Nie bądź jak człowiek!, czyli „Sceny z życia prywatnego i publicznego zwierząt”

Pierwszym, co zwraca uwagę w przypadku tej książki, jest jej forma – ogromne, ciężkie, wspaniale zilustrowane tomiszcze, jak z tych obrazków, na których dziecko trzyma na kolanach rozłożoną książkę i wpatruje się w nią z rozdziawioną buzią. Jest piękna. Forma nie powinna jednak odwracać zbytnio uwagi od treści – bo i w środku kryją się piękne rzeczy.

Sceny z życia prywatnego i publicznego zwierząt to historie powstałe w pierwszej połowie XIX wieku, spisane wówczas przez wybitnych francuskich autorów (wśród nich m.in. Balzac, Nodier i George Sand) i wydane w roku 1853 z ilustracjami, a właściwie do ilustracji, Grandville’a. Jak pisał wówczas wydawca Pierre-Jules Stahl:
„Naszym zamysłem przy publikacji tej książki było nadanie daru wypowiedzi wspaniałym Zwierzętom Grandville’a oraz wspomaganie piórem jego ołówka. Tak aby skrytykować dziwactwa naszej epoki – te, które są ponadczasowe oraz wspólne dla wszystkich krajów (…). Wybraliśmy tę formę, a nie inną, ponieważ pozwoliła nam ona być szczerym bez brutalności, opowiadać nie o ludziach i faktach, a raczej o postaciach i typach” (s. 9).
Już z tego wstępu widać więc, że choć forma jest niewinna i przywodzi na myśl literaturę skierowaną do najmłodszych, w rzeczywistości w tych opowieściach kryją się ogromne pokłady ironii i uszczypliwości. Taki elegancki sposób, by dać wszystkim… po pupie. Jak to zwykle bywa, dziwactwa okazały się uniwersalne i aktualne do dziś, i dzięki temu historie te czytać można z ogromną przyjemnością także w oderwaniu od kontekstów historycznych. Stąd pomysł Madleny Szeligi i Jakuba Sokołowskiego, by zaprezentować je w uwspółcześnionej wersji dzisiejszym czytelnikom.

Jaskółka jest feministką

Zwierzęta, choć są tu stale w opozycji do człowieka, są równocześnie bardzo ludzkie – mają swój sejm, swoje wydawnictwo (w którym publikowane są właśnie Sceny z życia prywatnego i publicznego zwierząt), bywają konformistyczne lub porywcze, wojownicze i spragnione zemsty, zakochują się, zawierają związki małżeńskie, umierają z miłości lub tęsknoty. Wyrażają też ludzkie poglądy. Poznajemy dżdżownicę, która życzy sobie, by wszyscy byli równi i by wszystko było własnością wszystkich, cierpiącą z miłości kotkę angielską, niedźwiedzia-filozofa (to ten, który należał do lorda Byrona), psa-krytyka teatralnego, wyzwoloną jaskółkę-feministkę. Poznajemy Trzmiela Eugeniusza, który smali cholewki do pszczelej księżniczki, oraz Mrówkę, która pragnie mieć dzieci i decyduje się przygarnąć pewnego Motyla-sierotę. Część obyczajów zostaje zwierzętom zaszczepiona przez wychowanie lub narzucona siłą przez ludzi, część, zafascynowane, przejmują same. I tak – wyzwolona Jaskółka rozmyśla sobie:
„Wszędzie, na każdym dosłownie kroku, napotykam zniewolenie. Zwłaszcza kobiety zniewolone są przez mężczyzn. Muszą wysiadywać jaja i nikt nie pozwala im realizować swoich ambicji. Nie ważne, czy chciałyby pisać wiersze, czy polować. Siedzą w gniazdach i tyle mają z życia” (s. 170).
Z kolei Gołąb jest, też bardzo po ludzku, przytłoczony monotonią dorosłego życia. Marzy o przygodach, nowych znajomościach, ciekawych historiach do opowiadania:
„Chciałem mieć po prostu ciekawe życie. Realne, prawdziwe i ciekawe życie. Nie chciałem, aby kiedykolwiek zabrakło mi fascynujących historii do opowiadania. Wiadomo bowiem, jak to jest z dorosłymi. Niech no tylko się ich ktoś zapyta «co słychać?», a oni już zaczynają swoje nużące, po tysiąckroć powtarzane historie o tym, co nowego w pracy. A tak naprawdę każdy ich dzień wygląda dokładnie tak samo” (s. 173).
Ten zły i brzydki człowiek

