Czeskie skarby pod specjalnym nadzorem (15): na półmetku wakacji!


Wiosenny czas trochę przeleciał mi między palcami, dlatego z najnowszym zestawieniem czeskich premier przychodzę w czas dojrzałego lata.

Jeszcze przed urlopem i nie wiecie, jakie książki zabrać ze sobą? Potrzebujecie tytułów na sierpniowe czytelnicze posiedzenia na balkonie? No, to mam dla Was kilka czeskich typów – niektóre z podróżą lub pociągiem w tle (w sam raz na teraz!), niektóre wakacyjnie lekkie, łatwe i przyjemne, a inne… zupełnie nie. 😉

Niedawno ukazały się:

(Cestopis s jezevčíkem, przeł. Dorota Dobrew, ilustr. Helena Zmatlíková, wyd. Dwie Siostry)

Opublikowana w serii Mistrzowie Światowej Ilustracji opowieść czeskiego pisarza i reportera Ludvíka Aškenazego z grafikami jednej z najsłynniejszych czeskich ilustratorek, Heleny Zmatlíkovej. Wesoła podróż po Europie w uroczym psim towarzystwie – w sam raz na wakacje. 😉

(Já jsem hlad, przeł. Mirosław Śmigielski, wyd. Stara Szkoła)

Po Wronach, które podbiły serca polskich czytelniczek, Petra Dvořáková powraca z opowieścią silnie autobiograficzną, o młodej kobiecie mierzącej się z utratą złudzeń, kryzysem wiary, trudami życia młodej mężatki, ale przede wszystkim podstępną chorobą – anoreksją, która w chaosie bolesnych doświadczeń daje jej poczucie kontroli. Mocny tekst.

(Senzibil, przeł. Agata Wróbel, wyd. Afera)
PATRONAT

Dwóch uzdrowicieli w magicznej scenerii Jesioników i szalona podróż między światami. Kolejne polskie spotkanie z autorką, która nie potrafi pisać „przyzwoitych” książek. 😉 Więcej o Ciemnej stronie, która ukazała się pod skarbowym patronatem, piszę w recenzji.

(Julie mezi slovy, przeł. Julia Różewicz, ilustr. Katarína Gasko, wyd. Dwukropek)

I jeszcze jedna twarz Petry Dvořákovej – tym razem twórczyni literatury dla dzieci. Historia Julii i Eli, sióstr, które wraz z ojcem przeprowadzają się na wieś, by zamieszkać z jego nową partnerką i jej synami. Dziewczynki próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a równocześnie tęsknią za mamą, która z powodu nałogu nie jest w stanie się nimi opiekować. Lekko i z wyczuciem o sprawach trudnych (i wielkie serducho za fragment o tym, że kundelki też są spoko!).

(Listopad, przeł. Anna Radwan-Żbikowska, wyd. Amaltea)

Twórczyni historycznych sag rodzinnych tym razem próbuje swoich sił na polu historii alternatywnej. Kreśli więc przerażającą wizję świata, w którym wydarzenia roku 1989 potoczyły się zupełnie inaczej niż w rzeczywistości, a reżim komunistyczny nie upadł.

(Povídky a jedna báseň, przeł. Dorota Dobrew, Jan Węglowski, wyd. Afera) 
PATRONAT

Zbiór lekkich, łatwych i przyjemnych opowiadań spod pióra gwiazdy czeskiego kina oraz współtwórcy legendarnej postaci Járy Cimrmana. Szczypta wzruszeń i sporo uśmiechu – w sam raz na plażę lub opalanko w ogrodzie (lub pod Krzywą Wieżą w Pizie, którą to wersję wybrałam ja). 😉

Jaroslav Rudiš, Trieste Centrale
(Trieste Centrale, przeł. z języka niemieckiego Małgorzata Gralińska, wyd. Książkowe Klimaty)

Winterberg powraca. Tym razem jednak po Europie podróżuje (pociągiem oczywiście) nie w towarzystwie swego opiekuna Krausa, a jednej ze swoich żon. Słoneczna wakacyjna wyprawa traci jednak na swojej lekkości, gdy bohater znów zaczyna cierpieć na napady historii…

(Real, przeł. Zofia Bałdyga, wyd. Biuro Literackie)

Po raz pierwszy wydany w Polsce Jan Škrob pojawił się już kiedyś na łamach Skarbów – to on wdał się w polemikę z Evą Klíčovą, dowodząc, że czeska poezja w odróżnieniu od prozy nadąża za przemianami dzisiejszego świata. I potwierdza to swoją własną twórczością poetycką, w której ludzkie ciepło okazuje się m.in. lekarstwem na cyfrowy chłód. Polecam wywiad tłumaczki Zofii Bałdygi z autorem tomiku

(Rozděl-ení, przeł. Michał Słomka, wyd. Centrala)

I jeszcze tytuł, na który natknęłam się przypadkiem, ale wydaje mi się najbardziej intrygujący – komiks Martina Šinkovskiego i Jana Pomykača o rozpadzie Czechosłowacji, o dezinformacji, manipulacji, środkowoeuropejskich przywarach, polskiej okupacji Czech i o tym, „dlaczego nikt nie chce Brna”. Ja już zamówiłam!

