Od burżujskiego tłuścioszka do prezydenta-marzyciela – „Havel. Zemsta bezsilnych”, Aleksander Kaczorowski
„Pan to zrozumie, pan przecież wszystko wie, pan sobie z tym poradzi, pan to załatwi, pan mnie ochroni” – śpiewa Jaromír Nohavica w piosence-skardze Pane prezidente dedykowanej Václavowi Havlowi. Dla wielu Czechów z pewnością Havel kimś właśnie takim był, a i my nauczyliśmy się myśleć o nim jako o kimś w rodzaju herosa, człowieka-legendy, uosobienia odwagi i rozwagi. Aleksander Kaczorowski w swojej biografii odbrązawia i uczłowiecza tego niewątpliwie wybitnego polityka. I choć odziera go z nimbu najmądrzejszego i najwspanialszego, zabiegi te mimo wszystko nie odbierają Havlowi wielkości.
W jego rodzinie roiło się od zaradnych, przedsiębiorczych mężczyzn. Ojciec – właściciel imperium budowlanego w Pradze, stryj – magnat branży kinematograficznej, założyciel wytwórni filmowej Barrandov, dziadek ze strony matki – inżynier, dziennikarz, dyplomata i członek zarządu obuwniczego królestwa Tomáša Bati, odpowiedzialny za kontakty z zagranicą. Mały Vašek chował się więc jak pączek w maśle – był pulchnym, cherubinkowatym stworzonkiem hołubionym przez dorosłych. W miarę jak dorastał zaczął jednak odczuwać ciężar tych przywilejów, które niczym mur oddzielały go od innych ludzi. Jak sam twierdzi, w dużej mierze ukształtowało go to jako człowieka – przez całe życie buntował się przeciw niezasłużonym przywilejom i bronił ludzkiej godności, a z poczuciem „nieprzystawalności” zaczął sobie radzić poprzez pisanie.
Po lutowym przewrocie przed burżujskim synkiem zamknęły się wszystkie drzwi, dlatego zamiast kształcić się w wymarzonych kierunkach humanistycznych musiał zadowolić się praktykami w laboratorium i studiami technicznymi. Jego potrzebę dyskusji i rozwijania swojej wiedzy z dziedziny filozofii, literatury, polityki czy ekonomii zaspokajała natomiast dyskusyjna grupa Rocznik Trzydziesty Szósty, założona wraz z przyjaciółmi z gimnazjum wieczorowego.
Rozbudzona w ten sposób pasja literacka pchnęła go w praskie środowiska artystyczne. Poznał wszystkich czołowych twórców epoki – Jaroslava Seiferta, Vladimíra Holana, Jiříego Kolářa, Mistrza Hrabala – a także wybitnych literaturoznawców czy tłumaczy, jak Václav Černý czy Jan Zábrana. Fragmenty opisujące ten etap życia Havla są równocześnie przepięknym obrazem artystycznego fermentu tamtych czasów, który z konieczności rozwijał się w ukryciu, w prywatnych mieszkaniach oraz kawiarniach i gospodach. „Te spotkania w kawiarniach i knajpach to był mój »uniwersytet«, bo sama uczelnia niewiele miała mi do zaoferowania” (s. 83) – pisała Viola Fischerová, jedna z towarzyszek Havla w tym artystycznym światku lat 50.
Również o dalszych losach późniejszego prezydenta Aleksander Kaczorowski pisze kładąc nacisk na tło – realia i atmosferę tamtych czasów. Odważne wystąpienie „pucołowatego, nikomu nieznanego blondyna w kraciastej marynarce i krawacie” na konferencji Związku Pisarzy w 1956 staje się pretekstem do naświetlenia sytuacji oficjalnej czechosłowackiej kultury epoki stalinizmu, walka o czasopismo „Tvář” w latach 60. to przykład dramatycznego boju o odrobinę przestrzeni w zdominowanej przez komunistów rzeczywistości, a fragmentom poświęconym politycznej działalności Havla po radzieckiej inwazji towarzyszy opis środowiska undergroundu lat 70. Na tym tle historycznym wyraźnie widać stopniowe przeradzanie się Havla-pisarza („swoją misję widziałem w tym, że obserwuję świat i opowiadam prawdziwie o jego słabościach”) w Havla-polityka („czy nie jest dziś wręcz obowiązkiem wszystkich prawdziwych intelektualistów, filozofów i poetów, aby przestali się brzydzić polityki i nie bali się do niej wkraczać?”).
Moją uwagę zwróciły przede wszystkim dwie cechy Havla, nieco sprzeczne. Po pierwsze – silny indywidualizm. Zawsze kładł nacisk możliwość wyrażenia własnych, oryginalnych opinii i sam nieraz wyrażał bardzo ciekawe poglądy. Już w młodości krytykował współczesną cywilizację techniczną, z której jego zdaniem wyrasta zarówno zachodni kapitalizm, jak i wschodni komunizm – dwa nieszczęśliwe ustroje. Jego zdaniem Wschód to tylko nieudolna karykatura Zachodu, a wbrew pozorom problemy obydwu systemów są podobne. W ten sposób zresztą Kaczorowski tłumaczy popularność sztuk Havla na Zachodzie – choć zasadniczo demistyfikowały rzeczywistość krajów komunistycznych, przemawiały również do zmęczonych realiami korporacyjnymi mieszkańców państw kapitalistycznych.
