Magiczny kurz i myszo-lisia przyjaźń według Andrusa Kivirähka i Ivy Procházkovej [recenzja podwójna]
Im jestem starsza i paradoksalnie coraz mniej wiem, o co chodzi w życiu, tym chętniej wracam do historii dla dzieci, szukając w nich tego, co ważne i uniwersalne. W tym roku miałam szczęście sięgnąć po dwie książki, które pod płaszczykiem bajki przemycają poważne i trudne tematy. Obydwie pięknie zilustrowane i pięknie przetłumaczone z „małych” języków – estońskiego i czeskiego.
Pierwsza z nich to Tilda i kurzołek Andrusa Kivirähka w przekładzie Anny Michalczuk-Podlecki z ilustracjami Joanny Bartosik. Jej bohaterką jest tytułowa Tilda, dziewczynka wychowywana tylko przez mamę – ojca, lotnika, nie pamięta, gdyż zginął przed laty. Tildę otaczają ludzie na różne sposoby nieszczęśliwi. Matka przeżywa traumę po śmierci męża i uporczywie odmawia rozmowy z córką na jego temat, jej szefowa Wilhelimina odreagowuje na otoczeniu fakt, że wciąż towarzyszy jej niepokój i nie potrafi w swoim domu poczuć się u siebie. Kolega Lukas żyje w konflikcie z zasadniczym ojcem, bo nie przykłada się do nauki i nie wie, kim chce zostać w przyszłości. Sąsiad Kych zaś to klasyczny przykład innego – ma dziwne imię, śniadą skórę, gęstą ciemną brodę i nie wie, skąd się wziął, ponieważ dorastał w domu dziecka.
Czyste i sterylne vs. chaotyczne piękno
Życie wszystkich odmienia magiczne stworzenie, które pewnego wakacyjnego dnia pojawia się w pokoju Tildy – kurzołek. Potrafi latać, ma sterczące mysie uszy, wielkie lśniące oczy i ogromną słabość do kolorowych guzików. O sobie mówi: „Jestem tym wszystkim, co kiedykolwiek było. Bo nic nigdy nie znika bez śladu. Wszystko dalej istnieje. Obraca się w pył i w kurz”.
Przywracając Tildzie i innym bohaterom utracone dawno wspomnienia, kurzołek pomaga im odnaleźć także samych siebie i zagubioną radość życia. Co ciekawe, autor pracuje tu zarówno z pamięcią indywidualną, jak i kolektywną – Kych bowiem odnajduje w życiu harmonię, przypominając sobie swoje korzenie, obrazy, których nie mógł widzieć na własne oczy, i recepturę na potrawę, którą gotowali jego przodkowie.
Andrus Kivirähk. Fot. Abderrahman Bouirabdane / Wikimedia Commons |
W opowieści nie brak także czarnego charakteru, którego atrybutem paradoksalnie jest sterylna biel. Abel Ragnarson to sławny na cały świat producent odkurzaczy, człowiek ogarnięty obsesją czystości, w którym dorosły czytelnik być może dostrzeże ucieleśnienie faszyzmu. Ragnarson buduje ogromny odkurzacz, który ma wciągnąć kurz z całego miasta, ale jego wojna jest jednak z góry skazana na porażkę – kurz przetrwa bowiem wszystko, zawsze był i zawsze będzie, symbolizując życie, wspomnienia, wszystko, co na świecie żywe, niedoskonałe, chaotyczne, a przy tym dobre i piękne.
Dzieciom o śmierci
Drugi z tytułów, Nawet myszy idą do nieba Ivy Procházkovej w przekładzie Julii Różewicz i z ilustracjami Denisy Grimmovej, mierzy się z tematami jeszcze trudniejszymi, przede wszystkim – ze śmiercią. Autorka nie oszczędza małego czytelnika. Już w pierwszej scenie funduje mu tragiczny obraz martwej myszki Czmyszki, rozpłaszczonej na kamieniu po upadku z wysoka. Dalej nie szczędzi także opisów zwierząt śmiertelnie potrąconych przez auto lub poczciwych zaskrońców zatłuczonych kijem na śmierć przez grzybiarzy.
Wszystkie te końce okazują się nowym początkiem w zwierzęcych zaświatach. Wizja nieba u Procházkovej niewiele ma jednak wspólnego z chrześcijańską teologią – większość zwierząt prędzej czy później powraca na ziemię w tej czy innej postaci. Nudzi je bowiem kraina wiecznej szczęśliwości, gdzie wszystko jest zawsze takie samo, nic nam nie grozi, nigdy nie jesteśmy głodni i można bawić się do woli.
Urok życia okazuje się więc tkwić w jego zmienności i nieprzewidywalności, nawet mimo towarzyszących nam traum, z którymi również Procházková pracuje: „– Czyli tutaj nie muszę się niczego bać? – Nie musisz, ale i tak będziesz. Wiem z własnego doświadczenia. To silniejsze od nas – odparł wujek i aż podskoczył z trwogi, bo nad głową przeleciał mu akurat chrabąszcz majowy. Głośne bzyczenie owada skojarzyło mu się z szumem samochodów na jezdni. Odgłosem, który wciąż nie przestawał go przerażać”.
Ludzie i zwierzęta
Na pierwszy plan wysuwa się jednak – oprócz oswajania śmierci – inny temat, obecny również u Kivirähka. To przełamywanie wzajemnych barier i pokonywanie uprzedzeń. Czmyszka, na przekór naturalnym instynktom, postanawia zebrać się na odwagę i zaprzyjaźnić się z jej największym wrogiem za życia – lisem Rudeuszem. „Żadna mysz na świecie nie przyjaźni się z lisem”, krzyczy najpierw histerycznie, ale kiedy w obecnej sytuacji nie znajduje żadnego logicznego wytłumaczenia dla swoich twierdzeń, odkrywa, że instynkty nie są wcale naturalne, a raczej wpojone. „Wszyscy powtarzali, że mam przed tobą uciekać, no to uciekałam” – mówi. Przy odrobinie wysiłku i zaufania można więc przełamać przyzwyczajenia i oswoić to, co groźne i obce, a nawet cieszyć się jego bliskością. Pozory zaś mylą – groźny lis w książce Procházkovej okazuje się wrażliwy i sentymentalny.
Iva Procházková. Fot. Jindřich Nosek (NoJin) / Wikimedia_Commons |
Oczywiście prawa natury w świecie zwierząt, inaczej niż w świecie ludzi, są nieubłagane i nie ma w nich miejsca na sentymenty – jeśli kogoś nie upolujesz, sam zginiesz. Nawet jeśli Rudeusz nie pożre Czmyszki, będzie musiał pożreć jej siostrę albo przyjaciółkę. Autorka lawiruje jednak na tym grząskim gruncie z gracją, odsuwa niewygodne myśli od dziecięcych główek, skupia uwagę na analogiach do świata ludzi. Bo przecież my nie musimy na siebie polować. Jeśli już to robimy, to w imię nienawiści czy chorej ideologii, jak opętany ideą czystości Abel Ragnarson polujący na kurz i wspomnienia.
Otwartość na innych i siebie
Obie książki, pracując na zmianę z humorem i poetyckimi obrazami, uczą więc małych czytelników tego, co najważniejsze – otwartości na bliźnich i siebie, akceptacji inności, szczerości, odwagi. W czasach takich jak te, gdy wszyscy żyjemy w cieniu wojny, a zaraz za naszą południową granicą ludzie giną z powodu tego, jak i z kim chcą żyć, wpajanie najmłodszym takich wartości wydaje się ważne szczególnie.
Ważna wiadomość! Andrus Kivirähk, autor Tildy i kurzołka, jest gościem tegorocznego Festiwalu Conrada. Jutro o 18:30 rozmowa z pisarzem w ramach programu głównego, a wcześniej, o 13:00 – specjalne spotkanie dla najmłodszych czytelników. 😊 Przyjdźcie i zabierzcie pociechy!
***
A. Kivirähk, Tilda i kurzołek, przeł. A. Michalczuk-Podlecki, il. J. Bartosik, wyd. Widnokrąg, Piaseczno 2021.
I. Procházková, Nawet myszy idą do nieba, przeł. J. Różewicz, il. D. Grimmová, wyd. Afera, Wrocław 2022.
Komentarze
Prześlij komentarz