Łańcuszki – edycja 2014

Moi Drodzy!

Przychodzi kiedyś w końcu taki czas, kiedy zalegające zaproszenia do różnych blogowych zabaw i łańcuszków zaczynają tworzyć pokaźny stosik (wirtualny, rzecz jasna) i człowiek mówi sobie: Dobra, wreszcie to zrobię, obnażę się! I dla mnie to jest właśnie taki moment, toteż ogłaszam wszem i wobec, że poniżej znajdują się odpowiedzi na wszystkie pytania zadane mi w ramach różnych łańcuszków w ciągu ostatnich miesięcy.

Zacznę od zabawy Liebster Blog Award, do której Śniący za dnia zaprosił mnie jeszcze w kwietniu tego roku (zgroza – najmocniej przepraszam za zwłokę!):

1. Czy jest taka książka, która w wyraźny sposób zmieniła Twoje postrzeganie świata?

Będę się tu posiłkować listą, którą sporządziłam z okazji krążącego ostatnio na Fejsbuku wyzwania. Wymieniłam ich tam standardowo dziesięć, ale tu ograniczę się do najważniejszych. Wszystkie pokazały mi, że za szarą fasadą świata kryje się coś więcej i nauczyły patrzeć uważniej: 
Taka piękna żałoba Bohumila Hrabala 
Sklepy cynamonowe Brunona Schulza 
Do latarni morskiej Virginii Woolf

2. Gdybyś miała/miał możliwość porozmawiać z dowolnym autorem/autorką z dowolnego okresu w historii, to kto by to był i dlaczego akurat on/ona?

Może to będzie zaskoczenie, ale nie Hrabal. Bałabym się, że mnie spiorunuje spojrzeniem albo jeszcze gorzej, zwyzywa (choć u niego to było ponoć wyrazem sympatii). Na pewno też nie Virginia Woolf, bo bałabym się, że mnie obsmaruje w swoim dzienniku. Z podobnych powód – nie Katherine Mansfield. Rabelais – mizogin, uznałby pewnie, że nie jestem godna z nim mówić... Wygląda na to, że absolutnie nie chciałabym rozmawiać z żadnym ze swoich ulubionych autorów :). Ale nie, oczywiście! Jest jeszcze Bruno Schulz. Tak, zdecydowanie z Schulzem. Chciałabym posłuchać osobiście jego meandrujących opowieści, którym raczył swoich uczniów za czasów pracy jako nauczyciel.

3. Gdybyś miał/miała wybrać jedną książkę, którą możesz zabrać na bezludną wyspę to co by to było?

Dopuszczę się małego oszustwa, bo to nie jedna książka a siedem, ale W poszukiwaniu straconego czasu. Tak bardzo, bardzo chciałabym wreszcie przebrnąć przez wszystkie tomy, a tam wreszcie miałabym do tego idealne warunki!

4. Która ekranizacja powieści najbardziej Ci się podoba?

Byłam pod sporym wrażeniem serialu BBC nakręconego na podstawie Północy i Południa Elizabeth Gaskell. A inny film na motywach literackich, który uwielbiam, to Kytice – ale to już nie na podstawie powieści, ale zbioru ballad K.J. Erbena. Niestety, nikt tego nie przetłumaczył na polski z tego co wiem.


5. Gdybyś była/był powieściopisarką/powieściopisarzem, to jaki gatunek literatury stałby się Twoim wyznacznikiem?

Bez fajerwerków, pewnie powieść obyczajowa. Psychologiczna nie, bo za mało się znam na ludziach, filozoficzna nie, bo jestem za głupia, historyczna nie, bo nie lubię historii... Romansów pisać bym nie chciała. Fantastyki, horrorów, thrillerów i kryminałów praktycznie nie czytam.

6. Czy jest jakiś bohater literacki, z którym się utożsamiasz?

Marzyciel z Białych nocy Dostojewskiego.

7. Twoje największe zainteresowania poza literaturą?

Kiedyś to była biochemia, teraz już literatura wszystko zepchnęła na dalszy plan. Nie dotyczą mnie wszystkie te „standardowe” zainteresowania wpisywane w CV – filmów właściwie nie lubię, ledwie się jakiś zacznie już nerwowo patrzę ile do końca, w muzyce za bardzo nie siedzę, więc mój muzyczny gust to totalny miszmasz od Erika Satie przez Apocalypticę po Franka Sinatrę, sportów wszelakich wprost nie znoszę.

