Patronem tegorocznych targów książki Svět knihy w Pradze był zmarły dokładnie sto lat temu Franz Kafka, a gościem honorowym – literatura niemieckojęzyczna. Ja jednak wybrałam z bogatego targowego programu przede wszystkim wydarzenia skupione wokół moich ulubionych tematów.
Krytyka patriarchatu, walka o kobiecy własny pokój, krzywda zwierząt, czułe i empatyczne spojrzenie na rzeczywistość – o tym wszystkim można było również posłuchać w trakcie targowych spotkań i dyskusji. I choć nie obyło się bez kiksów i wielkich nieobecnych 😉, Svět knihy po raz kolejny nie zawiódł.
Mój wyjazd na targi Svět knihy 2024 był możliwy dzięki Waszemu wsparciu na Patronite – ta relacja powstała więc także dzięki Wam. Dziękuję, że mnie wspieracie.
Ludzka i zwierzęca krzywda
Jeśli miałabym wybrać targowe spotkania, które zrobiły na mnie największe wrażenie, wybrałabym dwa. Pierwsze – duet Kateřina Tučková & Nicol Hochholczerová i rozmowa poświęcona kobiecym traumom.
„Tematy znajdują mnie same. Pomysł na Wypędzenie Gerty Schnirch pojawił się, gdy przyjechałam na studia do Brna i zamieszkałam w zaniedbanej dzielnicy Cejl, gdzie – jak się później dowiedziałam – dawniej mieszkali przeważnie Niemcy, później wypędzeni. Często piszę o kobiecej krzywdzie i przemocy, bo widziałam to w rodzinnym domu. Gdyby nie to, że mój ojciec bił mamę, pewnie ten temat nie powracałby wciąż w mojej twórczości” – wyznała Tučková. „Mnie też temat mojej książki znalazł sam. Przeżyłam to, o czym piszę. I żeby uprzedzić pytania, od razu publicznie przyznałam, że to moja historia. Ale nie było to w żaden sposób wykalkulowane, nie chodziło o »gorący temat«, moim zdaniem w taki sposób nie da się robić literatury” – mówiła Hochholczerová, autorka wydanej również po polsku książki Tego pokoju nie da się zjeść.
Nicol Hochholczerová i Kateřina Tučková |
Debiut Hochholczerovej wzbudził u naszych południowych sąsiadów duże kontrowersje (więcej na ten temat piszę tutaj). Również do tych reakcji pisarka odniosła się na spotkaniu: „Ludzie wyciągali z tej opowieści różne rzeczy. Dziwiło mnie, że niektórzy dostrzegają w niej historię miłosną, że nie potrafią odróżnić miłości od toksycznej relacji. To też kwestia tego, co pokazuje się nam w popkulturze, w filmach – jako miłość przedstawia się różne okropne rzeczy”. Dodała również: „By rozwiać wątpliwości, mój polski wydawca chciał umieścić na książce naklejkę informującą, że to książka o wykorzystaniu seksualnym. Oczywiście to prawda, ale czy czytelnik nie powinien jednak sam do tego dojść?”.
Tučková mówiła również o reakcjach przedstawicieli Kościoła na Bílą Vodę: „Najbardziej bałam się, jak książkę odbiorą te, o których opowiada – zakonnice. Ale przyjęły ją bardzo ciepło, niektóre przyszły na spotkanie autorskie. Pani Ludmila Javorová, której historia zainspirowała mnie do napisania powieści, zaprosiła mnie do siebie. Również księża na spotkaniach autorskich reagowali pozytywnie, mówili o tym, że popierają emancypację kobiet w Kościele”.
