Dwa rozczarowania

Dziś będzie krótko. O dwóch książkach, które mi się nie spodobały. Raczej rzadko mi się to zdarza, bo staram się ostrożnie dobierać lektury i ufam znanym, sprawdzonym nazwiskom. Tym razem jednak to zaufanie nie zaprocentowało.

Novecento. Monolog 
Alessandro Baricco 

Po przeczytaniu City, które było objawieniem, stwierdziłam, że wszystko co wyszło spod pióra Baricco biorę w ciemno. I ta historia – porzuconego na statku dziecka, które dorasta wychowane przez marynarzy i zostaje genialnym pianistą, nie postawiwszy nigdy nogi na suchym lądzie – jest z całą pewnością piękna i godna uwagi. Ale żeby upakować ją na 60 stronach? Połknęłam tę książkę w jeden wieczór i poczułam się, jakby ktoś machnął mi przed oczami plikiem zdjęć z czyjegoś życia. Nie było nawet czasu, żeby się wzruszyć, współczuć, wniknąć w ten literacko-muzyczny świat... Wiem, że to od początku nie miała być powieść, a rodzaj scenariusza teatralnego, ale wyszła w ten sposób Baricco skromna literacka przystawka – smaczna, ale jak się tym najeść? Głównego dania trzeba pewnie szukać w teatrze lub w kinie i z filmową wersją zapoznam się na pewno. Dopiero tam, z prawdziwą muzyką w tle, ta historia nabiera pewnie barw.

Rzeczy uprzyjemniające. Utopia 
Tamara Bołdak-Janowska 

W tym przypadku magiczne nazwisko-wytrych to Olga Tokarczuk, której powieści uwielbiam. Poleca ona tę książkę, podkreślając jej bajkowość, dowcip, żywy język. Nastrojem Rzeczy uprzyjemniające przypominają powieści samej Tokarczuk, jest rzeczywiście baśniowo i mitycznie, ale co do reszty zaserwowanych komplementów... Owszem, język jest ciekawy – tworząc narajską mowę autorka swobodnie bawi się słowami, wycina, skleja, osiągając czasem zaskakujące, dowcipne połączenia. Ale ogólnie rzecz biorąc ta książeczka jest przeraźliwie nudna. Może to nie pani Bołdak-Janowskiej należą się te baty, może mi po prostu nie leży cały gatunek, bo w końcu utopia to coś innego niż powieść, to taki dziwny twór z pogranicza literatury, socjologii i filozofii... Nie chodzi o konkretnego człowieka, chodzi o jakąś ideę, i każdy z zasiedlających karty tej opowieści bohaterów jest tak drażniąco bezosobowy i bezbarwny. Pomysł, z którego zrodziły się Rzeczy uprzyjemniające jest doskonały, ale przedzierałam się przez zdania i akapity jak przez cierniste krzewy. Nie mogę się pozbyć myśli, że można było to zrobić lepiej.

*** 
A. Baricco, Novecento. Monolog, wyd. Czytelnik, Warszawa 2008. 
T. Bołdak-Janowska, Rzeczy uprzyjemniające. Utopia, wyd. Borussia, Olsztyn 2009.

Komentarze

  1. mam "Novocento" na półce, zakupione właśnie ze względu na objętość ;) i po Twoich zachwytach nad Baricco myślałam, żeby może za to chwycić. no cóż, teraz pozostaje mi tylko przeczytać "City", które również stoi na półce, tylko mnie nieco przeraża objętością...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, mimo wszystko! Może odbierzesz tę książkę inaczej, a nawet jeśli nie, to wiele czasu na nią nie stracisz:) A „City” oczywiście polecam swoją drogą, objętość spora, a dla mnie to było kilkaset stron czystego zachwytu:)

      Usuń
  2. Czy czytałaś może "Jedwab" Baricco? Polecam w charakterze odtrutki po "Novecento". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Jedwab” jeszcze przede mną, i trochę mi jednak do niego daleko, bo w przeciwieństwie do kilku innych książek Baricco w kolejce do przeczytania („Zamki z piasku”, „Bez krwi”, „Homer, Iliada”), tej akurat nie mam na swojej półce:) Ale poluję i obiecuję sobie po niej wiele, bo słyszałam same pochlebne opinie.

      Usuń
    2. To zazdroszczę Ci, że jeszcze go nie czytałaś. :) "Bez krwi" jest też całkiem niezłe, ale moim zdaniem już nie zmiata z powierzchni ziemi jak "Jedwab". :) Mam też w planach "Homera, Iliadę", sporo sobie obiecuję po tej książce.

      Usuń
  3. O, matko! To Olga Tokarczuk inspiruje się Tamarą Bołdak-Janowską, a nie odwrotnie. Przecież to lekka, dowcipna rozprawa filozoficzna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe, ale na nieszczęście pani Bołdak-Janowskiej Olga Tokarczuk ma dużo lżejsze pióro:)

      Usuń

Prześlij komentarz