Wyznania, wyróżnienia i przepytywania

Do zabawy Liebster blog zostałam zaproszona przez Zbyszekspira z bloga W zaciszu biblioteki oraz Beatę z Szczur w antykwariacie. Bardzo doceniam te wyróżnienia i dlatego zmobilizowałam się, mimo że z łańcuszkami jestem wciąż do tyłu, by odpowiedzieć na zadane mi pytania i wymyślić coś od siebie.

Krótko o zasadach: nominowana osoba odpowiada na jedenaście pytań zadanych tego, kto ją wyznaczył, a następnie prezentuje swoje jedenastki – 11 pytań oraz 11 wyróżnionych blogów, których autorzy proszeni są o odpowiedzi. Ja tradycyjnie trochę zmodyfikuję zasady. Odpowiednią ilość pytań, z małą pomocą kwestionariusza Prousta, udało mi się opracować, jednak liczbę wyróżnionych blogów trochę uszczuplę.

Czas na moje wyznania. Pytania od Zbyszekspira:

1. Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
Dwie. Ania z Zielonego Wzgórza i Chłopcy z Placu Broni. Kanadyjska prowincja kontra węgierskie miasto, dziewczęta kontra chłopcy, dwa bieguny. Siłą rzeczy trochę ciągnęło mnie zawsze na tę dziewczęcą stronę, ale płakałam też po Nemeczku i może nawet przez chwilę żałowałam, że nie jestem chłopcem... Mam też sentyment do Opowieści z Narnii, bo tata czytał je na dobranoc mnie i siostrze, gdy byłyśmy bardzo małe, ale nazwać ich „ulubioną książką z dzieciństwa” nie śmiem. Kiedy bowiem odświeżyłam sobie je jakieś cztery lata temu, uświadomiłam sobie, że z tej prawie niemowlęcej lektury nie pamiętam właściwie nic.

2. Jaka książka non-fiction zrobiła na Tobie największe wrażenie?
Gottland Szczygła. Nie wiem dokładnie, na czym polega fenomen tej książki, ale nie znam ani jednej osoby, która by ją przeczytała, a której by się nie spodobała. W moim przypadku pogłębiła zainteresowanie Czechami i była świetnym wstępem do XX-wiecznej historii tego kraju, tłumacząc ją poprzez losy zwykłych ludzi (ale i tych na różne sposoby niezwykłych, jak choćby Tomáš Bata czy Marta Kubišová).

3. Jakie 3 książki zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Co do jednej nie mam najmniejszych wątpliwości – wszystkie tomy W poszukiwaniu straconego czasu (chyba mogę to policzyć jako jedna?), bo na bezludnej wyspie z pewnością miałabym wreszcie wystarczająco dużo czasu i spokoju, by tę lekturę dokończyć. A myślę, że na przetrawienie i przemyślenie należałoby zarezerwować drugie tyle. Zabrałabym też (i mam nadzieję, że nie zabrzmi to jak pusty frazes) Biblię, uważam bowiem za spory wstyd, że będąc 24-letnią praktykującą katoliczką nie miałam jeszcze okazji jej przeczytać. A trzecią zabraną przeze mnie pozycją byłaby Taka piękna żałoba Hrabala. Bo bez jego książek nie potrafię żyć, a ta była pierwszą i do dziś pozostaje najbardziej ukochaną.

4. Jakie pytanie zadałbyś swojemu ulubionemu pisarzowi?
Czy w niebie mają pod dostatkiem czeskiego piwa.

5. Co sądzisz o e-bookach i audiobookach?
E-booki to dla mnie w chwili obecnej jedynie (a może aż?) możliwość dotarcia do książek, które trudno dorwać w formie papierowej, lub których akurat nie mam pod ręką a bardzo potrzebuję coś w nich sprawdzić. Jako normalnej formy lektury tego nie traktuję, choć moje nastawienie pewnie by się zmieniło, gdyby było mnie stać na czytnik. Z audiobookami natomiast właśnie zaczynam swoją przygodę. Choć jestem zdecydowanym wzrokowcem i obawiam się, że słowo mówione nie zapadnie mi w pamięć tak, jak pisane, uważam to za bardzo praktyczną formę wykorzystywania czasu, który trudno wykorzystać inaczej (np. chodząc na piechotę, co robię często i gęsto, bo nie znoszę krakowskiej komunikacji miejskiej). Wkrótce ukaże się u mnie pierwsza recenzja audiobooka w ramach współpracy z Audeo i przy tej okazji na pewno podzielę się szerzej wrażeniami.

6. Czy lubisz kryminały i fantastykę i dlaczego tak lub nie?
Dwa razy nie. Kryminałów – ponieważ mam wrażenie, że po lekturze takowego nic we mnie nie zostaje. Chwila emocji, miłe oderwanie, wyjaśnienie zagadki – a później odstawiam na półkę i już nigdy nie wracam, bo jaki jest sens wracania do kryminału? (Może to kwestia mojego ogólnego podejścia do literatury – nie kładę nacisku na rozrywkę i oderwanie od szarej rzeczywistości, ale raczej jako narzędzie edukacji, wzbogacania wewnętrznego).
W przypadku fantastyki nieco trudniej mi to wyjaśnić. Nie potrafię dokładnie zdiagnozować mojego z nią problemu, ale próbowałam czytać, smakowałam, naprawdę bardzo chciałam ją polubić, i mimo to nic z tego nie wyszło. Chyba nie potrafię na tyle pogrążyć się w tym świecie, zupełnie odmiennym od tego dobrze mi znanego, żeby wczuć się w losy bohaterów, ustosunkować się jakoś do nich, współczuć im.

7. Czy uważasz, że praca tłumacza jest tak samo ważna jak pisarza? Jacy tłumacze i jakie ich tłumaczenia są według ciebie najlepsze?
Nie stawiałabym tego na równi, ale na pewno praca tłumacza ma ogromne znaczenie. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że nieumiejętne tłumaczenie może totalnie zrujnować oryginał i skutecznie zamaskować wszystkie jego walory. Do pewnego momentu nie zdawałam sobie z tego sprawy, tłumacz był dla mnie czymś w rodzaju widma pośredniczącego między mną a autorem. Dopiero gdy człowiek styka się w jakiś sposób z samym procesem przekładu, z tym poszukiwaniem właściwych słów i sformułowań, uświadamia sobie, jak odpowiedzialna jest to rola. A mistrzem przekładu jest moim zdaniem Boy-Żeleński. Już choćby za samo W poszukiwaniu straconego czasu.

8. Czy zdarza ci się nie pamiętać treści przeczytanej książki? 
Oczywiście że tak. Wydaje mi się wręcz, ze mam do książek bardzo marną pamięć, zdecydowanie poniżej przeciętnej. Już miesiąc czy dwa po lekturze wypadają mi z głowy istotne wątki, a po roku zwykle zostaje mi tylko jakieś mgliste jej wspomnienie.

9. Które książki są według ciebie przereklamowane?
Większość współczesnej literatury jest moim zdaniem przereklamowana. Uważam, że jak najczęściej powinna być wznawiana klasyka – jest przecież tyle świetnych książek powstałych kilkadziesiąt czy kilkaset lat temu, po które czytelnicy nie sięgają, bo nie są w ogóle świadomi ich istnienia, a zamiast tego opychają współczesną literacką papką, bo sama włazi im w ręce. To, o czym najgłośniej się krzyczy, jest zwykle albo mdłe i schematyczne, albo na siłę szokujące, formą lub treścią. Jeśli mam podać konkretne przykłady, to niech będzie choćby Bez mojej zgody Jodi Picoult. Prócz kontrowersyjnej tematyki nie widzę w tej książce nic godnego uwagi, a to chyba jednak trochę za mało.

