O związkach poezji z fizyką

T.S. Eliot
Ponieważ brnę teraz przez Balzaka i nowej recenzji nie należy się spodziewać szybko, postanowiłam podzielić się moim ostatnim znaleziskiem. Mowa o tekście Adama Franka Physics and Poetry: Can you handle the truth?, w którym autor, z wykształcenia fizyk i astronom, opisuje swoje doświadczenia z lekturą Ziemi jałowej T.S. Eliota, aby ostatecznie dojść do tego, jak wiele wspólnego mają ze sobą fizyka i poezja.

Na wstępie z rozbrajającą szczerością przyznaje, że nie zrozumiał z poematu ani słowa. I zaczyna zastanawiać się, czy nie przypomina to trochę zgłębiania tajników nauki. By zyskać szerszy pogląd na sprawę, prosi o wypowiedź poetę i profesora Uniwersytetu Stanowego w Portland, Johna Beera. Oto, jak ten komentuje sprawę (tłumaczenie własne):
Największą przeszkodą w przeżywaniu poezji jest nerwowe oczekiwanie, że wszystko natychmiast będzie jasne i zrozumiałe – że jeśli nie „łapiesz tego”, musi być coś nie tak z tobą lub z wierszem. Tymczasem z tym jest jak z mieszkaniem w jakimś miejscu – nawet gdy żyjesz tu już od dłuższego czasu, możesz nie wiedzieć, gdzie są najlepsze restauracje i gubić się w na pozór znanych okolicach. Podobnie jest z poezją.
Tak samo z fizyką – bardzo często trzeba brnąć po omacku, przymykać oko na ciemne plamy w zasobach ludzkiej wiedzy, szukać, pytać i próbować, nie mając wszystkich dostępnych danych.

Podoba mi się ta myśl, po przyznam szczerze, że mam w sobie coś z tego nerwowego czytelnika poezji. Czasem na chwilę udaje mi się rozluźnić, poddać rytmowi wiersza, docenić piękno sformułowań, ale zaraz potem znów wracam do niespokojnego przetrząsania słów w poszukiwaniu ukrytych znaczeń. A jednak nie tędy droga.

Oby ta świadomość pomogła mi podchodzić do liryki trochę mniej nieufnie. I może komuś z Was też pomoże:)

Fotografia: http://collider.com/t-s-eliot-biopic/

Komentarze

  1. Wcale nie czuję się przez to lepiej z nierozumieniem "Ziemi jałowej". :P Ale myśl ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda:) Ale myślę, że nie ma nic złego w korzystaniu z pomocy innych, bardziej oczytanych i dzięki temu siłą rzeczy nieco lepiej się orientujących w zawiłościach rozumowania poety. Ja np. niewiele zrozumiałabym z „Ulissesa”, gdybym nie dała się wtajemniczyć Nabokovowi z jego wykładami:) Więc dawajmy się póki co prowadzić za rączkę mądrym ludziom, a kiedyś może sami będziemy prowadzić:)

      Usuń
  2. Zgadzam się z cytatem , ale co do fizyki, nie łączyłabym jej poezją. Fizyka jest jak matematyka, albo się ją rozumie, albo nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle, że przecież przy obecnym stanie wiedzy nie jesteśmy w stanie zrozumieć wszystkiego. A nawet jeśli zdaje nam się, że rozumiemy, prędzej czy później pojawić się może odkrycie, które wywróci nasze rozumienie do góry nogami - takich przypadków w historii nauki było już od groma. Każdy naukowiec chciałby zapełnić te luki, ale i zdaje sobie sprawę, że nie jest to proste, że wymaga to od niego dużo pokory i gorączkowe wysiłki rozmijają się z celem.

      Może nie mamy na myśli tego samego, tych samych poziomów rozumienia poezji i praw natury? Można pojmować podstawowe narzędzia fizyki i matematyki i wiedzieć jak się nimi posługiwać, tak jak rozumiemy zasady budowania zdań, ale wyższy poziom organizacji, nieznane mechanizmy, ukryte zamierzenia czy to Stwórcy czy poety (nobilitujące zestawienie;)), dostrzegane czasem tylko przez wybitnych, to już inna bajka.

      Usuń
    2. Tak, zgadzam się. Ale chodzi mi raczej o to, że, moim zdaniem fizycy nie znają się zbyt dobrze na poezji; tak samo, jak literaturoznawcy nie znają się na fizyce; bo to po prostu nie są dziedziny, które ich interesują. Choć z pewnością zdarzają się wyjątki.
      Np. jeden człowiek zna wszystkie zasady fizyki, ale w życiu nie potrafiłby sklecić wypracowania na temat chociażby poezji właśnie. A drugi zupełnie odwrotnie.

      Usuń
    3. A owszem, jeśli chodzi o zainteresowania to często tak bywa. (Co z jednej strony mnie smuci, ale z drugiej - nasz obecny zasób wiedzy w porównaniu chociażby z tym co było 300 czy 400 lat temu jest tak ogromny, że przy dogłębnym poznawaniu jakiejś gałęzi wiedzy na naukę innych rzeczy po prostu nie starcza czasu). Ale ja bym nie utożsamiała zainteresowań z jakimiś naturalnymi predyspozycjami, bo to brzmi trochę tak, jakby każdy z nas dostawał przy narodzinach jeden kluczyk do drzwi, albo z etykietką "nauki ścisłe" albo "nauki humanistyczne". Ja uważam, że ten obeznany z zasadami fizyki byłby jednak w stanie napisać wypracowanie na temat poezji, gdyby tylko chciał i widział w tym sens:) Natomiast prawdopodobnie nie byłby w stanie dobrego wiersza napisać, podobnie jak rzadko zdarzają się wśród wybitnych poetów nobliści z fizyki. Ale to już wyższy poziom zaawansowania, a ja, tak samo chyba zresztą jak Adam Frank, mam na myśli hobbystyczne podejście, ot takie sobie dłubanie w wierszach jak rozwiązywanie szkolnych zadanek z matmy. Mam głowę, umiem czytać - więc mogę przeczytać wiersz i spróbować coś z niego zrozumieć, tak jak mogę się nauczyć zasad dynamiki Newtona czy rozwiązywania całek (jak się nabierze wprawy to stają się nawet całkiem przyjemne!:)).

      Usuń
    4. Tak, pewnie tak. Trochę ten przykład wyolbrzymiłam.

      Usuń
    5. Pozdrawiam! I zachęcam do wycieczek tak w poezję, jak i fizykę:)

      Usuń
  3. Ja również dostrzegam pewne podobieństwa. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz