O dziwakach, szaleńcach i starcach historyjek kilka

Biorąc pod uwagę moje czechofilskie zapędy, nie powinno dziwić, że blog ten zaingurowany zostanie postem o książce twórców rodem znad Wełtawy. :) Nie dziwnym jest też, że z powodzeniem można by zbiorek ten nazwać "starociem", bowiem takimi tekstami nie pierwszej świeżości nigdy nie pogardzam (więc pewnie będą się często tu pojawiać). A knigą, o której będzie mowa, jest Na rozdrożu. Antologia opowiadań czeskich 1960-1980.

Wykopałam ją z ciemnego kąta osiedlowej biblioteki, niezrażona faktem, że spośród autorów zamieszczonych tam opowiadań kojarzyłam tylko dwóch, pochłonęłam - i stanęłam przed trudnym zadaniem, jak zwykle zresztą po lekturze antologii. Bo jak zwięźle i krótko, a zarazem wyczerpująco napisać o zbiorze opowiadań, z którego każdemu należałby się osobny, obszerny tekst? Pozostaje wyszukiwanie wspólnych mianowników, szukanie powiązań i podobieństw. Pozornie teksty z tej antologii łączy niewiele, prócz, jak sugeruje tytuł, ram czasowych ich powstania. Istnieje jednak pewien motyw przewodni - a jest nim różnie pojmowane człowieczeństwo i próby pozbawienia go niektórych jednostek.

Strony tego zbioru zasiedlają ludzie zdziwaczali, w jakiś sposób upośledzeni, samotni, czasem po prostu starzy - zepchnięci na margines swojego środowiska, niedocenieni. W czasach, w których wartością najwyższą jest praca i sprawność fizyczna, ci, którzy już nie są w sile wieku, kończą zwykle wyrzuceni jak zbędny rekwizyt, bez słowa podziękowania. Z zewnątrz obserwują „nowy świat”, budowany przez młodych, w którym przeszłość i tradycja zostają ostentacyjnie odsuwane w kąt. Przerażenie powszechnym zmechanizowaniem i bezdusznością pracy, odmalowane niegdyś w Zbyt głośnej samotności Hrabala, pojawia się i tutaj, w opowiadaniu Dziura w płocie J. Marka. W przeciwieństwie do tych utworów, w Wizycie A. Branalda z kolei przyszłość rysuje się w jaśniejszych barwach - choć główny bohater, lekarz, po wielu latach zatrudnienia w szpitalu zostaje zmuszony do przejścia na emeryturę, nie odchodzi niezauważenie - na korytarzu roi się od wdzięcznych pacjentów. Może więc jest jeszcze nadzieja na zachowanie dawnego szacunku i dawnych ideałów.

Nie jest to jedyne opowiadanie, w którym człowieczeństwo ostatecznie triumfuje. Większości bohaterów udaje się odnaleźć mimo wszystko potwierdzenie własnej wartości, spokój, lub chociaż jego namiastkę. W opowiadaniu Gorzko, gorzko J. Navrátila ta namiastka odnaleziona w gronie pacjentów szpitala psychiatrycznego zostaje bohaterowi szybko odebrana, jednak zmiana, jaka dokonała się w reakcji na tę sytuację w członkach jego rodziny z żoną na czele, pozwala ufać, że może jednak nie będzie on już więcej w pogardzie we własnym domu.

Antologia ta jest więc pięknym wyrazem niezłomności człowieka nawet w bardzo ponurych i przytłaczających czasach. I nie jest to bynajmniej pieśń przebrzmiała, bowiem mimo że reżim komunistyczny mamy już za sobą, temat pogardzania ludźmi i braku szacunku dla człowieczeństwa jest wciąż aktualny.

Komentarze