Zabłocona ścieżka do duszy smutnego człowieka – „Kobiety”, Charles Bukowski

Ta legendarna już książka prezentująca korowód kobiet które przewinęły się przez życie Bukowskiego w ciągu kilku lat, w czasach gdy był już uznanym pisarzem i starzejącym się alkoholikiem, jest dokładnie tak odrażająca, jak się o niej mówi. Ale równocześnie jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Tego co najważniejsze nie da się z jej kart bezpośrednio wyczytać.

Cała powieść jest mocno autobiograficzna. Akcja zawiązuje się w momencie gdy alter ego pisarza, Henry Chinaski, po czterech latach seksualnej posuchy przełamuje swą złą passę i rzuca się w wir romansów. Jego codzienność zmienia się w ciąg miłosnych epizodów ze strumieniami alkoholu w tle, łańcuszek kobiet zaś, które przewijają się przez jego łóżko, otwierają i zamykają dwie ważne postaci, wzorowane na wielkich miłościach Bukowskiego – Lydia (której pierwowzorem była rzeźbiarka i poetka Linda King [1]) oraz Sara (Linda Lee Beighle, właścicielka restauracji ze zdrową żywnością i późniejsza żona pisarza [2]).

Korowód ten jest niestety tak absolutnie bezbarwny, że zmienia się w nudną i suchą wyliczankę łóżkowych podbojów. Bukowski nawet nie sili się na wyraziste opisy, które pozwoliłyby choćby odróżnić jedną panią od drugiej, ale myślę że wynika to z tego, że po prostu w ten sposób rzeczywiście je widział (nic dziwnego, że po publikacji książki pierwowzory jego bohaterek wyraziły głębokie oburzenie [3]). Jedyną wyróżniającą się na tym tle postacią jest Lydia, głównie ze względu na swój dziki temperament graniczący momentami z obłędem. O tym, że nie jest to tylko literacka kreacja, świadczą doniesienia o burzliwych awanturach, do których dochodziło między Bukowskim a Lindą King – ponoć w trakcie jednej z nich pisarz złamał swojej ukochanej nos. :) Trudno się jednak dziwić furii Lydii/Lindy, skoro jej nonszalancki chłopak co rusz gościł w swoim łóżku przygodne dziewczyny, a następnie, mimo że wcale sobie tego nie życzyła, nie szczędził jej szczegółów z przebiegu jego miłosnych igraszek... 

Bukowski i Linda Lee Beighle (powieściowa Sara) [1]
Największą zagadką pozostaje więc, dlaczego kobiety tak bardzo do niego lgnęły? Był stary, brzydki, nie stać go było na uprzejmości, pił na umór, spał do południa i zaczynał dzień od wymiotów. Stanowił wrak człowieka, a mimo to płeć piękna wprost szalała na jego punkcie i dawała mu się krzywdzić do woli. Linda King pisze wspominając pierwsze chwile ich znajomości [4]:
I was still sure I'd never get involved with Charles Bukowski. He was twenty years older. I didn't like his negative attitude toward people. And, the drinking, no sane woman would get involved with him. [Byłam wciąż pewna, że nigdy nie zwiążę się z Charlesem Bukowskim. Był o dwadzieścia lat starszy. Nie podobało mi się jego negatywne nastawienie do ludzi. No i picie; żadna kobieta przy zdrowych zmysłach nie związałaby się z nim].
Sucha relacja z kolejnych podbojów jest więc zwyczajnie nudna, prócz kilku intrygujących spostrzeżeń na próżno szukać w Kobietach oznak literackiego talentu, a wulgarne opisy aktów seksualnych przyprawiają nieraz o mdłości. Ale! Równocześnie jest szalenie intrygująca. Skłania do szperania w niej, doszukiwania się ukrytych znaczeń, grzebania w życiorysie Bukowskiego, bo przecież nie mógł zostać okrzyknięty jednym z najważniejszych pisarzy XX wieku zupełnie bez powodu.

I tak, węsząc w poszukiwaniu jakiegoś klucza, dotarłam do jego wierszy. To one zaczęły mi wszystko rozjaśniać. Zrozumiałam, że Bukowski nie był bezmyślnym niewolnikiem swojej chuci, pozbawionym głębszych uczuć hedonistą, rzucającym się jak zwierzę na świeże mięsko, każde krągłe kobiece ciało, które mu się nawinie. To tylko maska, rodzaj skorupy którą sam sobie zbudował aby odgrodzić się od niegodziwego i pozbawionego sensu świata. Tak naprawdę był cholernie smutnym człowiekiem, który wybrał taki sposób bycia aby się nie rozpaść, by mocnymi wrażeniami i nieustannym alkoholowym szumem w głowie zagłuszyć swój ból istnienia (podobną diagnozę zresztą wystawił mu Dawid Markiewicz [5]). Ludzie drażnili go, najlepiej było mu w samotności lub w towarzystwie zwierząt, które w przeciwieństwie do Homo sapiens jego zdaniem posiadły prawdę objawioną. Nie bez powodu w końcówce powieści jako znak nadziei na lepsze życie pojawia się kot.

