Mam obawy, że ta recenzja będzie krótka i bardzo nieudana. Przykro mi tym bardziej, że Corvina Petra Rákosa, nieżyjącego już czeskiego psychiatry, to wspaniała, zabawna, naszpikowana literackimi i językowymi grami książka. Ale jak opisać jej dziwaczną atmosferę?
Książka o krukach – brzmi podtytuł. Krucza monografia – tak mniej więcej określa swoje dzieło sam autor. Ale kim właściwie są kruki z książki Rákosa? Bo przecież nie mogłoby chodzić po prostu o ptaki…
Kim są kruki?
Kruki to potężne, mroczne i agresywne stworzenia, które mają wiele cech ludzkich. Piją jak ludzie, jedzą jak ludzie, uprawiają seks jak ludzie. Tworzą państwa i hierarchie, sprawują bezwzględne rządy, organizują zamachy. Mają bardzo ludzie żądze i pragnienia, ale wyróżnia je promieniująca od nich mroczna energia i okrucieństwo. Nie znoszą wiosny, lubią „niezdrowy, gnilny, gruźliczy, anemiczny, lutowy klimat”. Są określane jako „ludzie Północy”, co koresponduje z ich złowrogo brzmiącymi, nordyckimi imionami – Dagobert Nordlicher, Gorm Ragnarsson, Ragnar Hrafnann… W ich świecie brakuje delikatności i czułości, a jeśli już, to pojawia się jako element pastiszu. „Wszystkie kruki są mężczyznami. I na odwrót” – czytamy w książce.
Petr Rákos. Fot. archiwum autora / Amaltea |
Równocześnie jednak autor opowiada o krukach z ogromną dozą czarnego humoru i groteski, trudno więc określić Corvinę jako książkę jednoznacznie mroczną czy wstrząsającą. Niepokojący – to chyba określenie najlepiej opisujące jej nastrój. Choć wiele razy śmiałam się podczas lektury, w świecie kruków towarzyszył mi wciąż pewien niepokój.
Stosunek autora do damskich majteczek
Każdy spośród 207 rozdziałów to pewna opowieść z życia kruków, przy czym niektóre składają się zaledwie z jednego lub dwóch zdań (dla przykładu treść rozdziału LXXXVII zatytułowanego „Czy kruki uwielbiają jazz?” brzmi „Tak, uwielbiają”). Rákos parodiuje przy tym wiele rozmaitych form, gatunków i stylów – mamy tu pokraczną wersję romansu, bajkę, kazania, styl naukowy a nawet… recenzje wydawnicze, które oczywiście autor napisał sam sobie.
Na ogół jednak autor nie ukrywa się za swoim tekstem, za to w wielu rozdziałach radośnie wysuwa się na pierwszy plan. Dzieli się tym, co mawiała jego żona, wyznaje, że „za damskie majteczki dałby się pokroić” oraz z rozbrajającą szczerością stwierdza, że „piżmowy” zawsze myli mu się z „piżamowym”. Zwierza się również, że pisanie tej książki jest dla niego sposobem, by dać ujście agresji. Prawda czy autokreacja?
Dzikie zabawy z językiem
Dodajmy do tego fantastyczne rzeczy, które Rákos robi z językiem (i tutaj ogromne wyrazy uznania dla tłumaczki, Olgi Czernikow – ileż z tym musiało być pracy!). Szczególnie uwielbia wyliczenia, aliteracje („palmę pierwszeństwa dzierżyła dzierzba”, „wielkie jak słoń słońce”) oraz nietypowe słowa, przy czym miesza tutaj istniejące, słownikowe określenia z tymi zmyślonymi. Nie zliczę, ile razy dałam się nabrać, będąc przekonaną, że użyte przez autora słowo to wytwór jego fantazji, a po sprawdzeniu okazywało się, że jednak istnieje!
Nie potrafię opowiedzieć Wam o Corvinie lepiej, trafniej i piękniej. Musicie zaufać i uwierzyć, że tak dziwnej i wspaniałej książki nie czytaliście od dawna. I że spełnia się groźba autora: „przerzucenie się z Corviny na cokolwiek innego będzie bardzo trudne”.
***
P. Rákos, Corvina. Książka o krukach, przeł. O. Czernikow, wyd. Amaltea, Wrocław 2019.
Zachęciłaś mnie do wejścia w tę zabawę :-)
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś chciałam przeczytać inną książkę o krukach "Strażnik kruków" - opowieść o legendarnych krukach z Tower. A może przeczytać obie i porównać?
Dobry pomysł! Zwłaszcza że ten fragment z opisu „Strażnika kruków”: „Pokazuje, jak bardzo przypominają ludzi, bo potrafią być zarówno okrutne, jak i wspaniałomyślne” przypomina bardzo „Corvinę”. Choć u Rákosa zdecydowanie okrucieństwo dominuje :). Cieszę się, że zachęciłam i mam nadzieję, że książka Cię nie zawiedzie!
Usuń