10. Jaki jest Twój ulubiony cytat pochodzący z książki, którą kiedyś przeczytałeś? 
Nie jestem pewna czy to z książki, a jeśli tak to nie wiem z jakiej, to po prostu cytat, który przewija się przy niemal każdej okazji mówienia o Hrabalu, cytat z jego stryja, Pepina. Jak tak się nad tym teraz zastanawiam, dochodzę do wniosku, że musiał się w którejś książce choćby w zniekształconej formie pojawić, ale nie będę dociekać i nie będę szukać innego, bo ten po prostu będzie już ze mną na zawsze. „Ten świat jest piękny do obłędu. Nie, żeby taki był, ale ja go takim widzę”.

11. W jakim celu piszesz swojego bloga?
Powodów jest kilka. Po pierwsze – wrodzony ekshibicjonizm. Po drugie – chęć podzielenia się ze światem swoimi spostrzeżeniami na temat tego, co przeczytałam (nie wiem, czy to nie wychodzi na jedno z poprzednim...). Wcześniej służyło mi do tego forum o książkach, ale wkrótce okazało się zbyt ciasne jak na moje potrzeby, więc postanowiłam stworzyć swoje własne miejsce w sieci. Gdy jeszcze byłam tylko gościem, podobała mi się atmosfera w blogosferze, byłam zachwycona tym, że skupia tak wiele niesamowicie oczytanych osób. Po trzecie – by uporządkować wrażenia, uświadomić sobie, czy tak naprawdę podobało mi się czy nie i dlaczego, utrwalić i uporządkować swoją wiedzę (co związane jest z tą uciążliwie dziurawą pamięcią). I oczywiście też by trenować swoje pióro, bo od dziecka marzyłam o pisaniu i raczej marzyć nie przestanę.

Mam nadzieję, że moje odpowiedzi mogą być uznane za wyczerpujące. Czas na pytania od Beaty:

1. „Niektórzy ludzie sądzą, że można robić wszystko, bo żyje się tylko raz i dlatego trzeba łapać każdą okazję. Natomiast ja uważam, że właśnie dlatego, iż żyje się tylko raz, nie można robić wielu rzeczy, na przykład zawstydzających lub niegodnych, bo już nie będzie się miało drugiego życia, aby to naprawić” (Waldemar Łysiak). Jakie jest Twoje credo życiowe?
Długo się nad tym zastanawiałam, ale nic z tego nie wynikło. Nie posiadam takowego, chyba że pod credo podciągnąć można wspomniany przeze mnie wcześniej cytat ze stryja Pepina. Zachwycać się drobiazgami, szukać piękna tam, gdzie na pozór go nie ma – tak przede wszystkim staram się żyć.

2. Co Cię ostatnio bardzo ubawiło?
Poczynania bohaterów Batalionu czołgów Josefa Škvoreckiego. Czeski Paragraf 22, tyle że w komunistycznej armii, a więc okraszony soczystymi żarcikami na temat ówczesnego ustroju, palce lizać.

3. 21 listopada obchodzimy Światowy Dzień Życzliwości. Czy i jak zamierzasz ten dzień uczcić?
Ponieważ 21 listopada już był, pytanie się trochę przeterminowało :) Ale dnia nie obchodziłam, nie mam w ogóle zwyczaju obchodzić światowych dni czegokolwiek (może z wyjątkiem Dnia Książki), bo jest ich tyle, że trudno byłoby mi je spamiętać. Traktuję je raczej jako ciekawostkę i żart.

4. Jaka jest Twoja ulubiona anegdotka?
Mój Boże, na pewno jest ich mnóstwo, ale na zawołanie żadnej nie potrafię przywołać.