Myślę, że z tego znieczulenia na rzeczywistość wynika też drażniąco suchy, dokumentalny styl Kobiet. Czytelnikowi trudno jest się wciągnąć w tok wydarzeń i zidentyfikować z którymkolwiek z bohaterów, bo cała historia i tak jest bez znaczenia, również dla samego Bukowskiego. Nie wiem, jak wyglądają jego pozostałe powieści, ale mam wrażenie że o ile w przypadku prozy pozwala czytelnikowi dotrzeć tylko do swej zewnętrznej powłoki, o tyle w liryce, bardziej osobistej, obnaża już swoje wrażliwe wnętrze. To wiersze tłumaczą to wszystko, co w powieściach może się wydawać szokujące i niezrozumiałe.

Bukowski z Lindą King, pierwowzorem Lydii [2]
Rąbka tajemnicy uchyla też sama Linda King. Wspominając swoje życie z Bukowskim, z podziwem przywołuje poetyckie frazy o kobietach, miłości i nienawiści, jakie wyrzucał z siebie w furii podczas ich kłótni. Opisuje go jako człowieka, który jak nikt inny potrafił władać słowem. Oraz promieniującego dziwnym ciepłem, współczującego i umiejącego naprawdę słuchać [4]:
He listens to what you say. He reacts to how you feel, immediately. (…) He read my moods like an open book and usually knew immediately what was passing through my mind, even if he was at his place, I at mine. Countless times he'd call and say, „What's wrong?”... just as something was wrong. He'd say, „What happened at three o'clock... something happened at three o'clock”. Usually he was right, an old boyfriend had called or I'd gotten angry at something he'd said yesterday. [On słucha, co się do niego mówi. Natychmiast reaguje na cudze uczucia. Czytał moje nastroje jak otwartą książkę i zwykle od razu wiedział, co się dzieje w mojej duszy, nawet jeśli on był akurat u siebie w domu, a ja u siebie. Niezliczoną ilość razy dzwonił i pytał, co jest nie tak, po prostu jakby wiedział że coś jest nie w porządku. Mówił: „Co się stało o trzeciej? Coś się wydarzyło o trzeciej...”. I przeważnie miał rację, były chłopak do mnie wtedy zadzwonił lub akurat wściekłam się z powodu czegoś, co powiedział wczoraj].

Dla mnie więc Kobiety były ścieżką, która przywiodła mnie do sedna życia i twórczości Charlesa Bukowskiego. Same w sobie nie pozwoliły mi go dobrze poznać, ale rozbudziły moją ciekawość na tyle, że zgłębiłam temat i poznałam naprawdę intrygującego pisarza. Myślę, że w tej roli przy odrobinie chęci i dystansu sprawdzą się świetnie.

***
Za udostępnienie audiobooka dziękuję serwisowi Audeo.


***
Ch. Bukowski, Kobiety, wyd. Oficyna Literacka Noir Sur Blanc, Warszawa 2011.

Źródła:
[1] http://en.wikipedia.org/wiki/Linda_King
[2] http://pl.wikipedia.org/wiki/Charles_Bukowski
[3] http://kultura.onet.pl/ksiazki/artykuly/krol-literackich-pornosow,1,5054185,artykul.html
[4] http://www.lindakingarts.com/bukowski.htm
[5] http://www.fatalista.com.pl/content/view/77/35/ 

Fotografie:
[1] http://wannabemagazine.com/wp-content/uploads/2011/07/Slika44.jpg
[2] http://a1.ec-images.myspacecdn.com/images01/104/54aa8312260eb7a583273486f95dc427/l.jpg

Komentarze

  1. Mam tę lekturę w planach już od dłuższego czasu, a jednak ciągle coś mnie odciąga od niej. Obawiałam się, że będzie to jedynie zbiór opisów podbojów, ale Twoja recenzja pokazuje, że nalezy patrzeć szerzej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pierwszy rzut oka rzeczywiście takim zbiorem jest. Ale naprawdę warto dać jej szansę i zgłębić temat. Mam wręcz wrażenie, że proza i poezja Bukowskiego tworzą - przynajmniej w tym przypadku - nierozłączną całość; trudno właściwie ocenić "Kobiety" bez znajomości jego wierszy.

      Usuń
  2. Nie znam wierszy Bukowskiego, a "Kobiety" miały być moim pierwszym spotkaniem z jego twórczością. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie tę książkę. Jest w niej coś niepokojącego, co jednocześnie przyciąga. Dzięki Twojej recenzji znam przepis na to, jak odpowiednio "podejść" do Bukowskiego: tak jak piszesz- czytać "Kobiety" mając na uwadze poetycką twórczość autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje wcześniejsze wyobrażenia okazały się zbliżone do rzeczywistości, ale zdecydowałam się przeczytać tę książkę trochę żeby sprawdzić, ile jestem w stanie znieść :) Okazało się, że wbrew pozorom sporo, a szczęśliwie w tej kupie obrzydliwości udało mi się też znaleźć coś pięknego. Ale to zdecydowanie zasługa poezji, więc jeśli chciałabyś kiedyś do "Kobiet" wrócić to zajrzyj wcześniej do któregoś z tomików Bukowskiego.

      Usuń
  3. na stroni www.blasfemia.blox.pl jest kilka tekstów o Bukowskim wcześniej publikowanych w prasie literackiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informację! Z tego co widzę, i poza Bukowskim znajdę w tym zbiorze coś dla siebie :) Póki co połknęłam recenzję tomiku "Płonąc w wodzie, tonąc w ogniu", który właśnie czytam, i bardzo mi się podobała.

      Usuń
  4. Pierwsze zdanie Twojej recenzji po prostu mnie zauroczyło :D

    Pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) po co owijać w bawełnę, jest jak jest :D
      Również pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz