Wiara po czesku. Markéta Pilátová, „Ciemna strona” [zapowiedź]


Po wydanym w Polsce cztery lata temu Z Baťą w dżungli, książką przedziwną, Markéta Pilátová powraca… z kolejnym tekstem mocno nietypowym. 😉 W Ciemnej stronie serwuje nam magiczną atmosferę czeskich Jesioników, zjawiska paranormalne i odrobinę historii.

Po kilku latach spędzonych w Ameryce Południowej Markéta Pilátová wróciła do Czech, by zamieszkać w miejscowości Velké Losiny w pobliżu Jesioników. I tu właśnie – odkrywając rodzime krajobrazy na nowo – odnalazła inspirację dla swojej kolejnej powieści.

„Jeśli człowiek spędzi trochę czasu w różnych światach, uświadamia sobie, że każde miejsce ma swoją logikę i magię, każde z nich przeżywać można tak samo intensywnie. Zaczęłam więc przeżywać to, co kiedyś było moim domem, jako jedno z fascynujących miejsc na świecie” – mówi autorka w jednym z wywiadów. W innym dodaje: „Po siedmiu latach w Ameryce Południowej pokryte śniegiem góry wydają mi się czymś nowym, pełnym innych zapachów. Życie w Czechach jest dla mnie jak egzotyczne wakacje”.

Same Jesioniki mają dla autorki bardzo specyficzną atmosferę, przyciągającą artystyczne dusze: „Mam wrażenie, że Jesioniki są przesiąknięte atmosferą tajemnicy. Są też schronieniem dla mnóstwa interesujących ludzi, artystów, samotników, których urzeka duch tego miejsca i którzy szukają tu spokoju i inspiracji”.

Agent uzdrowiciel

Magiczne Jesioniki stają się tłem dla opowieści o dwóch uzdrowicielach, Mirku i Rudym. Wątek „uzdrowicielski” również nie wziął się znikąd – Rudy to postać wzorowana na autentycznym uzdrowicielu, o którym Pilátovej opowiedział mąż, dziennikarz „Respektu” Jiří Sobota, oraz jego ojciec. Zainteresowana losami uzdrowiciela pisarka zaczęła zgłębiać temat i trafiła na wzmiankę o Instytucie Badań nad Zjawiskami Paranormalnymi – autentycznej instytucji, która działała w Czechosłowacji od lat siedemdziesiątych. Komuniści, choć nastawieni sceptycznie do wszystkiego co nadnaturalne, badali jednak niewytłumaczalne zjawiska z nadzieją na wykorzystanie ich do swoich celów.

Motyw ten zainspirował autorkę do nakreślenia konfliktu pokoleniowego między powieściowymi uzdrowicielami. Starszy z nich ma w swoim życiorysie epizod współpracy z komunistycznymi władzami, młodszy – który czasów poprzedniego reżimu już nie pamięta – traktuje go z wyższością, przekonany, że on sam z pewnością by się nie ugiął. „Chciałam pokazać pewną naiwność mojej generacji. Generacji, która nie musiała już stawiać czoła takim sytuacjom” – komentuje Pilátová.

Do Matki Boskiej i afrykańskich bóstw

Powieść jest też pewnym głosem w dyskusji o czeskim „cosizmie”, czyli wierze w coś ponadnaturalnego, co nie musi być Bogiem. Wierze, którą zresztą podziela sama autorka. Z dzieciństwa pamięta silne wrażenie, jakie robił na niej gotycki kościół św. Maurycego, dokąd zabierała ją babcia. Wrażenie tym silniejsze, że w czasach poprzedniego ustroju chodzenie do kościoła miało posmak zakazanego owocu: „Czas nigdy mi się tam nie dłużył, choć w kościele bywało strasznie zimno. Ale panował tam też półmrok, czuć było kadzidło, tajemnicę, coś zakazanego i niebezpiecznego”.

Później przyszedł czas na młodzieńczą fascynację buddyzmem, a w okresie pobytu w Ameryce Południowej – wierzenia indiańskie i szamanizm. Obecnie, jak przyznaje pisarka, wszystko to trochę miesza się w jej głowie, ale nie ma potrzeby porządkowania i zamykania swojej wiary w sztywnych ramach: „Wierzę w coś większego niż my, ale nie umiem tego nazwać. Niektórzy mówią o tym »cosizm«, inni – »duchowość pierwotna«. Jeśli chodzi o oficjalne formy wyznaniowe, mam poczucie, komunizm już w dzieciństwie wzbudził u mnie niechęć i nieufność względem wszystkiego, co odgórnie narzucone i uporządkowane – także do Kościoła”. Dodaje też, że podoba jej się w tej kwestii podejście latynoamerykańskie: choć niemal wszyscy Latynosi deklarują się jako katolicy, nie przeszkadza im to wierzyć w moc leczniczych kryształów, zdolności szamana czy wywoływanie duchów afrykańskich bóstw.

Autorka jest też przekonana, że odbiór opowiedzianej przez nią historii mocno zależeć będzie od tego, jak sam czytelnik podchodzi do zjawisk paranormalnych. Chcecie sprawdzić, jak to jest z Wami? Będzie można już niedługo.

Książka ma swoją premierę 15 marca. Ukaże się w przekładzie Agaty Wróbel nakładem wydawnictwa Afera, a Literackie Skarby Świata Całego objęły ją patronatem medialnym.


Przygotowując tekst, korzystałam z następujących materiałów: 
https://www.lidovky.cz/orientace/kultura/neco-treba-dopadne-dobre-mysli-si-spisovatelka-marketa-pilatova.A210528_120541_ln_kultura_jto 
https://vltava.rozhlas.cz/jeseniky-jsou-magicke-hory-chtela-bych-jim-venovat-vic-knih-rika-spisovatelka-8410139 
https://www.novinky.cz/clanek/kultura-salon-svetlo-rozumu-slabne-rika-marketa-pilatova-ktera-vydava-roman-senzibil-40340048

Komentarze

  1. Poprzednia powieść Markéty Pilátovej (Z Batą w dżungli) całkiem mi się podobała (nie wiedziałam wówczas nic o historii imperium Batów). Klimat "Ciemnej strony" wydaje mi się bardzo ciekawy, a Jesioniki pełne magicznego uroku. Nie słyszałam o czeskim "cosizmie" - świetne słowo :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O imperium Baťów pisał też w „Gottlandzie” Szczygieł, to było chyba moje pierwsze spotkanie z tym tematem. Jeśli nie czytałaś, polecam. :) Mam zresztą też za sobą wizytę w Zlínie, mieście Bati, i w Instytucie Bati, bardzo miło to wspominam. Świetna wystawa.

      A o „cosizmie” pisał, zdaje się, ksiądz Halík. I trafnie chyba określenie to oddaje stan ducha Czechów, faktycznie z Bogiem im nie do końca po drodze, ale jakąś potrzebę metafizyki mają. Jak chyba większość z nas.

      Usuń

Prześlij komentarz