5. Książka, którą powinno znać każde dziecko polskie…
Nie mam pojęcia. Żadnej książki w dzieciństwie nie przeżyłam na tyle, żebym uważała ją za nieodzowną dla edukacji młodocianych. Przychodzą mi co prawda do głowy bajki Oscara Wilde'a, na czele z absolutnie pięknym i subtelnie nawiązującym do Nowego Testamentu utworkiem Olbrzym-Samolub, ale to lektura którą podzieliłabym się nie tylko z polskimi dziećmi. Rozumiem, że pytanie ukierunkowane jest na coś patriotycznego, ale na taką książkę zupełnie nie mam pomysłu.

6. Jakich słów nadużywasz?
„Beznadziejnie” i „bez sensu”.

7. Życie jest zbyt krótkie, żeby...
Tracić je na naukę czegoś, co nas zupełnie nie interesuje i w czym nie czujemy się dobrzy.

8. Odpowiedz Woodemu Allenowi: „Co zro­bisz, gdy ktoś ci przys­ta­wi nóż do szyi, a ty aku­rat dos­ta­niesz czkawki?
Raczej nic, skoro ktoś trzyma mi nóż na gardle to chyba niewiele mogę zrobić. Ewentualnie umrę :)

9. Idealny czytelnik to taki, który...
Wgryza się w książkę z żarłocznością dzikiego zwierza i wysysa szpik, jak pisał o Jacku Londonie Irving Stone. Taki, który nie łyka książek w całości, jedna za drugą, ale stara się z nich wyciągnąć jak najwięcej. A przy tym cierpliwy – bo w końcu nie każdą książkę da się rozgryźć w ciągu dwóch dni.

10. Moje ulubione miejsce w Polsce to...
Mam dylemat między moim rodzinnym Rzeszowem a Bieszczadami (które wskazała również Bogusia z Domu z papieru). Mogłabym je wrzucić do wspólnego worka „Podkarpacie”, ale jeśli już mam wybrać jedno, to niech będzie to Rzeszów.

11. Jakie są Twoje najlepsze sposoby na jesienną chandrę?
Nie wiem czy mówimy o małych jesiennych smuteczkach czy o potężnym i do ziemi przygniatającym Weltschmerzu, jaki mi się czasem zdarza. Jeśli to pierwsze – poczytać Hrabala, jeśli to drugie – obejrzeć smutny film (polecam Candy, nic piękniejszego i smutniejszego w życiu nie widziałam), popijając coś wyskokowego, wypłakać się aż łzy się wyczerpią, a potem pójść spać.

***
Przez pewien czas miałam zamiar swoim zwyczajem uśmiercić łańcuszek, a więc zrezygnować z typowania kolejnych uczestników zabawy, ale wymyśliłam kilka mam nadzieję dość ciekawych pytań, na których odpowiedzi chętnie bym poznała, a więc ze swej strony wyróżnić pragnę:

Agatoris (A Room of My Own)
Patrycję (Bezszmer)

A pytania brzmią:

1. Gdybyś miał możliwość, niczym bohater O północy w Paryżu Woody'ego Allena, wsiąść do magicznego samochodu uwożącego Cię do innej epoki, którą byś wybrał? Która artystyczna bohema pociąga Cię najbardziej?

2. Wszyscy wiemy, jak wiele dobrego wynika z czytania. Ale wszyscy pamiętamy też nieszczęsną Emmę Bovary, która zrujnowała sobie życie gdy przestało pasować do wyczytanego przez nią w romansach schematu. Czy myślisz, że w dzisiejszych czasach książki mogą również w pewnych przypadkach okazać się zatruwającym umysł narkotykiem?

3. Czy zdarzyło się kiedyś, że książka tak mocno wpłynęła na Ciebie swoim klimatem, że postanowiłeś odwiedzić miejsce, które opisywała, i dopiąłeś swego? Jakie miałeś wrażenia?

