Nawet Proust, który nie wierzył wszak ani w przyjaźń, ani w konwersację, sławił i celebrował milczącą rozmowę lektury. W chwilach spędzonych z ulubioną książką odpoczywa się od samego siebie, nie broni się własnego wizerunku, konwersacja ta pozbawiona zostaje wyrachowania, a miłość własna nie deprawuje już przyjaźni: „Jeśli spędzamy z owymi przyjaciółmi swe wieczory, to jedynie dlatego, że mamy na to ochotę. Przynajmniej ich opuszczamy niejednokrotnie z żalem, a gdy już ich nie ma, nie pojawia się żadna z owych myśli, które niszczą przyjaźń: co oni sobie o nas pomyśleli? Czy w niczym im nie uchybiliśmy? Czy się spodobaliśmy? – ani lęk przed byciem zapomnianym przez tego innego. Tego rodzaju niepokój właściwy przyjaźni znika na progu czystej i prostej przyjaźni, jaką stanowi lektura” [Marcel Proust, Sur la lecture, Complexe, 1987, s. 83].
A. Finkielkraut, Niewdzięczność, wyd. Sic!, Warszawa 2005.
Kochani! W tym roku mija dokładnie 100 lat od kiedy genialne dzieło Marcela Prousta, W poszukiwaniu straconego czasu, ukazało się w formie książkowej. Z tej okazji księgarnia Czuły Barbarzyńca w Krakowie – oraz ja! – zaprasza Was na literacką demonstrację „W stronę Prousta” poświęconą temu wielkiemu francuskiemu pisarzowi.
W planach wykłady, dyskusje i projekcie filmów na podstawie jego utworów, a w weekend pieczenie magdalenek, degustacja wina i koncert na żywo. Szczegółowy program znajdziecie tutaj. Żadnego wielbiciela odurzającej prozy Prousta nie może na tym wydarzeniu zabraknąć! A ci, którzy jeszcze w niej nie zasmakowali, może dzięki temu wreszcie się odważą?
Na zachętę jeden z piękniejszych fragmentów (oczywiście w doskonałym tłumaczeniu Boya-Żeleńskiego) i – mam nadzieję – do zobaczenia pojutrze!
Ogień przypiekał, niby ciasto, apetyczne zapachy, od których powietrze w pokoju było całe gruzłowate i które już umiesił i wyrobił wilgotny i słoneczny chłód ranka: ogień przekładał je, złocił, grubił, wydymał, robiąc z nich niewidzialny i dotykalny przysmak godny prowincji, olbrzymiego 'napoleonka'. I zaledwie skosztowawszy bardziej chrupiących, delikatniejszych, wybredniejszych, ale też suchszych aromatów szafy, komody, wzorzystych tapet, wracałem – wciąż z utajonym łakomstwem – aby ugrzęznąć we wnikliwym, lepkim, mdłym, niestrawnym i owocowym zapachu kwiecistej kapy na łóżko.
M. Proust, W poszukiwaniu straconego czasu, wyd. PIW, Warszawa 1979.
Fotografia: http://www.huffingtonpost.com/2013/02/27/prousts-madeleine-study_n_2775454.html
Szkoda, że nie w Szczecinie, bo bym się wybrała na pewno!
OdpowiedzUsuńNo to szkoda, choć z kolei mnie by Szczecin unieszczęśliwił ;)
UsuńZ chęcia bym się wybrała, bo niestety do tej pory nie miałam przyjemności zapoznać się z twórczością Prousta. Ale chyba muszę poczekać na taką akcję w moim mieście.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, na pewno się wybiorę:)
OdpowiedzUsuńa jakie wydawnictwo wypuściło Jak Proust może zmienić twoje życie? Bo widzę wszędzie tylko wyczerpany nakład tego tytułu z roku 1998.
OdpowiedzUsuńWydawnictwo Czuły Barbarzyńca Press. Z tego co wyczytałam nowe wydanie ma być dostępne w sprzedaży od 19 listopada.
UsuńDzięki, chyba juz mam pierwsze zamowienie do Świętego Mikołaja ;)
OdpowiedzUsuńJak znalazł :)
Usuń