Jeszcze w te wakacje!

Jaroslav Rudiš, Stacja Europa Centralna
(Gebrauchsanweisung fürs Zugreisen, przeł. z języka niemieckiego Małgorzata Gralińska, wyd. Książkowe Klimaty)

Rudiš tym razem eseistycznie, ale pozostając w swojej ulubionej tematyce – o kolei, dworcach, podróżach pociągami… Z dobrze poinformowanego źródła wiem, że są też wątki hrabalowskie (wiadomo, w końcu i Hrabal miał w życiu swój kolejowy epizod, który odcisnął trwały ślad na historii czeskiej literatury – ale o tym więcej niżej 😉), więc czekam!

Nowe wydania, nowe tłumaczenia

(To nejdůležitější o panu Moritzovi, przeł. Piotr Godlewski, wyd. Dowody)

Nowe polskie wydanie opowieści o dwóch czeskich emigrantach, zainspirowanej doświadczeniami emigracyjnymi samego autora. Jak zapewnia Mariusz Szczygieł, powieść może być uzupełnieniem losów Czechów opisywanych przez niego w Gottlandzie. Do tego absurd, sarkazm, porównania do Mrożka, Kafki, Vonneguta.

(Ostře sledované vlaky, przeł. Mirosław Śmigielski, wyd. Stara Szkoła)

Dzieło, którego nikomu nie trzeba przedstawiać, w nowym wydaniu i nowym przekładzie Mirosława Śmigielskiego. Hrabal to po Ocie Pavlu kolejny czeski klasyk, którego Stara Szkoła prezentuje czytelnikom w nowej odsłonie.

(Divoši, II wydanie, przeł. Michał Słomka, wyd. Centrala)

Drugie już wydanie komiksu zainspirowanego historią młodego podróżnika i botanika Alberto Vojtěcha Friča, który w 1908 roku przywiózł do Europy rdzennego mieszkańca Paragwaju, Czerwiusza. Z tego specyficznego zderzenia kultur powstała opowieść o „dzikości”, obcości oraz inności i jej oswajaniu.

Jeszcze coś słowackiego

(Táto izba sa nedá zjesť, przeł. Rafał Bukowicz, wyd. Ha!art)

Głośna i kontrowersyjna powieść, o której wspominałam kilka miesięcy temu w swoim omówieniu tekstu Barbory Votavovej poświęconego książkom o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich, ukazała się również po polsku. Jak pisze na słowackim wydaniu Balla, nie jest to lektura na plażę i nie smakuje jak arbuzowa lemoniada, ale „chodzi tu o życie” – życie młodej dziewczyny, które relacja (nie „związek”; słowa są tu ważne!) z dużo starszym nauczycielem rysunku zmieniła na zawsze.

Ivana Dobrakovová, Pod słońcem Turynu
(Pod slnkom Turína, przeł. Izabela Zając, wyd. Książkowe Klimaty)

Znana już polskim czytelnikom z powieści Bellevue autorka powraca z kolejnym tytułem. O emigracyjnym życiu w Turynie, poszukiwaniu tożsamości, pokusie przekraczania granic. Opowieść mroczna, na przekór swojemu słonecznemu tytułowi.

(Jednorožce, przeł. Olga Stawińska, wyd. Ha!art)

Wyróżniony nagrodą Anasoft Litera debiut Barbory Hrínovej to zgodnie z opisem wydawcy zbiór opowiadań o inności, o tym wszystkim, co marginalne, a jednak ważne i cenne, o kruchości, która może być wartością. Według poetki Márii Ferenčuhovej jest to książka „introwertyczna, w najlepszym znaczeniu tego słowa”. A ja już wiem, że muszę przeczytać.

O Czechach

(wyd. Czarne)

O Czechach inaczej niż zwykle, bo zamiast magicznej i zadeptanej do cna Pragi autor proponuje wycieczkę na Morawy. Spaceruje po Brnie, pisząc o miejscach, ale przede wszystkim artystach związanych z tym traktowanym przez Polaków trochę po macoszemu regionem. Bardziej esej niż reportaż, do tego pisany stylem mocno artystycznym i przesiąknięty wrześniowym słońcem.

