Uczucia pod pokrywką – „Krzycz po cichu, braciszku”, Ivona Březinová [patronat]

„Przynajmniej krzycz po cichu, braciszku. Proszę. Jeśli musisz, to krzycz, ale po cichu, dobrze?” (s. 183)

Nie ukrywam – o autyzmie nie wiedziałam do tej pory praktycznie nic. Zdawałam sobie sprawę, że życie z autystycznym dzieckiem nie jest łatwe, jednak książka Ivony Březinovej bardzo brutalnie uświadomiła mi, jak ono naprawdę wygląda.

Chodzenie na palcach wokół niego. Nie dosłownie, w przenośni. Żeby tylko nie zdenerwować, żeby tylko nie zrobić czegoś nie tak, nie wybić z rutyny codziennych czynności i zdarzeń. Wszystko może oznaczać katastrofę. Brak rodzynek w kołaczu, kotlet na obiad niewystarczająco okrągły, samochody na parkingu ustawione inaczej niż zwykle. Albo po prostu ktoś próbujący mu zabrać jego pokrywkę.

Co się wtedy dzieje? Przychodzi szał, który trwa czasem całą noc. Wrzask, rzucanie przedmiotami, okaleczanie siebie i innych. Chłopiec z autyzmem nie czuje bólu, bez mrugnięcia okiem wbija sobie ostry odłamek zbitego kubka pod pachę, rzuca się na ściany, walki głową w szczebelki łóżeczka. Tylko że malucha można jeszcze poskromić, ale 14-letniego, silnego chłopca? Przychodzi moment, że staje się zagrożeniem.

A równocześnie jest ta straszna świadomość – przecież on tam gdzieś jest, w środku, ukochany synek, brat. „Pod pokrywką”. Zamknięty jak w klatce, jak pod wpływem złego zaklęcia. Zaklęcie nie pozwala mu widzieć i czuć tak jak inni, nie pozwala mu współczuć, ale przecież, na jakimś głębszym poziomie, chyba czuje, że jest kochany, że komuś na nim zależy – i to właśnie starają się dać Remikowi, autystycznemu bohaterowi Krzycz po cichu, braciszku, jego mama i siostra.

Jak wiele je to kosztuje – wiedzą tylko one. Bo sąsiedzi myślą, że jest po prostu niewychowany, i nasyłają policję. Bo ludzie na ulicy śmieją się i wołają na niego „debil z pokrywką”. Bo nawet babcia, emerytowana nauczycielka, nie potrafi zrozumieć, że tu żadne reprymendy ani lanie nie pomogą. I wreszcie – bo mąż i tata „takiego syna nie chciał”, więc odszedł. Zostały więc we dwie, uzbrojone tylko w swoją rozpaczliwą miłość, miłość, która w strasznych, kryzysowych momentach, zdaje się mimo wszystko nie wystarczać.

Na szczęście są też wyjątki. Pan, który na prośbę Pameli przestawia samochód, żeby nie zaburzać porządku, do którego przywykł Remik. I mówi: „Może kiedyś dla mnie też ktoś przestawi auto. Oczywiście nie dosłownie”. Koleżanka z klasy, która najpierw chciała Remika poderwać, ale gdy zrozumiała, że jest inny, wykazała zaskakująco dużo empatii. I jest jeszcze Patryk, chłopak z klasy z zespołem Aspergera, który nieoczekiwanie okazuje się dla Pameli ucieczką od codziennych problemów. On też codziennie toczy nierówny bój z rzeczywistością, nie rozumie ironii ani sarkazmu, nie wie, co wyrażają twarze ludzi wokół niego – ale tak bardzo się stara.
„Autyści często bywają samotnikami. Ale nie dlatego, że unikają ludzi. Raczej dlatego, że nie potrafią się z nimi porozumiewać. Mimika, gesty, ironia i dowcipy… to wszystko jest dla nich jak sygnały od cywilizacji pozaziemskiej. Nie umieją ich rozszyfrować, a to wywołuje w nich lęk i stres” (s. 97).
Przymykam oko na lekko schematyczne postaci i na pewne nieścisłości, na to, że siostra autystycznego brata nie pojęła od razu, że jej kolega z klasy zachowuje się tak dziwnie, bo też ma lekkie spektrum autyzmu. Przymykam, bo to ważna książka, dzięki której – jeśli wasza wiedza była wcześniej tak samo skąpa jak moja – nigdy nie spojrzycie już na autystyczne dzieci tak jak przedtem. Za to zrozumiecie, jak wielki jest dramat ich i ich rodzin.