Niemal każde opowiadanie kończy się jednak tym samym morałem – to człowiek jest winien wszelkiego zła. Zając w pewnym momencie wymyśla powiedzonko „Świat schodzi na ludzi” i nawołuje do walki z człowiekiem, który „kryje się w nas”. Również kotka Piękna stwierdza, że to narzucone kotom ludzkie obyczaje w postaci więzów małżeńskich doprowadziły do jej życiowej tragedii. „Samotność i człowiek to dwie najgorsze rzeczy, jakie mogą przydarzyć się zwierzęciu” (s. 97) – podsumowuje dobitnie Krokodyl. I nawet fakt, że mama pszczoła opowiada małym pszczółkom już tylko smutne bajki na dobranoc, to wina człowieka. („Ratujmy pszczoły” – przypominam sobie wszechobecne dziś hasło, kiedy o tym myślę).

Nie wiem jak Was, ale mnie ta bakteria
autentycznie przeraża!
Człowiek w żadnym wypadku nie jest tu dumnym panem wszelkiego stworzenia. Jest miękki i różowy, nieopancerzony, brzydki – to pewnie dlatego ciągle nosi na sobie jakieś kolorowe szmaty, tłumaczą sobie zwierzęta. Wiecznie mamrocze pod nosem, dużo mówi, ale i tak nikt go nie rozumie. Wszystko komplikuje. „Gdyby wysyłali proste komunikaty, wzorem mądrych zwierząt, nie wiedzieliby, co to nieszczęście w miłości” (s. 197).

Trochę romansu, trochę kryminału

W poszczególnych historiach autorzy krytykują ludzi i ich obyczaje na różne sposoby. Klucz do użytku zwierząt, które chcą osiągnąć szczyty to cudowna satyra na świat nauki (aktualna zresztą do dziś, bo wciąż przecież słyszy się o przypadkach lansowania się naukowców na podstawie sfałszowanych wyników badań). Podróż Wróbla i obserwacje państwa mrówek, pszczół i wilków to ewidentnie aluzje do różnych państw i ich ustrojów – mrówki, zniewolone i wykorzystywane, mimo wszystko czują szczęście, bo „są częścią największego i najpotężniejszego Imperium Mrówczego na świecie”. Cierpienia pewnego Skarabeusza jest z kolei ironicznym obrazem wyższych sfer i ich rozrywek, w tym nowych form sztuki. Stonoga gra na swoim instrumencie niemiłosiernie fałszując, ale za to wieloma nogami naraz, wyczyniając przy tym dzikie pląsy, za co zbiera równie dziki aplauz.

Obok tekstów gorzkich i uszczypliwych są tu też opowieści naprawdę smutne. Łzy z oczu wyciska historia Wrony, która w trakcie burzy straciła całą rodzinę, po czym wyrusza w podróż i poznaje tragedie innych zwierząt. Bohaterowie książki przejmują od ludzi nie tylko obyczaje i zachowania, ale również ich najgłębsze, najbardziej bolesne uczucia.