8. Jaki jest Twój wymarzony zawód?

Pisarz. A z tych bardziej realnych... Tłumacz?

9. Jaki jest Twój dotychczasowy największy sukces życiowy?

Dokonałam póki co tak niewiele, że głupio jest mi cokolwiek uznać za swój „największy sukces”. Przyszedł mi do głowy mój tytuł mgr inż., ale trudno to uznać za sukces, bo prawdopodobnie nigdy z tego dyplomu nie zrobię użytku. Może Literackie skarby świata całego? Może „Archipelag” i te moje kilka dużych tekstów, które ktoś przeczytał? Może to, że się przemogłam i zaczęłam bohemistykę, mimo że wiedziałam że będzie tak ciężko? I to, że dotarłam jakoś do III roku? I to, że mówię po czesku (choć kiepsko) i czytam po czesku (choć w bólach)?

10. Twoja ulubiona pora roku?

Jesień.

11. Jakie są Twoje wymarzone wakacje?

Gdzieś w głuszy, pod namiotem albo w drewnianej chatce, z dala od zabytków, turystów, cywilizacji. Ze dwa tygodnie ciszy, słońca i zieleni, nie martwiąc się o nic. I tylko czytać, a może nawet wreszcie spróbować coś napisać.

***

Do kolejnego łańcuszka również zostałam nominowana przez Śniącego za dnia, a była to jego autorska zabawa Wymarzone Czytadełko. Pytania były takie (a odpowiedzi na nie, tak sobie myślę, byłyby niezłym materiałem dla jakiegoś psychoanalityka!):

1. Jaki tytuł nosiłaby Twoja wymarzona książka?

Musiałby bardzo pobudzać wyobraźnię (jak Światłość w sierpniu) i tchnąć na kilometr melancholią jak Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać albo Serce to samotny myśliwy.

2. Do jakiego gatunku literackiego można by ją zaliczyć?

Powieść obyczajowa (najlepiej z motywem powrotu do dzieciństwa) albo psychologiczna.

3. Do stylu pisarskiego jakich autorów mogłabyś/mógłbyś przyrównać formę treści w tej książce?

Nie wiem do końca, czy pytanie jest w końcu o formę czy treść, ale postawiłabym na lekko gawędziarski, słodki i wzruszający styl Maupassanta. Z początku wymieniłam tu moich ulubionych autorów, czyli Hrabal, Schulz, Woolf, ale ich styl niespecjalnie pasuje mi do tematu, o którym piszę w punktach 5. i 6.

4. Gdzie miałaby się toczyć akcja książki?

Na pewno nie w jakimś świecie wymyślonym, w takich w ogóle nie potrafię się odnaleźć. W naszej znanej rzeczywistości, właściwie obojętnie w jakim kraju, ale raczej na wsi niż w mieście.

5. Kto byłby jej głównym bohaterem?

Najlepiej jakaś ułomna, ale z gruntu dobra jednostka, taki Quasimodo. Smutna poczwara, której wszyscy się boją albo brzydzą. Albo dziecko, ale też takie nieszczęśliwe i wyśmiewane.

6. Na czym opierałby się wątek przewodni?

Poszukiwanie swojego miejsca na świecie. Wspomnienia, mechanizmy pamięci. Poszukiwanie piękna w codzienności. Może miłość, ale niekoniecznie... Jeśli tak, to bardzo subtelna i niewinna, żadnych intryg, zdrad, namiętności. Póki co takie luźne myśli mi chodzą po głowie.

7. Książka posiadałaby szczęśliwe zakończenie czy też nie?

Nie. Książki ze szczęśliwym zakończeniem szybko się zapomina, a ja lubię te niezapomniane. Te, które ma się ochotę podrzeć na strzępy za to że tak się skończyły, ale po pewnym czasie dochodzi się do wniosku, że nie mogłyby się skończyć inaczej.

8. Napisana byłaby prostym językiem czy może treść kryłaby symbolizm i szczyptę filozofii?

Lubię symbole i dwuznaczności, lubię bawić się interpretacjami, więc wolałabym, żeby była bardziej wielowarstwowa.

9. Co prezentowałaby okładka?

Nostalgiczne zdjęcie.

10. A może już odnalazłaś/odnalazłeś „Wymarzone czytadełko”? :)

Myślę, że całe nasze życie to poszukiwanie książki idealnej, takiego „Wielkiego Buka” jakiego szuka u siebie Olga i który jest w gruncie rzeczy mitem i prawdopodobnie nie istnieje. Tak, jak nie ma ludzi idealnych. Więc nie, nie znalazłam, ale nie będę tracić nadziei :).

***

W ostatnim czasie otrzymałam też dwie nominacje do Liebster Blog Award (jakiejś chyba kolejnej edycji, bo ta zabawa co rusz pojawia się i znika). Pierwsze zaproszenie jest od Kamila z bloga @maly_error, a pytania są takie:

1. Czy masz swoją ulubioną książkę, którą zawsze zabierasz ze sobą w podróż?

Ulubioną mam, ale nie zabieram jej zawsze ze sobą w podróż (dlatego zresztą, że jest ulubiona – jeszcze by się zniszczyła albo nie daj Boże zginęła!), więc nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie :). Ale niech będzie – Taka piękna żałoba Hrabala (oczywiście).

2. Wielu z nas ma swoją małą arkadię – miejsce, do którego często powraca (także myślami), choćby na chwilę. A gdzie znajduje się twoja?

Większość pytań zadawanych w tego typu łańcuszkach jest dla mnie bardzo trudna, ale z odpowiedzią na to akurat nie mam najmniejszego problemu – moja arkadia to salon w mieszkaniu mojej babci, ale z czasów, gdy babcia jeszcze żyła, a ja przychodziłam tam po szkole na obiad. Dziś mieszkają tam studentki, ale mnie bardzo, bardzo często zdarza się tam wracać w myślach, przypominać sobie słońce świecące mocno w okna, żółte zasłony, tykanie zegara, skrzypienie starego drewnianego parkietu, zapach kurzu, szczekanie psa w oddali, od czasu do czasu rozmowy z ulicy. Wielkie, puchate kule pelargonii na balkonie, sierpówki siadające na parapecie i zaglądające do pokoju, żeby je nakarmić, niebo takie błękitne...

3. Jako że jestem uzależniony od kawy, muszę zapytać… Kawa z ekspresu czy mokii. A może tzw. „zalewówka”?

Ekspres! Ale w domu prawie zawsze zwykła „fusiasta”. Nie znoszę tylko rozpuszczalnej.

4. Uzależnienie, z którego Ty jesteś dumny/dumna (oczywiście poza książkami).

Staram się od niczego nie uzależniać, więc trudno będzie mi coś znaleźć. Wydaje mi się, że jestem uzależniona od pracy, ale żeby od razu być z tego dumnym?

5. Czy masz taką piosenkę, która sprawia, że po jej wysłuchaniu zapominasz o wszystkich swoich problemach? Co to za utwór?

Nie. U mnie to działa inaczej, jak jest mi źle to słucham smutnych rzeczy, żeby się zdołować, wypłakać i oczyścić. A z tych „ku zadumie” ostatnio najczęściej słucham muzyki Yanna Tiersena do Amelii (w ogóle lubię muzykę filmową, ubóstwiam Ennio Morricone!):



6. Święta niebawem, więc… Jaki jest twój wymarzony prezent pod choinkę?

W tym roku to Colette. Biografia Claude Francis i Fernande Gontier i jest duża szansa, że się to spełni. Założyłam z góry, że chodzi o książkę, bo innego prezentu pod choinkę sobie nie wyobrażam :).

7. Co preferujesz: „książkoholizm” w domowym zaciszu, z dala od ludzi, czy może zabawy w doborowym towarzystwie przy lampce szampana?

Raczej zaciszny książkoholizm, chociaż lubię raz na jakiś czas dla odmiany gdzieś wyjść. Ale jak już, to nie przy lampce szampana, a kufelku piwka. Ewentualnie flaszeczce jakiegoś mocniejszego trunku.

8. Czy masz swoje książkowe soundtracki?

Nie – i prawdę mówiąc zaskoczyło mnie to pytanie. Mogło mi się zdarzyć, że przy czytaniu jakiejś książki słuchałam w kółko tej samej muzyki i utrwaliło mi się potem skojarzenie, ale prawdę mówiąc nie jestem sobie w stanie takiej konkretnej sytuacji przypomnieć. Czy chodzi o standardową muzykę, której słucham, kiedy czytam? Ale jeśli tak, to też nie mam :).