***
Cytaty: I. Březinová, Krzycz po cichu, braciszku, przeł. Mirosław Śmigielski, wyd. Stara Szkoła, Wołów 2018.

Zachęcam też do lektury zapowiedzi Krzycz po cichu, braciszku, w której piszę więcej o samej autorce oraz o historii powstania książki.

Komentarze

  1. Kupię tę książkę do naszej poradnianej biblioteczki, z której korzystają również rodzice dzieci z autyzmem. Pamiętam, jak jeden z naszych podopiecznych wpadł w szał, kiedy przyjechał po niego inny kierowca, który nie tolerował pewnych schematycznych zachowań np. tego, że chłopiec musi w drodze trzymać ulubioną zabawkę. Miałam poczucie, że stoję przed murem niezrozumienia i - co gorsze - niechęci do zrozumienia. Mam nadzieję, że takie książki nieco pomogą w zmianie świadomości społecznej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry pomysł! A co to za poradnia, w której pracujesz? Masz rację, właśnie dlatego powinny takie książki powstawać, jak najwięcej osób powinno się o nich dowiedzieć i przeczytać – żeby nie było takich historii jak z tym kierowcą. Dla nas takie rzeczy – jak ta zabawka czy pokrywka powieściowego Jeremiasza – to drobnostki, ale dla takiego dziecka to sprawa życia i śmierci. Pozdrowienia!

      Usuń
    2. Pracuję w Warszawie w Stowarzyszeniu Tęcza i prowadzimy także poradnię dla małych dzieci oraz ich rodziców oraz dwa inne ośrodki. Pod opieką mamy dzieci mające problemy ze wzrokiem (niewidome, słabowidzące) oraz takie z dodatkowymi problemami, w tym z autyzmem.
      Chciałabym przeczytać również i tę książkę, ale na razie mam stosy nieprzeczytanych, w tym chyba co najmniej 10, autorów czeskich lub słowackich. Ostatnio kupiłam "Jezioro" i "Nie jest źle" Novaka (ale cegła!). Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Piękna praca! W takim razie tak, ta książka w Waszej biblioteczce będzie jak najbardziej na miejscu. A „Krzycz po cichu...” czyta się bardzo szybko, może znajdziesz dla niej chwilę :). Choć te inne tytuły na liście też masz bardzo zacne, a objętości w przypadku Nováka w ogóle się nie bój, bo tę książkę się pochłania z wypiekami na twarzy!

      Usuń
  2. Też nic nie wiem autyzmie. Mam w rodzinie osobę z upośledzeniem, ale raczej takim "normalnym", po prostu - osoba jest wolniejsza i mniej sprawna intelektualnie. Też jest ciężko.

    Westchnęłam sobie przy czytaniu, że to kolejny raz, kiedy mężczyzna nie dał rady, zwinął manele i uciekł do lepszego, łatwiejszego życia, a kobieta musiała sobie radzić sama. Ona musi, na niego to zbyt dużo. Ale to my jesteśmy słabą płcią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam więc do lektury, naprawdę otwiera oczy! Może nie tak brutalnie jak mnie, bo dla mnie problem upośledzeń był akurat zupełnie obcy, ale myślę, że tak czy siak otwiera.

      Co do tych mężczyzn – nie chciałabym, żeby mi się tu przy tej okazji za dużo żółci ulało :) ale ostatnio jakoś ciągle przekonuję się, że tą silniejszą płcią są tylko z nazwy. Kiedy trzeba, to właśnie kobieta bierze stery w swoje ręce i jest gotowa na poświęcenia. Mam jednak nadzieję, że życie (i literatura) jeszcze dostarczy mi bardziej pozytywnych przykładów ;).

      Usuń
  3. Tej książce przyglądam się od jakiegoś czasu, prędzej czy później na pewno przeczytam.
    Ze swojej strony polecam "Urodziłem się pewnego jasnego dnia" Tammeta - rzecz nieco inna, pisana przez chorego, ale arcyciekawa i pouczająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za polecenie, nie słyszałam o tej książce. Chciałabym zgłębić temat, może uda się ją upolować w bibliotece. Jeśli chodzi o „Krzycz po cichu, braciszku” – to historia opowiedziana prostym językiem, bo z założenia jest skierowana do młodzieży, ale momentami naprawdę wstrząsa i wzrusza.

      Usuń

Prześlij komentarz