A swoją drogą niektóre spośród tych historii to wspaniałe, zwierzęce warianty opowieści znanych z klasyki literatury – wspomniane Cierpienia kotki angielskiej, jakkolwiek absurdalnie to brzmi, to jakby zapowiedź flaubertowskiej Pani Bovary. Rozmiłowana w XIX-wiecznej poezji kotka, znudzona swoim plebejskim mężem Puchem, rzuca się w ramiona francuskiego kochanka Brisqueta. Zakończenie też, jak u Flauberta, nie jest zbyt szczęśliwe…

I ciekawostka – jest tu nawet historia kryminalna! Poszło o Owcę zamordowaną wraz z Jagnięciem, ale najważniejszy okazuje się aspekt moralny całego procesu – bo Wilk rzeczywiście jest najbardziej oczywistym podejrzanym, ale czy naprawdę był winny? Bardzo przewrotne jest zakończenie tej mrocznej opowieści.

Nie komplikuj

Każda z tych historii mówi o nas coś, co nie jest nam łatwo przełknąć. Wiele z nich to klasyczne bajki z morałem – na stronicach Scen z życia prywatnego i publicznego zwierząt roi się od prostych mądrości. Ciesz się tym, co masz. Nie wstydź się ucieczki, gdy przeciwnik jest zbyt silny. Nie rozmyślaj za wiele i nie filozofuj. Nie kombinuj. Nie komplikuj. „Chcesz być szczęśliwy? Nic prostszego! Wystarczy, że będziesz wolał burzę od słońca, chłód od ciepła i ból od przyjemności” (s. 193). A przy tym wszystkim zwierzęce historie skrzą się humorem, więc śledząc je na zmianę popadałam w zadumę, śmiałam się i płakałam. „Tam też mieliśmy dokonać rzezi tak okrutnej, że gdybym opisał ją panu w szczegółach, włosy stanęłyby panu dęba na głowie. Och, przepraszam! Widzę teraz, że pan nosi perukę” (s. 46) – mówi zakochany w Kokoszce Lis do Orangutana.

Wspaniała, wspaniała inicjatywa małego krakowskiego wydawnictwa Gereon. Bardzo to tomiszcze polecam, nie tylko jako efektowną ozdobę biblioteczki. A na koniec i na zachętę jeszcze jeden humorystyczny akcent (z zapewnieniem, że moje pocałunki nie mają w sobie nic z ukąszeń!):
„Była tylko jedna grupa wytwornych zwierząt, którą wszyscy omijali, pozdrawiając ją z daleka skinieniem głowy. To krytycy – wiedziałem to na pewno, widząc ich drapieżne pazury i pocałunki, które przypominały ukąszenia. Niech się Pan zastanowi, błagam Pana, co za zawód Pan wykonuje!” (s. 58).
***
Praca zbiorowa, Sceny z życia prywatnego i publicznego zwierząt, przeł. Ewelina Zaucha, Katarzyna Fijołek, adaptacja lit. Madlena Szeliga, Jakub Sokołowski, wyd. Gereon / AA, Kraków 2015.

Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa.

Komentarze

  1. I będę musiał wrócić do bajek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłe są takie powroty. Bo przecież z dobrych bajek nigdy się nie wyrasta :).

      Usuń
  2. No aż nie wiem co powiedzieć, jestem zaskoczona, rewelacja :) Dlatego blogi są fajne, bo inaczej bym się nie dowiedziała o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, rewelacja, świetny pomysł, świetne wykonanie, no i forma, która zapiera dech :). Cieszę się, że Cię zainteresowałam. Chciałabym, by jak najwięcej ludzi się o niej dowiedziało, bo to niestety trochę niszowy projekt :). Będę też pisać o ich wydaniu „O krasnoludkach i sierotce Marysi”, tym, które jest tu na jednym zdjęciu, przepiękne ilustracje!

      Usuń
  3. Świetna książka, dziś przeglądałam - genialne ilustracje, równie genialne i mądre opowiadania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Nawet po tych trzech latach od lektury bardzo miło ją wspominam. :)

      Usuń

Prześlij komentarz