Drugie wydarzenie, które poruszyło we mnie najczulsze struny, to Básně a texty a rozhovory ze Zvířecí záchranky [Wiersze, teksty i rozmowy z Pogotowia Zwierzęcego]. W trakcie spotkania, moderowanego przez Petra Borkovca, czytane były teksty powstałe w ramach specjalnej akcji polegającej na tym, że poeci i prozaicy spędzali jeden dzień, jeżdżąc w teren razem z Praskim Pogotowiem Zwierzęcym. Uczestników akcji reprezentowali Ivana Myšková (znana w Polsce ze zbioru opowiadań Białe zwierzęta są bardzo często głuche) i Lubomír Tichý, a na scenie obecna była również zwierzęca ratowniczka Kateřina Landová – „nadkobieta”, jak z zachwytem mówiła o niej Myšková.
Básně a texty a rozhovory ze Zvířecí záchranky |
Praga jako miasto jest bardzo zielona i przyciąga dzikie zwierzęta. W przestrzeni miejskiej są one jednak narażone na różne niebezpieczeństwa. Zapytana o to, co zrobiłaby, by uczynić Pragę bardziej dla nich przyjazną, Landová odparła, że zwróciłaby uwagę architektów, by ich projekty nie zagrażały zwierzętom (przykład – duże szklane ściany, w które uderzają ptaki) oraz położyłaby nacisk na wychowanie dzieci tak, by dostrzegały przyrodę i ją szanowały. Sama przyznaje, że uważności względem natury nauczył ją ukochany dziadek. Także na jego pamiątkę wytatuowała sobie na przedramieniu liść paproci.
„Każde zwierzę – czy to gołąb, czy nietoperz, czy lis – zasługuje na to, żebyśmy przejęli się jego cierpieniem” – mówiła Landová. A ja myślałam o rannym gołębiu, którego nie tak dawno próbowałam uratować, ale wszystko zrobiłam nie tak. I zastanawiałam się, czy człowiek uodpornia się na zwierzęce cierpienie, jeśli ogląda je każdego dnia? Czy zwierzęcy ratownicy też czegoś żałują, też mają poczucie, że coś zrobili nie tak? Odpowiedź przyszła sama – pod koniec spotkania Kateřina Landová opowiedziała o małym mufloniątku, które w początkach swojej pracy za radą kolegi zostawiła przy wąwozie, gdzie zostało znalezione, tak by mogła je odszukać matka, choć głośno płakało i biegło za samochodem. Dopiero potem dowiedziała się, że nie była to dobra decyzja, i do dziś ją to prześladuje. A ja siedziałam w drugim rzędzie widowni i robiłam wszystko, żeby się nie rozpłakać.
Europejka
Bardzo cieszyłam się też na ostatnie spotkanie pierwszego dnia targów – z Alexejem Sevrukiem, autorem powieści Evropanka [Europejka], która była silną kandydatką do tegorocznej nagrody Magnesia Litera. Dzieło czesko-ukraińskiego pisarza to słodko-gorzki, czule brutalny monolog o życiu na ukraińskim Polesiu, zainspirowany opowieściami jego babci. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Amaltea będę mieć okazję przełożyć ten tekst na język polski – i cieszę się ogromnie, że przy okazji targów miałam okazję osobiście zamienić kilka słów z autorem.
„Pamięć to też proces twórczy” – mówił pisarz w rozmowie z Ivaną Myškovą. Przyznaje, że to, co dostaje do rąk czytelnik, to mieszanka zapamiętanych opowieści babci i innych członków rodziny oraz zmyśleń: „Kilka osób tę samą rzecz pamięta zupełnie inaczej. Rzeczywistość ma tyle wersji, że jeśli dodamy jeszcze jedną, niczego nie zepsujemy”.
Jako jeden z najważniejszych motywów historycznych w książce pisarz wymienił ukraiński Hołodomor, temat tak ważny, a długo przemilczany. Docenił więc film Agnieszki Holland Obywatel Jones, polecając go nie tylko jako obraz o głodzie, ale również wojnie hybrydowej. W trakcie spotkania nie mogło rzecz jasna zabraknąć wątku obecnej inwazji Rosji na Ukrainę. Sevruk podkreślił, że Europa Zachodnia powinna była zaprzestać paktowania z Rosją już po masakrze na Czeczenach; tak się jednak nie stało, a Putin z roku na rok czuł się coraz bardziej bezkarny. Porównanie Ukrainy z Czechosłowacją w sierpniu 1968 i wynikającą z niego krytykę Czechów pisarz uważa jednak za nietrafione: „Uraziło ono moją czeskość. Ukraina jest dużo większym krajem, ma większe możliwości obrony. A jeśli nie masz własnej armii, jak masz się bronić?”.
