Czeska proza w dobie globalnych zmian klimatycznych [o tekście]


Czy czeska literatura nadąża za zmieniającym się światem? Czy nie jest wciąż zbyt zamknięta we własnych małych problemach, czekając na twórców zaangażowanych na miarę Édouarda Louisa czy Didiera Eribona?

Od kiedy przygotowuję newslettery z czeskiego świata literackiego, jestem bardziej na bieżąco z dyskusjami na temat stanu współczesnej czeskiej literatury. I tak – ostatnio dość głośno wybrzmiał krytyczny esej Evy Klíčovej Za českou literaturu radikálnější [O radykalniejszą czeską literaturę], którego autorka wyraziła swoje rozczarowanie najnowszą czeską literaturą.

Zapracowani czescy pisarze

Klíčová wytyka czeskim pisarzom, że są zbyt zamknięci w problemach klasy średniej, że nie dostrzegają kryzysu, w jakim pogrąża się świat, na czele z tym klimatycznym, i że marginalizują problemy mniejszości. A jeśli już zwracają na nie uwagę (jak Marek Šindelka w Únavie materiálu [Zmęczeniu materiału] piszący o uchodźcach czy Petra Hůlová w powieści Čechy, země zaslíbená [Czechy, ziemia obiecana] o imigrantach z Ukrainy), ma to charakter „intelektualnej gry”, nie rzeczywistej zmiany perspektywy.

Problem zdaniem Klíčovej wynika z sytuacji szeroko pojętej kultury w Czechach: „Literatura jest zwykle pewnym hobby, aktywnością, na którą przychodzi czas po całodniowym trudzie zarabiania na życie. Autorzy rzadko mają warunki, by stworzyć ambitne, przemyślane dzieło, które wymagałoby rozległego i gruntownego przygotowania merytorycznego oraz czasu i energii na poszukiwanie odpowiednich literackich rozwiązań. Dlatego też powstająca obecnie czeska literatura piękna to przeważnie teksty niedopracowane, pisane raczej intuicyjnie i na jednym wdechu, pozbawione głębi, oryginalności i wartości poznawczej. Nic dziwnego, że zdecydowana większość książek natychmiast po wydaniu popada w zapomnienie”.

Otępiali czescy pisarze

Zdaniem autorki eseju brakuje w czeskiej literaturze nazwisk na miarę Édouarda Louisa czy Didiera Eribona, twórców literatury zaangażowanej. Pisze: „Kiedy za trzydzieści lat młodzi historycy będą studiować stare archiwa medialne, pewnie będą się zastanawiać, skąd brał się ten czeski marazm, skoro słowo kryzys odmieniane jest dziś przez wszystkie przypadki. Dojdą zapewne do wniosku, że Czesi wypierają kryzysy, łącznie z tymi najbardziej widocznymi (jak klimatyczny), ewentualnie są już tak otępiali, że ich nie dostrzegają. W końcu jako naród tyle już przeszliśmy, a wszystko dobrze się skończyło – mamy baseny i grille!”.

Klíčová podkreśla, że praska klasa średnia jest dziś nadreprezentowana w czeskiej kulturze, zaś dominujący dyskurs czeskiej literatury nie rozumie społecznego marginesu, dlatego romantyzuje go i nagina do własnych wyobrażeń (czego przykładem mają być m.in. „dzicy” Romowie, wieś pełna socjalistycznych retro scenerii, blade filtry oddające atmosferę północnych Czech). Są jednak chlubne wyjątki od tej reguły – jako taki autorka eseju podaje między innymi wydaną niedawno, głośną powieść Přípravy na všechno [Przygotowania na wszystko] poety ukrywającego się pod pseudonimem Elsa Aids.

Nie pisarze – poeci!

Tekst Evy Klíčovej nie pozostał bez odpowiedzi. Do jej zarzutów odniósł się na łamach Revue Prostor, w tekście pod znamiennym tytułem Básně jsou taky literatura [Wiersze to też literatura], poeta i tłumacz Jan Škrob. Przyznał, że są to zarzuty ważne i uzasadnione, problem polega jednak na tym, że pisząc o literaturze, Klíčová myśli wyłącznie prozą.

Jego zdaniem wszystko to, czego w dzisiejszej czeskiej literaturze rzekomo brakuje – radykalizm, poruszanie ważnych społecznie tematów, kryzys klimatyczny, frustracja młodych ludzi żyjących w późnym kapitalizmie, feministyczna perspektywa, queer – ma do zaoferowania powstająca dziś czeska poezja. „Tak, poezja prezentuje krytyczne myślenie i jest zdolna do analizy współczesnego świata. Przede wszystkim zaś – poezja w Czechach jest dziś entuzjastycznie pisana i czytana. Coraz mniej pasuje do niej łatka dziwnego hobby garstki zapaleńców. Współczesna czeska poezja ma wiele do powiedzenia i bez ogródek to robi” – pisze Škrob i dodaje: „Może nie mamy swojego Édouarda Louisa, ale z pewnością mamy niejedną Amandę Gorman”.

A co Wy o tym myślicie? Jak Wy widzicie czeską literaturę  prozę i poezję? Czy naprawdę jest zbyt zamknięta i nie potrafi odpowiedzieć na problemy współczesnego świata?

***
Podoba Ci się to, co robię? Proszę, wesprzyj mnie na Patronite. Dziękuję!

Komentarze

  1. Wydaje się, że feministycznej perspektywy (i to mocnej!) akurat w czeskiej literaturze nie brakuje! (Tuckova, Denamarkova, Hulova). Również tematy kryzysu ekologicznego są w niej obecne.

    A ja, w czeskiej literaturze, uwielbiam delikatną mgłę nostalgii i ukazywanie życia jakby poza tym, co uważa się za radykalne i społecznie zaangażowane a bliskie zwykłemu (choćby i mieszczańskiemu) życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, dużo oczywiście zależy też od tego, czego szuka odbiorca. To, za co czeską literaturę krytykuje Eva Klíčová, dla kogoś innego może być zaletą. :) I mnie jednak wydaje się, że nie jest w tym temacie aż tak tragicznie.

      Usuń

Prześlij komentarz