9. Masz książkę, której po prostu nienawidzisz?

A czymże mi biedne książki zawiniły? :) Nienawiść to nie, ale bardzo nie lubię Jądra ciemności. W ogóle za Conradem nie przepadam, Nostromo było chyba jedyną książką, którą porzuciłam po jakichś dziesięciu stronach.

10. Biblioteki czy księgarnie?

Mama czy tata? Nie mogłabym żyć ani bez jednej, ani bez drugiej. Bez biblioteki – bo ratuje mnie przed totalnym bankructwem i daje dostęp do książek, do których innym sposobem dotrzeć się już nie da. Bez księgarni – bo uwielbiam mieć książki na własność, bazgrać po nich do woli, wracać do nich kiedy mi się podoba. Nie umiałabym zdecydować.

11. Kiedy zacząłeś/zaczęłaś czytać książki (z własnej woli – tzn. nie dlatego, że tak kazał nauczyciel)?

Właściwie odkąd nauczyłam się czytać – w wieku bodajże czterech lat – sprawiało mi to dużą przyjemność, ale prawdziwa miłość do literatury obudziła się we mnie na pograniczu podstawówki i gimnazjum. Tylko wtedy więcej pisałam niż czytałam. Masowe czytanie zaczęło się dopiero pod koniec liceum.

***

Drugą nominację do Liebster Blog Award dostałam od Buksy. Oto pytania i moje odpowiedzi:

1. Twoje Ulubione miejsce pełne książek to?

Biblioteka na Rajskiej w Krakowie. Ogromnie lubię tam chodzić i spacerować między regałami, tak tam spokojnie, cicho, i te tysiące książek, nowych, starych, a każda ma jakąś swoją historię. Choć prawie zawsze przychodzę po konkretne pozycje, zwykle wychodzę z dodatkowymi skarbami. (Często oddaję je potem nieprzeczytane, bo zbyt optymistycznie oceniam swoje możliwości jeśli chodzi o tempo czytania). Księgarnie i księgarnio-kawiarnie są miłe, ale za mało tam cudownych staroci!

2. Pisarz (lub pisarka) którego czytania nigdy nie masz dość to?

Bohumil Hrabal. Tylko on; inni, jak przypuszczam, mogliby mi się po pewnym czasie znudzić.

3. Książka której wydania w Polsce nie możesz się doczekać to?

Myślę i myślę, i żadna nie przychodzi mi do głowy... Wystarczająco dużo jest tych już wydanych, które kiszą się na moich półkach i czekają na swoje (choćby) pięć minut!

4. Najlepsza lektura na listopadowy wieczór to?

Coś długiego i opasłego, ale nie zbyt monotonnego, bo listopadowe czytanie może się szybko zmienić w listopadową drzemkę. Może Dickens, coś z tych lżejszych rzeczy, powiedzmy Klub Pickwicka?

5. Jaki tytuł czytany przez Ciebie dawno temu powinien Twoim zdaniem po latach przerwy znowu zawitać do księgarń?

Oj, a musi być dawno temu? Bo pierwsze co mi przyszło do głowy to Pan Teodor Mundstock, nie wznawiany od 1966 r., ale czytałam go niedawno :). Nic innego nie przychodzi mi do głowy...

6. Jaka jest Twoja ulubiona audycja radiowa lub telewizyjna o książkach?

Tutaj to dopiero mam problem! Nie oglądam i nie słucham takich rzeczy, zresztą radia nie słucham w ogóle a telewizję tylko trochę jak jestem u rodziców, brakuje mi po prostu na to czasu. Kilka tytułów kojarzę, ale na tytułach się kończy... O, może ta seria TVP Kultura, w której pisarze prezentują swoje biblioteczki?

7. Jaka jest Twoja ulubiona seria wydawnicza?

Nike i KIK. A jeśli musi być jedna, to Nike :).

8. W jakiej książce znalazła/eś świat do którego chciałabyś się natychmiast przeprowadzić?

Chciałabym mieszkać w nymburskim browarze, w kuchni przy piecu pisać nadobowiązkowe prace domowe, siedzieć na drzewie wcinając czereśnie a wieczorem śledzić białą czapkę stryja Pepina zmierzającego do miasteczka na spotkanie z pięknymi paniami i iść w ślad za panem Rambouskiem, który na moście zapala gazowe latarnie.

9. Najdziwniejsza książka jaką czytała/eś to?

Ostatnio Rury Etgara Kereta. A z tych dawniejszych lektur... Chyba Kraina traw Mitcha Cullina. Jeśli nie najdziwniejsza, to na pewno jedna z najdziwniejszych. Poza tym powieści i opowiadania Vonneguta są dosyć „kosmiczne” :).

10. Twoje literackie odkrycie tego roku to?

Odkrycie mało odkrywcze, ale Cormac McCarthy. I Najpiękniejsza dziewczyna w mieście Bukowskiego, ekstremalne czytelnicze doświadczenie!

11. Bohater literacki w towarzystwie którego mógłbyś/mogłabyś spędzić jeśli nie życie to przynajmniej długą podróż to?

Zdecydowanie Holden Caufield!

Sama będę tradycyjnie martwą gałęzią blogowych zabaw, ale za nominacje – i za solidną gimnastykę dla mózgu, nad kilkoma z pytań naprawdę musiałam się porządnie zastanowić – bardzo dziękuję. Doceniam wyróżnienie!

Fotografia: onigiri-kun / Foter.com / CC BY-ND

Komentarze

  1. Warto było czekać tyle czasu na Twoje odpowiedzi! Są rewelacyjne! W całej ich bogatej palecie znalazłem kilka nazwisk, które muszę zgłębić :)

    Dziękuję Ci serdecznie za udział w obu moich zabawach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! Nazwisk za dużo nie ma, powinno być więcej, ale gdybym postanowiła naprawdę gruntownie odpowiedzieć na wszystkie te pytania, to na pewno byś się nie doczekał odpowiedzi w tym roku kalendarzowym, a może i nie w następnym :). Miło mi w każdym razie, jeśli zainspirowałam do poszukiwań, i to ja dziękuję – za zaproszenia!

      Usuń
  2. Solidnie się napracowałaś! Łańcuszki tylko z pozoru wyglądają na lekkie i przyjemne. Czyta się świetnie, szuka różnic, podobieństw, z marginesem na zdziwienia. Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, w teorii bułka z masłem, w praktyce nie jest już tak łatwo. Uchylisz rąbka tajemnicy, w których momentach pojawiło się zdziwienie, gdzie podobieństwa a gdzie różnice? :)

      Usuń
  3. Nie wiedziałam że byłaś taka zasypana pytaniami ! Tym bardziej doceniam odpowiedzi :). Chyba zacznę bliższą znajomość z Hrabalem, do tej pory czytałam go raczej pobieżnie. Cykl na TVP Kultura z pisarzami pokazującymi swoje biblioteczki niestety już się skończył, też lubiłam go bardzo. A kraina traw to faktycznie jedna z najbardziej dojechanych książek jakie udało mi się nadczytac. O ile pamiętam od deski do deski to czytanie nie było bo niestety nie wytrzymałam atmosfery tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu mi się skumulowały :). Przepraszam, że Was wszystkich wrzuciłam do jednego worka, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu!

      A co czytałaś Hrabala? Mogłabym coś podpowiedzieć, w którym kierunku pójść, żeby się zachwycić :). Ewentualnie tutaj jest u mnie wszystko, łącznie z mini-przewodnikiem: http://literackie-skarby.blogspot.com/p/u-mnie-o-hrabalu.html Niedługo dołączy kolejna recenzja!

      Ja „Krainę” doczytałam, ale rzeczywiście nieźle daje po głowie! Film też był mocny.

      Usuń
    2. Właśnie się zorientowałam, że przesadziłam w tym komentarzu z wykrzyknikami. Przepraszam za krzykliwość :)

      Usuń
  4. naia: czytałam jakieś opowiadania, była w nich piękna Cyganka w pokoju z lustrem i olbrzymim żyrandolem i tramwaj, który zawsze na zakręcie ledwo omijał pewną knajpę ;). Niestety tytułu tego zbioru nie bardzo pamiętam (Bar Świat może?), zostało mi tylko wrażenie takiego rozedrganego światła i półuśmiechu, i z tym mi się odtąd Hrabal kojarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Cygańska romanca”! Ale co do zbioru nie mam pewności, możliwe że jest w „Barze Świecie”, ale nie mogę potwierdzić, bo go zostawiłam w Rzeszowie... Na pewno za to jest w „Legendzie o pięknej Julci i innych opowiadaniach” (http://literackie-skarby.blogspot.com/2014/09/kobiecosc-lasem-pachnaca-legenda-o.html), jest też w „Aferzystach” (http://literackie-skarby.blogspot.com/2011/01/sodkie-bawidukowanie-bohumil-hrabal.html).