Generacyjne traumy i podstarzali mężczyźni
W trakcie targów wzięłam również udział w spotkaniach z trzema (znanymi także w Polsce) autorkami o ich nowych książkach, które ukazały się w ostatnim czasie w Czechach. Petra Dvořáková promowała tytuł Pláňata [Dzikie owoce], Iva Hadj Moussa – powieść Těžké duše z intrygującym podtytułem O čem sní stárnoucí bílí muži [Ciężkie dusze. O czym śnią podstarzali biali mężczyźni], zaś Radka Denemarková – szeroko już w Czechach komentowaną Čokoládovą krev [Czekoladową krew].
„Lubię patrzeć na rzeczy z perspektywy kogoś, kto ma w życiu ciężko” – mówiła Dvořáková. W swojej nowej książce wraca do relacji rodzinnych, ale cofa się do czasów własnego dorastania na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych oraz zastanawia się, skąd wzięły się obecne problemy jej pokolenia i generacyjne traumy. „Bądź grzeczny, cichy, taki jak wszyscy – to słyszeliśmy przez całe dzieciństwo. Tłumiono w nas kreatywność” – podkreślała pisarka. Dodała również: „Niektórzy twierdzą, że wszystko co złe w naszym życiu to wina rodziców, ale nie lubię tych prostych wyjaśnień. Ci rodzice też coś przeżyli, ich zachowania nie wzięły się znikąd. A jako rodzice wszyscy robimy, co możemy. Sama mam poczucie, że jako matka wiele rzeczy zepsułam”.
Petra Dvořáková |
Relacje rodzinne, zwłaszcza ojciec-córka, odgrywają ważną rolę również w powieści Ivy Hadj Moussy. Autorka, znana u nas z powieści Instastory, postanowiła spojrzeć na świat z perspektywy starzejącego się mężczyzny. Jak przyznała, pomysł przyszedł jej do głowy na jednym z koncertów metalowych, gdzie zobaczyła grupkę podstarzałych, długowłosych facetów i zaczęła zastanawiać się, jak wygląda ich wewnętrzny świat. Mimo że wiele osób odczytuje podtytuł książki prowokacyjnie, autorka podkreślała, że chciała oddać ten świat w sposób empatyczny i niepozbawiony czułości – i sądząc po reakcjach, udało jej się to. Zdradziła również, że reżyser Tomáš Mašín, twórca m.in. nagrodzonych tegorocznymi Czeskimi Lwami filmów Bracia i Nieme tajemnice, odezwał się do niej w sprawie scenariusza na podstawie powieści. Być może więc historia doczeka się ekranizacji.
Iva Hadj Moussa |
„Chciałam zwrócić Boženę Němcovą światu, pokazać, że była nie tylko znakomitą pisarką, ale i intelektualistką, poważnie traktującą kwestię wolności i poruszającą bardzo nowoczesne tematy” – mówiła z kolei Radka Denemarková, która w swojej nowej powieści oddaje głos trzem historycznym postaciom: najwybitniejszej czeskiej pisarce Boženie Němcovej, francuskiej prozaiczce George Sand oraz amerykańskiemu przedsiębiorcy Johnowi D. Rockefellerowi. Każde z nich reprezentuje jeden wielki temat: Rockefeller jest figurą kapitalizmu, Sand – kobiecej emancypacji, zaś Němcová – oddania sztuce, nawet pozostając na marginesie społeczeństwa.
Radka Denemarková |
„Mam potrzebę wyrażania pewnych rzeczy w sposób bezkompromisowy. Kiedy swoje poglądy głosili w ten sposób Kundera, Havel czy Vaculík, było to postrzegane na plus, ale gdy robi to kobieta – odbiór jest negatywny” – mówiła pisarka, odnosząc się do krytyki, z jaką spotyka się w czeskim środowisku. Podkreśliła jednak również, że kocha to środowisko i nigdy nie porzuci języka czeskiego, choć jej niemiecki wydawca namawia ją do tworzenia po niemiecku. „Jestem jak ta jaskółka – na chwilę odlecę, ale ostrzegam, że zawsze wrócę” – żartowała.
Kontrowersje
Krytycznie na temat czeskiego środowiska literackiego wypowiadała się nie tylko Radka Denemarková. „Witajcie w zdemilitaryzowanej strefie wojen kulturowych” – głosił wielki baner witający uczestników Světa knihy zaraz za bramą wejściową, ale broni z pewnością nie składa Petra Hůlová, która w trakcie dyskusji poświęconej nowemu numerowi „Continental Literary Magazine” i przekraczaniu granic bardzo otwarcie skrytykowała działania Czeskiego Centrum Literackiego [České literární centrum] oraz stojących na jego czele Tomáša Kubíčka i Martina Krafla. „Być może sama przekraczam tu granice tego, co należy mówić a co nie, grancie dyskrecji i dyplomatyczności” – stwierdziła na koniec pisarka. „Ale czy dokądkolwiek da się dojść, nie przekraczając tego typu granic?” – zastanawiał się moderujący rozmowę Jan M. Heller.
Krytyczne głosy na temat promocji literatury czeskiej za granicą pojawiły się też w trakcie debaty Milujme se a družme se: O profesních asociacích [Kochajmy się i zrzeszajmy się: O stowarzyszeniach zawodowych] z udziałem przedstawicieli organizacji skupiających czeskich pisarzy, tłumaczy i wydawców. Na pytanie, czy Czechy odpowiednio wspierają i promują swoich pisarzy Martin Vopěnka, szef Związku Czeskich Księgarzy i Wydawców [Svaz českých knihkupců a nakladatelů] odparł, że tak, tylko po prostu zagranica „w ogóle się nami nie interesuje”. Stwierdzenie to wywołało głośny protest wszystkich pozostałych uczestników debaty, a Anežka Charvátová stojąca na czele Stowarzyszenia Tłumaczy [Obec překladatelů] podkreśliła, że zagraniczni wydawcy krążą wokół dobrze im znanych czeskich autorów, bo nie mają dobrego dostępu do informacji o nowych nazwiskach. (Osobnym pytaniem pozostaje, jak później zainteresować nimi zapatrzonych w Kunderę i Hrabala czytelników – ale to już tylko moja uwaga na marginesie).
Milujme se a družme se: O profesních asociacích |
Na kontrowersje liczyłam również – w związku z burzą, która rozpętała się po tekście Olgi Słowik o jej doświadczeniu jako jurorki Magnesii Litery – na spotkaniu Spisovatelé a literární ceny [Pisarze i nagrody literackie]. Poprowadzić miał je Pavel Mandys, główny organizator nagród Magnesia Litera. Po 20 minutach oczekiwania w sali dowiedzieliśmy się jednak, że spotkanie się nie odbędzie, ponieważ „autorzy, z którymi miał rozmawiać Pavel Mandys, nie mogli przyjechać”.
Wielki nieobecny 😉 |
Wątek nagród, także tych czeskich, pojawił się natomiast na dyskusji pod tytułem Pět set liber ročně a vlastní pokoj [500 funtów rocznie i własny pokój] (oczywiście nawiązującym do słynnego eseju Virginii Woolf). „Mam wiele różnych spostrzeżeń w kwestii nagród, można by na ten temat napisać czarną komedię. Ale czeskie środowisko jeszcze nie dojrzało do dyskusji na temat” – mówiła uczestnicząca w debacie Radka Denemarková.