(wyd. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego)

Mam też wielką przyjemność donieść o premierze książki mojej dawnej koleżanki z roku! Jako zarówno bohemistka, jak i polonistka Magda pisze o tożsamości środkowoeuropejskiej, analizując powieści i eseje m.in. Czesława Miłosza, Milana Kundery, Jáchyma Topola, Andrzeja Stasiuka, Radki Denemarkowej i Olgi Tokarczuk.

Polecam


Na koniec polecam Waszej uwadze przedostatni numer pisma „Konteksty Kultury”, którego temat przewodni brzmi Czeski i polski czas kobiet. W zamieszczonych tu tekstach omawiana jest w perspektywie komparatystycznej polska i czeska literatura tworzona przez kobiety – m.in. Petrę Hůlovą, Radkę Denemarkovą, Olgę Tokarczuk czy Karin Lednicką. Jest i mój artykuł, w którym zestawiam rodzinne prozy Petry Soukupovej i Zośki Papużanki

W numerze występuję w znakomitym towarzystwie – m.in. wspomnianej już Magdy Brodackiej-Dwojak, ale też promotorki mojej pracy magisterskiej prof. Anny Car, prof. Bernadetty Darskiej czy dr Renaty Buchtovej. A nad numerem czuwała prof. Dorota Siwor, która przeprowadziła również wywiad z Petrą Hůlovą zamieszczony w numerze. Zachęcam – wszystkie artykuły numeru dostępne są tutaj!

***
Podoba Ci się to, co robię? Proszę, wesprzyj mnie na Patronite. Dziękuję!

Komentarze

  1. Po "Kąkolu" stałam się wielbicielką prozy Zośki Papużanki, choć nic więcej (na razie) nie przeczytałam. Zauroczyła mnie ta książka, odnalazłam w niej siebie. Na urlop zabieram jej ostatnią powieść - "Żaden koniec". Zaintrygowało mnie zestawienie dwóch pisarek - Petry Soukupovej i Zośki Papużanki, na pewno przeczytam Twój artykuł w "Kontekstach Kultury", a może inne też.
    Tym razem zaintrygowały mnie nowości z wydawnictwa Ha!art - od niedawna chyba interesuje ich ambitna literatura słowacka. Ja na razie przymierzam się do "Czepca" Katariny Kucbelovej, czuję, że będzie współgrała z moją duszą. Może też zabiorę ją na wakacje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei mam za sobą tylko „Szopkę” i „Onego”, ale obie zachwyciły mnie tak bardzo, że wciąż próbuję nadrobić pozostałe tytuły Papużanki, tylko czasu brak... Mnie te paralele między jej prozą a twórczością Soukupovej uderzyły już wcześniej, stąd też pomysł na rozmowę z obiema autorkami w ramach cyklu „Rozmówki na Granicy”: https://www.youtube.com/watch?v=dgFy8sTmTHQ Teraz tylko rozwinęłam w formie bardziej naukowej to, co już wcześniej chodziło mi po głowie. :)

      A Ha!art tak, też zauważyłam, że zaczął wydawać najnowszą, i też tę nieco odważniejszą, literaturę słowacką, super. Właściwie wszystkie te słowackie tytuły, które u nich ostatnio wyszły, wydają mi się ciekawe i warte uwagi. „Czepca” też bardzo chciałabym przeczytać.

      Usuń
  2. Bardzo rzadko sięgam po czeską literaturę. Dlatego dziękuję za taką zbiorczą notkę i inspiracje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo! Polecam się, publikuję takie zestawienia regularnie co pół roku. :)

      Usuń
  3. Pana Moritza właśnie dziś skoczyłam czytać i muszę powiedzieć, że jest to lektura idealną, nie tylko na wakacje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, no to muszę go wreszcie przeczytać. Bo wciąż jestem do tyłu. :)

      Usuń
  4. To się da szybko nadrobić
    Książeczka nieduża, napisaną świetnie, więc czytanie wartko idzie. Mnie zajęło dwa dni. A nie były to dni przeznaczone wyłącznie na lekturę

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie że też słowackie rzeczy zapodajesz. Ostatnio zaserwowałem sobie większą dawkę i jestem - powiem szczerze - zachywcony. I Hrinovą, i Hochholczerovą, i Dobrakovovą. Nie słyszałem o "Gatunku", już zamawiam, bo brzmi pysznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz