Pisanie versus lęk. 110. urodziny najukochańszego

Dziś mija 110 lat od dnia, gdy na świecie pojawił się Bohumil Hrabal – zmieniając później życie moje i wielu innych osób.

Wszyscy znamy tę zabawną opowiastkę o ciężarnej Marii Kiliánovej, którą ojciec chciał zastrzelić, ale matka uratowała, wołając wszystkich na zupę. Ale jak wiele w tej historii było tragizmu? „Ten mój świat to życie w niemałżeńskim łonie i stałe poczucie lęku, które dopiero pisaniem starałem się przezwyciężyć” – wyznawał pisarz.

Lęk, samotność, poczucie winy za cały świat. Z każdym rokiem te tony twórczości pana Hrabala przemawiają do mnie bardziej. Patrzę na ujęcia z filmu Olgi Sommerovej Požehnaný prokletý básník Bohumil Hrabal, na których staruszek pisarz ostatkiem sił wsiada do autobusu i jedzie do Kerska, do kotów, martwiąc się, że karmi je kurczakiem, podczas gdy w Afryce głodują dzieci. I widzę klamrę spinającą to piękne, smutne życie. Lęk, poczucie winy, zbyt głośna samotność, którą próbował zagłuszyć.

Na zawsze najukochańszy. 💙

Komentarze

  1. Grzegorz Gielec28.03.2024, 21:27

    Życie to sposób na zabicie wolnego czasu, jakim dysponujemy pomiędzy narodzinami a śmiercią.

    Z każdym rokiem głębiej dostrzegam chyba tragizm i bezsens (w ujęciu ogólnocywilizacyjnym), a zarazem piękno i ochotę życia. Wystarczy, że przekwitające już powoli forsycje, magnolie i mirabelki zaczynają mnie napawać tęsknotą za minionym i każą myśleć o istocie przemijania. Za rok zakwitną ponownie, tymczasem bez, akacje i jaśmin czekają na swoją kolej. ;)

    Dorzucam jeszcze 88 urodziny Zdenka Svěráka, który wiedział, kiedy przyjść na świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, jeśli piękno i ochota wciąż są. :) U mnie podobnie, choć oprócz tragizmu, bezsensu i piękna pojawiła się też jakaś niepewność i niepokój. Patrząc na kwitnące drzewa, zastanawiam się, czy do przyszłego roku nie wydarzy się coś, co sprawi, że już więcej ich nie zobaczę. Chyba lepiej żyć chwilą. Pozdrawiam Pana serdecznie. :)

      Usuń

Prześlij komentarz