Sama dyskusja – na którą czekałam chyba najbardziej z całego programu – trochę mnie jednak rozczarowała. Mowa była o warunkach, w jakich tworzą dziś pisarki i mam wrażenie, że nie padły na ten temat żadne odkrywcze słowa. Ale może nie da się już na ten temat powiedzieć nic odkrywczego? Może trzeba to wszystko powtarzać wciąż na nowo, aż w końcu dotrze do tych, do których dotrzeć powinno?
Pět set liber ročně a vlastní pokoj |
Zaproszone uczestniczki – oprócz Denemarkovej również niemiecka pisarka o turecko-kurdyjskich korzeniach Fatma Aydemir oraz austriacka prozaiczka Barbara Rieger – mówiły o ograniczającym terminie „literatura kobieca”, intersekcjonalności (Aydemir zwracała uwagę na to, że jako kobieta i wnuczka imigrantów spotyka się zarówno z uwagami mizoginistycznymi, jak i rasistowskimi) oraz o bagatelizowaniu kobiecego doświadczenia i lekceważącym stosunku męskiego establishmentu do realnych problemów kobiet pisarek, jak choćby problem opieki nad dziećmi.
„Czego potrzebujemy jako pisarki? Zapytana o to samo na innej dyskusji, odpowiedziałam, że stałego dochodu i opieki nad dziećmi. Obecny na spotkaniu starosta oburzył się, że pytana o literaturę, opowiadam o takich głupstwach” – opowiadała Barbara Rieger. Fatma Aydemir dodała natomiast: „Czego potrzebujemy? Przestrzeni – ale nie tylko do tworzenia, ale też do dyskusji jak równy z równym. Nie konkurencyjnej, a nastawionej na współpracę. Sama z własnym pokojem nie dojdę daleko”.
Ostatnim wydarzeniem w ramach tegorocznego Světa knihy, w którym wzięłam udział, był Kulatý stůl spisovatelek Visegrádu [Okrągły stół pisarek Wyszehradu]. Dyskutowały Weronika Gogola, Katarína Kucbelová oraz Réka Mán-Várhegyiová, rozmowę poprowadziła zaś czeska pisarka Dora Kaprálová.
Kulatý stůl spisovatelek Visegrádu |
Wnioski? Co właściwie łączy pisarki krajów V4? Fakt, że w różnych okresach wszystkie muszą tłumaczyć się za reprezentację polityczną swojego kraju 😉 ale też pewien wirus melancholii i goryczy oraz skłonność do powrotów w przeszłość, nie do końca zależne od języka, w jakim powstaje dana literatury – jak zauważyła Weronika, czymś podobnym przesiąknięta jest też pisana po niemiecku twórczość Sašy Stanišicia (a mnie znów przychodzi do głowy przypadek Andrzeja Tichego). Sprawia to, że w jakimś sensie na tle literatury zachodniej wciąż pozostajemy outsiderami.
Na deser – Kafka
A co z tym Kafką? Skoro już został patronem tegorocznych targów, wypadałoby i jemu poświęcić dwa słowa. 😉 Otóż w trakcie Světa knihy odbyła się również inna ciekawa debata z udziałem przedstawicieli krajów Wyszehradu, poświęcona właśnie recepcji jego twórczości.
Czy Kafka to już dziś tylko symbol, czy wciąż czytany i komentowany autor? Na ile jego twórczość jest lokalna, a na ile uniwersalna? I czy można go nazwać autorem środkowoeuropejskim? Na te pytania w trakcie debaty V4 Kafka odpowiadali przebywający akurat w Pradze uczestnicy Wyszehradzkich Rezydencji Literackich: Anna Radwan-Żbikowska (tłumaczka znana m.in. z polskich przekładów dzieł Bianki Bellovej, Jana Štiftera i Vojtěcha Matochy), Lukáš Csicsely, Szabolcs Sztercey i Dušan Teplan. I tu pojawił się wątek języka niemieckiego. „W Polsce Kafka jest wciąż wydawany i czytany, ale nie jako autor środkowoeuropejski. Pod tym względem mamy z nim problem, bo pisał po niemiecku – a Niemcy to dla nas już nie jest Europa Środkowa” – mówiła Ania.
