowym zadaniem literatury – uczy empatii. Pisze o strachu, bólu, zimnie, głodzie, o tym groźnym i ponurym świecie, jakim dla nielegalnego imigranta staje się Europa. „Nie chciałem się przyczyniać do jakichś medialnych przekłamań. Postanowiłem, że napiszę książkę, która będzie mieć jeden cel – porwać czytelnika i sprawić, by znalazł się w skórze tych ludzi” [2].

Marek Šindelka na Letniej Szkole Filmowej w Uherskim Hradištiu. Fot. Prot D / Wikimedia Commons

Podobnie jak inne teksty Šindelki, Zmęczenie materiału jest bardzo cielesne. Tym razem ciało jest wykorzystywane w celach aktywistycznych, mamy więc do czynienia z cielesnością doprowadzoną do granic fizycznych możliwości – powykręcaną i ściśniętą w trakcie nielegalnego transportu, pozbawioną tchu, przemarzniętą, spragnioną i głodną. I zwierzęco wręcz walczącą o przetrwanie. Nie bez powodu pisarz deklarował, że chciał napisać prozę, od której ludziom „zrobi się niedobrze”.

U progu nowego holokaustu

Stąd też tytuł, bo „zmęczenie materiału” to tutaj zmęczenie ciała, wyczerpanego nie tylko obciążającą fizycznie ucieczką, ale też tęsknotą za ciepłem, bezpieczeństwem, ludzką życzliwością, domem. Zdaniem pisarza ważne jest to, by w tych udręczonych uchodźczych ciałach wciąż dostrzegać ludzi: „W momencie, gdy ludzi wokół nas przestajemy postrzegać jako ludzi, prędzej czy później zaczynają się dziać bardzo niepiękne rzeczy”.

Skojarzenia z holokaustem nie są przypadkowe. Obserwując narastający kryzys uchodźczy oraz postawy Europejczyków, pisarz zastanawiał się, czy nie znaleźliśmy się u progu kolejnej tak wielkiej zagłady [3]. Śledząc zdystansowane i intelektualne reakcje na dramat uchodźców, podkreślał: „Swoją książką chciałbym po prostu skierować znów uwagę na ludzi – na ich stan, na ich fundamentalny lęk o to, co w życiu jest najważniejsze” [4].

Dialog z Agnieszką Holland

Nie sposób nie zauważyć, że obecnie – po siedmiu latach od czeskiego wydania – książka Šindelki wchodzi w pewien dialog z Zieloną granicą Agnieszki Holland. Na zeszłorocznych targach książki w Pradze Šindelka cieszył się, że po całkowitej klęsce moralnej, jaką według niego ponieśli Czesi w dobie kryzysu uchodźczego z 2015 roku, wobec wojny w Ukrainie potrafili jednak stanąć na wysokości zadania. Epilog filmu Holland też pokazuje, że uchodźców można traktować inaczej – solidarnie, z troską i czułością. Dlaczego jednak mamy tak wielką potrzebę dzielenia ludzi na kategorie? Dlaczego dla jednych tak łatwo nam znaleźć uśmiech i życzliwość, a dla innych z tak wielkim trudem?

Czeskie wydanie Zmęczenia materiału recenzowałam na Skarbach w 2021 roku. Polski przekład autorstwa Doroty Dobrew ma swoją premierę 7 grudnia w wydawnictwie Afera. Literackie Skarby Świata Całego z dumą matronują książce.

***
Podoba Ci się to, co robię? Proszę, wesprzyj mnie na Patronite. Dziękuję!
Źródła:
[1] https://archiv.hn.cz/c1-65571220-marek-sindelka-unava-materialu-uprchlici-odeon-rozhovor
[2] https://vltava.rozhlas.cz/snazil-jsem-se-vzit-do-jejich-kuze-rika-o-svem-romanu-inspirovanem-uprchlickou-5058402
[3] https://archiv.hn.cz/c1-65571220-marek-sindelka-unava-materialu-uprchlici-odeon-rozhovor
[4] https://ct24.ceskatelevize.cz/kultura/1983184-v-kuzi-uprchlika-sindelka-necha-ctenarum-pocitit-unavu-materialu
Grafika główna: steinchen / pixabay.com

Komentarze

  1. Aniu, bardzo się cieszę, że napisałaś o nowej książce Šindelki - pamiętam, że o niej pisałaś i pewnie przegapiłabym premierę, gdyby nie Twój wpis. Zbiory opowiadań pisarza czytałam ze 2 lata temu - znakomite. "Zmęczenie materiału" na pewno będzie czytane: Šindelka w nowej, zupełnie innej, odsłonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei cieszę się w takim razie, że mogłam Ci o książce Šindelki przypomnieć. :) Faktycznie jest to rzecz trochę inna niż jego zbiory opowiadań, bardziej emocjonalna, ale i pewne stałe elementy jego twórczości się pojawiają – np. to wspomniane przeze mnie skupienie się na ciele, tu nabierające szczególnego, granicznego wręcz charakteru. Myślę, że na Tobie też zrobi wrażenie.

      Usuń

Prześlij komentarz