Z Alexandrem Dubčekiem w listopadzie 1989. |
Drugie spostrzeżenie – mimo wyraźnego indywidualizmu Havel nie był osobowością tak silną i zdecydowaną, jak się powszechnie sądzi. Łatwo ulegał opiniom innych, miał momenty wątpliwości, wielu swoich posunięć latami żałował (jak choćby „sypnięcia” w trakcie przesłuchania współzałożycielki wydawnictwa Edice Expedice, Dany Horakovej). Był typem oderwanego od rzeczywistości marzyciela, ze swoją wizją idealnego świata i koncepcją „niepolitycznej polityki”, która w momencie dojścia do władzy okazała się bezużyteczna i skazywała go na pomoc doradców. Widać to w ostatniej części książki, poświęconej prezydenturze Havla, gdzie Kaczorowski wypunktowuje wszelkie błędy i chybione posunięcia swojego bohatera (ale również pokazuje, jak stopniowo dojrzewał do swojej roli i uczył się mechanizmów sprawowania władzy).
Każdy ma jednak prawo do błędów, nawet prezydent. A fakt, że był marzycielem i idealistą, facetem, który pragnął zmieniać świat, choć nie do końca wiedział jak się do tego zabrać, wcale nie deprecjonuje go w moich oczach, przeciwnie. Brakuje nam takich Havlów – może gdyby było ich więcej, gdyby zastąpili tych wyrachowanych, wytrenowanych w oszukiwaniu i okradaniu karierowiczów, dzisiejsza polityka miałaby bardziej ludzką twarz.
Zemsta bezsilnych pokazuje Havla jako polityka i jako człowieka, jako pisarza i jako postać uwikłaną w XX-wieczną czeską historię. W mniejszym stopniu – jako męża, bo małżeństwu z Olgą autor poświęcił stosunkowo niewiele uwagi, śmierć wieloletniej towarzyszki życia Havla kwitując lakoniczną wzmianką.
Książkę czyta się świetnie – myślę, że również osobom, które o czeskiej kulturze i historii mają wiedzę raczej znikomą – z wyjątkiem ostatniej części, która trochę traci na lekkości. Po kilkudziesięciu stronach poświęconych niemal wyłącznie polityce i usilnym staraniom Havla o włączenie krajów Europy Środkowej do NATO autor przeskakuje do romansu byłego prezydenta z Ireną Obermannovą oraz napisanej przez nią skandalizującej książki, która według Michaela Kocába „dosłownie zabiła” Havla. Zwieńczeniem wszystkiego jest krótka notka o jego ostatnich chwilach, w których ponoć pojednał się z Bogiem, zaskakująca o tyle, że kwestiom religii i wiary w Boga w całej biografii poświęcono może ze dwa zdania. Piękna książka zasługuje na jakąś piękną kropkę nad i, a tutaj kropka jest, ale jakby na siłę doklejona.
Książkę czyta się świetnie – myślę, że również osobom, które o czeskiej kulturze i historii mają wiedzę raczej znikomą – z wyjątkiem ostatniej części, która trochę traci na lekkości. Po kilkudziesięciu stronach poświęconych niemal wyłącznie polityce i usilnym staraniom Havla o włączenie krajów Europy Środkowej do NATO autor przeskakuje do romansu byłego prezydenta z Ireną Obermannovą oraz napisanej przez nią skandalizującej książki, która według Michaela Kocába „dosłownie zabiła” Havla. Zwieńczeniem wszystkiego jest krótka notka o jego ostatnich chwilach, w których ponoć pojednał się z Bogiem, zaskakująca o tyle, że kwestiom religii i wiary w Boga w całej biografii poświęcono może ze dwa zdania. Piękna książka zasługuje na jakąś piękną kropkę nad i, a tutaj kropka jest, ale jakby na siłę doklejona.
Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że Zemsta bezsilnych jest rzetelną biografią i doskonałym przewodnikiem po pasjonującej czeskiej historii. A bogata bibliografia zamieszczona na końcu na pewno będzie dla mnie źródłem czytelniczych inspiracji.
***
A. Kaczorowski, Havel. Zemsta bezsilnych, wyd. Czarne, Wołowiec 2014.
A o samej Oldze Havlowej jeszcze napiszę. Znalazłam w czeluściach biblioteczki rodziców książkę Kosatíka i nie zawaham się jej przeczytać!
Fotografie:
[1] David Sedlecký / Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0
[2] A. Kaczorowski, Havel. Zemsta bezsilnych, wyd. Czarne, Wołowiec 2014.
[3] Uncleweed / Foter.com / CC-BY-SA
[4] Jaroslav Kučera / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0
[5] Michal Louč / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0
[6] Okładka książki ze strony wydawnictwa Czarne.
[2] A. Kaczorowski, Havel. Zemsta bezsilnych, wyd. Czarne, Wołowiec 2014.
[3] Uncleweed / Foter.com / CC-BY-SA
[4] Jaroslav Kučera / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0
[5] Michal Louč / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0
[6] Okładka książki ze strony wydawnictwa Czarne.
Bardzo chcę przeczytać tę książkę, a Twoja recenzja jeszcze to pragnienie wzmacnia.
OdpowiedzUsuńCzarne, wiadomo, ze będzie co najmniej dobre... Poza tym Kaczorowski to pewniak. Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam ten tom na półce od dnia premiery i tak stoi, czeka i wzbudza moje wyrzuty sumienia, że dobra książka mi się marnuje :)
OdpowiedzUsuń