V4 Kafka |
Z kolei Jaroslav Rudiš i Nicolas Mahler wraz ze swoją tłumaczką na język czeski Michaelą Škultéty – w dyskusji prowadzonej w języku niemieckim – zastanawiali się nad fenomenem popularności Kafki. Mahler to rysownik, wraz z którym Rudiš stworzył m.in. melancholijne cudo – komiks Nachtgestalten, czyli Noční chodci, o nocnej tułaczce dwójki przyjaciół od knajpy do knajpy po nocnej Pradze. Tym razem pretekstem do rozmowy było czeskie wydanie przygotowanej przez Mahlera publikacji Komplett Kafka.
„Czytanie Kafki nie powinno być szkolną udręką, powinno sprawiać radość. I to był klucz, zgodnie z którym wybrałem teksty do tego zbioru” – wyjaśniał Mahler. „Wszyscy czytamy literaturę przez pryzmat siebie i własnego doświadczenia. A każdy z nas przeżywa sceny podobne jak te, które kreśli w swoich tekstach Kafka. Na przykład kiedy wchodzisz do gospody, wszyscy na ciebie patrzą i czujesz się tam zupełnie obcy” – dodawał Rudiš.
(A skoro Rudiš, to nie obyło się też bez wątków kolejowych. 😉 „Zawsze kiedy siedzę w pociągu, stłoczony, zgrzany, z zepsutą toaletą obok, przypominam sobie twoje zdjęcia z Instagrama i zastanawiam się, co robię nie tak” – śmiał się Mahler).
Nawet targowe kubki były tematyczne! |
Debaty, spotkania ze znajomymi, wszechobecne książki i bliskość Stromovki, gdzie wśród zieleni regenerowaliśmy się wraz z Pepinkiem po zakończeniu programu targowego – to wszystko sprawiło, że tegoroczny Svět knihy jest kolejnym, do którego będę wracać z sentymentem. I jeśli tylko nic mi w tym nie przeszkodzi, na pewno wrócę za rok. ❤️
Najbardziej zastanowił mnie patronat Kafki...
OdpowiedzUsuńSkoro tyle miejsca poświęcono sprawom kobiet, to czy dyskutowano może kwestię stosunku Kafki do kobiet? Właśnie przeczytałem po raz drugi Proces - tam roi się od kobiet, wszystkie w bardzo jednoznacznych sytuacjach - sex. Wiadomo, że Kafka miał obsesję na tym punkcie i był regularnym gościem domów publicznych. Oczywiście nie każdemu wolno to co wolno Kafce - teraz można to przedstawić, że on też był ofiarą zdominowanej przez mężczyzn kultury.
Przejrzałam na szybko raz jeszcze program i nie znalazłam nic o Kafce i kobietach. Być może wątki te były poruszane na niektórych kafkowskich debatach, ale w większości z nich nie uczestniczyłam – po prostu ten program jest na tyle bogaty, że trzeba wybierać, bo w tym samym czasie w różnych salach odbywa się czasem nawet kilkanaście wydarzeń. Stąd też może wynikać iluzja, że na Svěcie knihy poświęcono dużo miejsca sprawom kobiet – w stosunku do innych tematów być może wcale nie tak dużo, ale osobiście kwestie kobiece bardziej interesują i wybierałam właśnie takie punkty programu. :)
UsuńCo do Kafki i seksu – absolutnie nie jestem ekspertką, większość powieści Kafki czytałam dawno temu i trudno mi w tej sprawie dyskutować, ale czy na pewno „wiadomo, że”? Czy na pewno „miał obsesję”? Od czasu do czasu zdarza mi się przeczytać coś o Kafce lub posłuchać debaty o nim, kafkowska tematyka pojawiała się też w trakcie moich studiów, ale przyznam, że takich obserwacji sobie nie przypominam. Że dbał o swoje ciało, ćwiczył, zdrowo się odżywiał – to tak; że miał skomplikowane relacje z kobietami – to też; ale żeby miał obsesję na punkcie seksu? Dosyć mocne stwierdzenie. :)