      Te skojarzenia, wnioskuję, raczej pozytywne? :) Czyli z dłuższych utworów nic? Spróbuj ze „Zbyt głośną samotnością” albo czymś z trylogii nymburskiej („Postrzyżyny”, „Taka piękna żałoba” i „Skarby świata całego”, moje pewniaki).

      Usuń
    2. Sprawdziłam, w „Barze Świat” też jest :)

      Usuń
  5. Dzięki za odpowiedzi. :) Też uwielbiam soundtracki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam ogrom pracy nad odpowiedziami. Nie miałam świadomości, że aż w tylu punktach nasze odpowiedzi byłyby zbieżne, np. Telewizji, radia - nie oglądam, nie słucham (u mnie to wstyd, bo skończyłam dziennikarstwo). Poza tym Schulz - dopóki go nie poznałam w wieku 16 lat nie miałam pojęcia, że w ogóle tak można pisać, że coś takiego istnieje.
    No i mój faworyt, Twoja odpowiedź: "pewnie powieść obyczajowa. Psychologiczna nie, bo za mało się znam na ludziach, filozoficzna nie, bo jestem za głupia, historyczna nie, bo nie lubię historii... Romansów pisać bym nie chciała. Fantastyki, horrorów, thrillerów i kryminałów praktycznie nie czytam." Moja brzmiałaby podobnie: Historia - ból, fantastyka/kryminały/horrory - dramat (mam od kilku lat plan przeczytania czegoś Tolkiena, bo wstyd; A. Cristie też nigdy nie miałam w ręku). U mnie czasem pojawiają się jednak thrillery. A co do romansów - właśnie - człowiek jakoś tak do nich nie bardzo. Zresztą, parafrazując słynnego encyklopedystę: Romans jaki jest, każdy widzi.
    Co innego powieść obyczajowa ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziennikarstwo dziennikarstwem, ale moim zdaniem telewizja jest po prostu stratą czasu, już chyba lepiej poczytać gazetę... Do radia mam trochę mniej krytyczny stosunek, ale nie słucham, bo po prostu brak mi czasu. Może jak wreszcie dorobię się samochodu i zacznę nim jeździć, to się to zmieni :)

      Schulz to rzeczywiście ekstremalne czytelnicze doświadczenie, też byłam w szoku, kiedy go czytałam po raz pierwszy. To właściwie poezja ubrana w prozę. Niesamowite jest to, co Schulz robi ze światem przedstawionym, jak się u niego zniekształca i przelewa, jaki jest plastyczny, jak można z niego lepić dowolne formy...

      Ja Tolkiena akurat czytałam, „Władcę Pierścieni” i „Hobbita”, jego Śródziemie to chyba jedyny fantastyczny świat, który jest mi jakoś bliski. (No, może z wyjątkiem Narni Lewisa, sentyment jeszcze z dzieciństwa!). A może po prostu trafiałam do tej pory na niewłaściwe lektury? Doświadczenia z fantastyką mam w każdym razie mam raczej kiepskie.

      Kryminały nie są złe, ale to taka czysto rozrywkowa literatura, a ja lubię, jak coś we mnie przeczytana książka zostawia, jak wgryza mi się w mózg i nie daje o sobie zapomnieć. W przypadku kryminału bywam pod wrażeniem intrygi, ale minie kilka godzin i już wylatuje mi z głowy. Niemniej Agathę Christie też muszę nadrobić, bo to już właściwie klasyka.

      A z romansami jest tak, jak piszesz, i jak to powiedział John Banville w odniesieniu do prozy Jane Austen – „jeśli jest ktoś, kto już po kilku stronach nie zdaje sobie sprawy, że ona wyjdzie za niego na stronie 385, ten jest idiotą”.

      Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz