W komorze pewnego domu przy Cmentarzu Olszańskim w Pradze mieszka wraz z babcią i dziadkiem młoda Żydówka, Alicja Dawidowiczówna. Czeka na swego ukochanego, Pawła Santnera, który właśnie dziś ma przyjść się oświadczyć. Z tej okazji dziadek cierpliwie obiera cebule, z których babcia ugotuje odświętną zupę. Już niedługo, lada chwila przyjdzie, zapewnia babcia, a Alicja niecierpliwi się, jest w końcu młoda, pełna nadziei i oczekiwania, spragniona miłości. Dopiero wchodzi w życie.
A jeśli jednak nie? A jeśli Paweł Santner nigdy nie przyjdzie, ale mimo to Alicja będzie go wypatrywać w nieskończoność, bo jest już martwa i nic innego jej nie pozostaje? Co, jeśli i dziadek z babcią już od dawna nie żyją, lecz nie zniknęli zupełnie, a na wieki zamknięci są w swojej komorze, wraz z duchem zabitego w czasie rewolucji Niemca? Co, jeśli trafiliśmy do świata, w którym nie wiadomo, kto jest martwy a kto nie, bo umarli „żyją” wciąż gdzieś obok, i każdego dnia zaczynają wszystko od nowa, i na zawsze tkwią w tym więzieniu zaklętego czasu?
Cmentarz Olszański – miejsce, gdzie spotykają się żywi i umarli [2]. |
W prozie Danieli Hodrovej roi się od takich niespodzianek. Jeśli sięgniecie po jej twórczość, będzie to na pewno jedno z najbardziej zaskakujących doświadczeń czytelniczych w waszym życiu. Bo Hodrová nie zamierza spokojnie stać z boku, wprowadzając was w swoją historię. Będzie bezceremonialnie wkraczać do swojej opowieści, krążyć wśród bohaterów lub wcielać się w nich, machać do was spomiędzy linijek i wołać „tutaj jestem, to ja, Daniela Hodrová!”. Nie da wam zapomnieć o tym, że jej powieść to tylko powieść – iluzja rzeczywistości.
Zaskoczy was też jej świat, tak inny od światów, z którymi czytelnik spotyka się na co dzień. Świat plastyczny, tajemniczy, w którym martwi są wciąż na swój sposób żywi. Własne życie mają tu też przedmioty – autorka daje im głos, sprawia, że mają własne myśli i pragnienia, jak u Schulza (i jest tu nawet pewien ożywiony manekin, Kajn).
„Gdyby tak być kamiennym aniołem – wzdycha Alicja Davidoviczówna, kiedy przechodzi koło grobowca, w którym mieszka pan Turek – taki anioł nie ma wspomnień ani nadziei, tylko przemija i rozpada się, kamień jest martwy”. Melancholijny Anioł śmieje się z naiwności Alicji. Że niby on przemija i rozpada się? Że niby kamień jest całkiem martwy? Gdyby tylko Alicja domyślała się, jak wszystko w nim pracuje na przemianę, jak powoli się budzi, ach, niestety, bardzo powoli. Ale kiedyś nadejdzie dzień, być może jest już blisko, kiedy wszyscy cmentarni aniołowie, śniący swój kamienny cmentarny sen, ożyją, zejdą z nagrobków i opuszczą morową winnicę. W ten sam dzień ożyją też wszystkie manekiny krawieckie. Kiedyś wreszcie... (s. 116).
To też świat, którym rządzi cykliczność. Hodrová snuje swoją opowieść, zataczając koła w przestrzeni i czasie. Obsesyjnie wraca do pewnych motywów, jej tekst rozrasta się jak nowotworowa tkanka, rozgałęzia się i zmierza w nieoczekiwanym kierunku, ale zawsze wraca do korzeni, do pewnych stałych motywów.
Żyje już tylko na zdjęciu? [3] |
Przerażająca powtarzalność dotyczy życia pośmiertnego, które jest ciągłym wracaniem do tych samych miejsc i najważniejszych momentów, ale również, w szerszym kontekście, historii. Niewidzialna klamra łączy stracenie Jana Husa, egzekucję 27 czeskich panów po bitwie na Białej Górze i samospalenie Jana Palacha. Tam, gdzie kiedyś twardo rządzili Habsburgowie, tam kilkaset lat później z butami wkroczyli Niemcy, a następnie na kilka dekad swą ciężką rękę położyli komuniści.
To wszystko wciąż powraca, historia czai się za każdym rogiem, w każdym ciemnym zaułku, w szczelinach starych murów. Praga Hodrovej nie jest złota, nie jest miastem dobrych królów i fascynujących alchemików, ani tym bardziej kolorową mekką turystów, ale miastem wrogim, mrocznym – bestią. Roi się tam od pokutujących umarłych, klątw, złych czarów. To miasto utrapienia, città dolente, jak w Boskiej komedii Dantego.