4. W poszukiwaniu straconego czasu czy Ulisses?

5. Czy widzisz samego siebie w roli pisarza? Jeśli tak, co najbardziej wyzwala w Tobie pragnienie pisania? Czy zdarza Ci się spojrzeć na kogoś, kogo znasz lub dopiero poznałeś, i pomyśleć: „To byłby świetny bohater do mojej książki”?

6. Jak myślisz, jak mocno na twórczość pisarza wpływa jego narodowość? Czy dostrzegasz cechy wspólne dla pisarzy pochodzących z jednego kraju? Czy któraś literatura narodowa odpowiada Ci szczególnie?

7. Panuje powszechne przekonanie, że prawdziwy pisarz musi mieć barwne życie, by mieć o czym pisać. Jest jednak wiele przykładów wybitnych artystów, przykutych przez całe życie do łóżka lub po prostu żyjących na odludziu, w mniej lub bardziej dobrowolnej izolacji towarzyskiej. Co o tym myślisz, czy Twoim zdaniem rzeczywiście dobry pisarz musi być trochę poszukiwaczem przygód?

A na deser kilka najciekawszych moim zdaniem propozycji z kwestionariusza Prousta (ja osobiście miałam wielką frajdę przy wymyślaniu odpowiedzi do niego):

8. Twoje marzenie o szczęściu.

9. Kim lub czym chciałbyś być, gdybyś nie był tym, kim jesteś?

10. Dar natury, który chciałbyś posiadać.

11. Jak chciałbyś umrzeć?

Komentarze

  1. Ładnie się nam przedstawiłaś, rzeszowianko;)
    Lubię te książkowe łańcuszki i czytam pytania, choć do mnie czy nie do mnie skierowane. Tak myślę nad pytaniem o narodowość pisarza. Czechy bez Hrabala albo Polska bez Łysiaka? Niemożliwe! Do zobaczenia na bieszczadzkim szlaku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogusiu, jeśli tylko masz ochotę też odpowiedzieć na pytania, to serdecznie zapraszam! Ponieważ widziałam że już brałaś udział w zabawie, nie chciałam Cię znów fatygować, ale jeśli chcesz - czuj się również oficjalnie nominowana i zaproszona :)

      Też mi się wydaje, że jest silny związek między narodowością pisarza a jego twórczością. Choćby chciał to ukryć, i tak pewne narodowe cechy będą z jego książek przebijać. Problem za to sprawiają pod tym względem ci współcześni pisarze o "mieszanym" pochodzeniu, urodzeni w jednym kraju, wychowani w innym, mieszkający jeszcze w innym... Tutaj te wpływy się komplikują :) Ale zagadnienie bardzo ciekawe!

      Ach, Bieszczady. Ależ mi się tam już serce rwie. Może na wiosnę? Do zobaczenia w każdym razie :)

      Usuń
  2. Dzięki za piękne odpowiedzi. W wielu kwestiach zgadzam się z Tobą. Rzeczywiście otacza nas literacka papka, komercja. Klasyki nikt nie czyta. Nie tylko klasyki, bo było przecież wiele wartościowych książek, które, chociaż może nie należą do kanonu światowej literatury, są bardziej wartościowe. Ktoś gdzieś powiedział, jakiś znany autor, że nie czyta książek, które mają mniej niż rok od swego wydania. Coś w tym jest.

    Okazuje się też, że podobnie jak książkowiec, jesteśmy krajanami, z krainy Podkarpacia, do Rzeszowa mam zaledwie 50 km. Tak mi przyszło teraz do głowy, że nasze zainteresowanie Czechami może wynikać z ich bliskości lub historycznego wpływu Austro-Węgier:) A Bieszczady zwiedzałem nawet szlakiem niedźwiedzia brunatnego, kiedy to pisałem o nich pracę magisterską:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, na pierwszy plan wysuwają się literacko przeciętne, ale szokujące tematyką hity (zupełnie jak to Klíma w swoim "Opowiadaniu malarskim" pisał, mądry facet), albo wypociny celebrytów, a dobre książki gdzieś giną w tym tłumie. Przykre.

      Z tym czytaniem rzeczy "odleżanych" słyszałam różne wersje, kojarzy mi się z kolei ktoś kto czytał tylko dzieła których autorzy nie żyją od iluś określonych lat ;) Może to i dobra taktyka :)

      Ciekawa teoria z tymi historycznymi wpływami. Brzmi sensownie :) Wow, pisałeś pracę magisterską o Bieszczadach? Na jaki temat?

      Usuń
  3. Wspaniałe, błyskotliwe odpowiedzi na niezbyt błyskotliwe (moje!) pytania, bo Zbyszek ułożył znakomite:) Nie wiedziałam, że też jest moim krajanem, czyli że pochodzi z Podkarpacia. Pozdrawiam wszystkich moich rodaków podkarpackich.:) Urlop świąteczny spędzam w Rzeszowie, więc może jakieś spotkanie przy kawce po świętach w Twoim, książkowca i Zbyszka gronie?:) Może ktoś jeszcze by dołączył do nas?

    "Czy w niebie mają pod dostatkiem czeskiego piwa?"
    Haha, rozbawiło mnie to:) Uwielbiam też prozę Škvoreckiego, ale "Batalionów..." jeszcze nie czytałam, zatem rezerwują to sobie na święta. A i filmem Candy mnie zainteresowałaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie tam niezbyt błyskotliwe :) Powiedziałabym wręcz, że były jak na mnie zbyt błyskotliwe, bo niektóre mnie totalnie rozbroiły. Ale dobrze tak czasem pogimnastykować głowę :)

      Ja też przez Święta jestem w Rzeszowie, więc jeśli o jakąś kawkę/herbatkę chodzi - jestem za.

      Mam nadzieję, że odpowiedź na moje pytanie do ulubionego autora brzmiałoby twierdząco. Bo jeśli nie, to pewnie go tam nie spotkam, a to byłaby wielka szkoda :)

      A co czytałaś Škvoreckiego? Może "Przypadki inżyniera ludzkich dusz"? Poluję na tę książkę, ale z tego co się orientuję bardzo ciężko ją teraz gdzieś zdobyć. Nakład się wyczerpał, w bibliotece krakowskiej jest jeden egzemplarz ale zajęty aż do wiosny :) Choć może to i lepiej, teraz i tak nie miałabym kiedy go przeczytać... Tymczasem będę czekać na Twoje wrażenia na temat "Batalionu" :)

      "Candy" trochę przypomina kultowe już "Requiem dla snu", tyle że w przeciwieństwie do niego to przede wszystkim opowieść nie o narkotykach, a o miłości, i o tym jaki narkotyki miały na nią wpływ - z jednej strony budujący, z drugiej niszczący. Piękny, cholernie smutny paradoks. Wbija w potężny smutek, ale jeśli niestraszne Ci takie filmy - gorąco polecam!

      Usuń
    2. Niestety, też nie mam "Przypadków inżyniera..." i pluję sobie w twarz, że nie kupiłam tej powieści, gdy się ukazała, choć wiedziałam, że warto było, bo jest ponoć najwybitniejsza w dorobku tego pisarza. Czytałam "Fajny sezon" oraz "Dwa morderstwa w moim dwoistym życiu" (mam obydwie w domowej biblioteczce).
      Skoro są takie problemy ze zdobyciem "Przypadków", daj może ogłoszenie na blogu, że chcesz pożyczyć lub kupić i kto wie? Może będzie pozytywny odzew:) Sprawdzę jutro w swojej bibliotece na Królewskiej, chyba że też do niej chodzisz? :)

      Co do spotkania - Bogusia napisała, że nie da rady w okresie poświątecznym, ale żeby pamiętać o niej następnym razem. Ustalimy termin? Może ktoś jeszcze dołączy? Dałabym ogłoszenie na blogu o spotkaniu w Rzeszowie dla anonimowych książkoholików.:)

      Usuń
  4. O rany, ale obłędny cytat z Hrabala! ja go sobie pożyczam bezzwrotnie. :)
    I myślę, że świetnie idzie w parze ze słowami, których nadużywasz. ;) Bardzo paradoksalne, a to znaczy: komplement.
    Uważam też, że bardzo słusznie wskazujesz łzy jako sposób na chandrę. Potwierdzam. Nic tak człowiekowi nie robi dobrze, jak solidny bek, szloch i wycie do księżyca. Upust nadmiaru myśli czyni ciało lżejszym i duszę wyklarowaną. ja też to stosuję. A "Candy" dopiero sprawdzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny do obłędu :) Oczywiście, pożyczaj śmiało, choćby i bezzwrotnie! Rzeczywiście z moimi ulubionymi słowami komponuje się ciekawie, mój chłopak też zwrócił mi na to uwagę. Komplementować niekonsekwencję - dziwne zwyczaje :) No cóż, staram się, ale marudna polska krew zwykle bierze górę.

      Cieszę się, że moje sposoby na chandrę okazują się nie tylko moimi. Rzeczywiście, płacz jest niezawodny. A "Candy" to doskonały generator łez, przynajmniej w moim przypadku. Mam nadzieję, że się spodoba, bo jeśli po tym moim trąbieniu na prawo i lewo o jego świetności okaże się, że wcale nie taki rarytny, potwierdzi się ostatecznie jak totalnie i beznadziejnie (;)) nie znam się na filmach.

      Pozdrawiam ciepło mimo mrozów!

      Usuń
  5. Bardzo ciekawe odpowiedzi! Całkowicie się z Tobą zgadzam, jeśli chodzi o współczesną literaturę, pełno w niej przereklamowanej papki. A czytelnikowi nie pozostaje nic innego, jak intuicja, bo wydawcy nic, tylko zachwalają. Wzięłybyśmy również podobne książki na bezludną wyspę, tylko ja Hrabala wymieniłabym na Iris Murdoch - nie, że nie cenię Hrabala, cenię bardzo, tylko Murdoch bardziej kocham :)
    Teraz nie pozostaje mi nic innego jak pogłowić się nad własnymi odpowiedziami! Dziękuję za zaproszenie do zabawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że sporo nas dostrzega to przereklamowanie, szkoda tylko że wciąż najwyraźniej nas zbyt mało. Najbardziej martwią mnie ci czytelnicy, którzy stoją trochę w rozkroku między dobrą literaturą a miernotą, nie zdążyli w sobie wykształcić tej intuicji, i łatwo psują sobie gust złymi rekomendacjami. Zresztą nie trzeba nawet rekomendacji, wystarczy tyle, że te kiepskie książki wszędzie są, i najbardziej o sobie krzyczą. Smutne :(

      Rozumiem, każdy ma swojego faworyta, ja swojego Hrabala, Ty swoją Murdoch :) Swoją drogą chciałabym swoją znajomość jej twórczości pogłębić, co byś mi poleciła wstrząsająco dobrego? Póki co czytałam "Morze, morze" i "Machinę miłości czystej i wszetecznej".

      Powodzenia w głowieniu się! I cieszę się, że przyjęłaś zaproszenie :)

      Usuń
    2. Coś wstrząsająco dobrego, mówisz? To dobiero odpowiedzialność, bo co jak nie wstrząsnie? ;) Najłatwiej będzie powiedzieć, które książki Murdoch są moimi ulubionymi: "Czarny książę", "Mędrcy i kochankowie" (nie wiem skąd taki tytuł w polskim przekładzie z angielskiego "The Book and the Brotherhood"...). Mogłabym jeszcze polecić "Sen Brunona", jest w przekładzie Tomasza Lema, o ile się nie mylę. I "Dzwon" też jest w moim top 5!
      Miłej lektury :)

      Usuń

Prześlij komentarz