Nie sposób tam żyć, nie czując tego oddechu historii. Alicja Dawidowiczówna niejako sama wkroczyła do życia Hodrovej – pisarka jako dziecko mieszkała w domu, z którego okna młoda Żydówka rzuciła się, aby uniknąć transportu do obozu. Powieściowy pan Turek, Żyd ukrywający się w czasie wojny w jednym z grobowców na Cmentarzu Olszańskim, ponoć też istniał naprawdę. Nie mówiąc o czeskich działaczach odrodzeniowych, którzy w utworze Hodrovej nawet po śmierci nie ustają w dyskusjach i drżą, gdy czują nadciągające znów nad czeską ziemię czarne chmury.
Proza Hodrovej to fascynująca mieszanka czeskich i żydowskich legend, motywów biblijnych, zasłyszanych przez nią opowieści, własnych doświadczeń i przeżyć. A dzięki nieprawdopodobnej wyobraźni autorki i jej umiejętności budowania świata, który roi się od symboli, powstaje lektura naprawdę niezwykła. Zupełnie inna niż wszystkie.
***
Cytat: D. Hodrová, Pod dwiema postaciami, przeł. Leszek Engelking, wyd. Fundacja Anima „Tygiel Kultury”, Łódź 2001.
D. Hodrová, Město vidím, wyd. Euroslavica, Praga 1992.
Zupełnie mi nieznana, a coś kuje, gdy czytam o niej. Cytat o kamiennych aniołach przez chwilę mnie zmroził.
OdpowiedzUsuńJa też bym jej pewnie nie znała, gdyby nie bohemistyka. Lektura niełatwa, bo nasycenie symbolami i odniesieniami jest tak duże, że łatwo się pogubić, przydaje się też znajomość czeskiej historii, ale wrażenie robi piorunujące! Mrozi, dokładnie tak jak napisałaś. W razie czego szukaj w bibliotekach, bo pewnie innymi drogami będzie ciężko do niej dotrzeć.
UsuńOkazało się, że w moich bibliotekach nie ma :/ Nic Hodrovej, nic o Hodrovej. Zanotowałam w razie, gdyby gdzieś się znalazła.
UsuńTego się obawiałam... A nawet nie mam swojego egzemplarza, żeby pożyczyć. Pozostaje mi trzymać kciuki, żebyś jednak gdzieś ją upolowała. Szkoda, że ukazała się na razie w Polsce tylko jedna jej książka, i w dodatku tak trudno do niej dotrzeć!
UsuńAle spójrz tutaj! http://allegro.pl/daniela-hodrova-theta-czeski-i5198318972.html To akurat bardziej dla Ciebie, bo ja czeskiego nic a nic :)
UsuńTak, widziałam, z ciekawości też zajrzałam czy jest coś Hodrovej na Allegro :) ale nie wiem czy się skuszę, czytałam już na zajęcia fragmenty „Thety”, a muszę trochę ograniczyć spontaniczne zakupy...
UsuńSkąd Ty bierzesz te perełki? Tak, tak, wiem, że ze studiów i zielenieję z zazdrości :) Chcę, a nawet MUSZĘ przeczytać :)
OdpowiedzUsuńAno, przydają się te studia czasem :) a ja chętnie posyłam wieść w świat! Szukaj, mam nadzieję, że dotrzesz do tej książki.
UsuńA czy to w języku polskim wyszło?
OdpowiedzUsuń„Pod dwiema postaciami” wyszło po polsku, na końcu wpisu jest informacja o wydawcy, tłumaczu i roku wydania :)
Usuńja ślepota....no to ciekawe skąd mam to teraz wytrzasnąć, jak w bibliotece nie ma :(
UsuńBędzie problem! Poluj na Allegro, albo szukaj po antykwariatach, innego wyjścia chyba nie ma...
UsuńMartwi i żywi wspólnie? Brrr.. Ciekawe, mroczne i dziwne. Na pewno warto by było zwrócić uwagę :)
OdpowiedzUsuńWspólnie, choć żywi nie zdają sobie sprawy z obecności martwych. Wyjątkiem są tylko ci, którzy choć raz znaleźli się na granicy życia i śmierci – żyją wtedy niejako w tych dwóch światach jednocześnie, widzą zmarłych i mogą z nimi rozmawiać. Najbardziej jednak przerażające – przynajmniej dla mnie – było to zafiksowanie po śmierci na jednym motywie, stale to samo, w nieskończoność... Zdecydowanie warto! A Hodrovą tłumaczyli też na angielski :)
UsuńZaintrygowałaś mnie tą pozycją. Na pewno jej poszukam w bibliotece i jak będzie to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jakiś egzemplarz się znajdzie! Miłej lektury!
UsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award.
OdpowiedzUsuńhttp://ciekawy-kajecik-czytelnika.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award.html
Dzięki! Postaram się wkrótce odpowiedzieć.
Usuń