Zatwardziali w milczeniu. O „Latach ciszy” z autorką, Aleną Mornštajnovą [minirecenzja + wywiad]


Problemy z komunikacją w rodzinie to temat, który często pojawia się w najnowszej czeskiej literaturze. Alena Mornštajnová podjęła go w Latach ciszy we właściwy sobie sposób – opowiadając wciągającą rodzinną historię z XX wiekiem w tle.

Ten materiał mógł powstać dzięki Waszemu wsparciu na Patronite. Dziękuję!
O problemach komunikacyjnych pisze się dziś w Czechach wiele. Petra Soukupová zwraca na nie uwagę, w każdej ze swoich powieści ukazując bardzo odmienne perspektywy różnych członków jednej współczesnej rodziny; Marek Šindelka skupia się na nadmiarze słów, którymi jesteśmy dziś atakowani, oraz zaniku wśród medialnego jazgotu tego, co najważniejsze; u Petry Hůlovej zamiast rozmowy jest wrzask.

Ale jest też choćby Jiří Hájíček, u którego cisza wkrada się między najbliższe osoby, zapewniając im zwodnicze poczucie bezpieczeństwa, a równocześnie zatruwając ich relację, jak w Zaklinaczu deszczu. I myślę, że ostatnia wizja najbliższa jest temu, co pisze – w swojej najnowszej książce wydanej po polsku – Alena Mornštajnová. Ponadto autorka jak zwykle serwuje nam porywającą opowieść. Z historią w tle – choć historii jest tu mniej niż zwykle.

Zaciekłe milczenie

Lata ciszy to równolegle opowiedziana historia ojca i córki – Svatopluka i Bohdany. Bohdana czuje się dzieckiem niekochanym i niechcianym. Ojciec napawa ją strachem, praktycznie z nią nie rozmawia, skąpi dziewczynce informacji na temat jej zmarłej matki i życiu, jakie dawniej wiódł. Przez długi czas jedynym jasnym punktem w jej życiu jest Běla – przedszkolanka, którą ostatecznie Svatopluk poślubia (niestety z czysto pragmatycznych powodów, dlatego po ślubie zamienia również życie żony w udrękę).

Dzięki kolejnym epizodom z życia Svatopluka stopniowo dowiadujemy się, jak i dlaczego stał się zimnym, zgorzkniałym człowiekiem. I otrzymujemy sylwetkę bardzo ciekawego, złożonego bohatera. Oddanego działacza komunistycznego, który zakochuje się w panience z burżuazyjnego domu i mimo różnic światopoglądowych żeni się z nią, a później na świat przychodzi hołubiona przez niego córka. Wskutek pewnych feralnych wydarzeń Svatopluk traci jednak wszystko co kocha – i ostatecznie zamyka się w zaciekłym milczeniu.

Być mniej

„Bez mówienia jestem mniej” – mówi jeden z bohaterów Bestiariusza nowohuckiego Elżbiety Łapczyńskiej. Tytułowa cisza okazuje się więc ostoją dla tych, którzy – z różnych powodów – nie chcą być. Tym samym jednak skazują na cierpienie tych, dla których jeszcze być muszą. „Teraz nie mogę już umrzeć” – wzdycha ciężko Hana, bohaterka innej powieści Mornštajnovej, kiedy uświadamia sobie, że po śmierci reszty rodziny musi zaopiekować się swoją małą siostrzenicą. Droga Bohdany do jej zatwardziałego w milczeniu ojca jest jednak dłuższa i dużo bardziej kręta.

O tym, jak zrodził się pomysł na powieść, jak na naszą komunikację wpływa internet i media społecznościowe oraz czy nie kusi jej, by porzucić historyczne realia i napisać historię rozgrywającą się tu i teraz, rozmawiam z autorką Lat ciszy – Aleną Mornštajnovą.

Fot. Vojtěch Vlk

Anna Maślanka: W odróżnieniu od Pustej mapy i Hany pani nowa książka, która wychodzi po polsku – Lata ciszy – to dość kameralny rodzinny dramat. Dlaczego? Jak zrodził się pomysł na tę powieść?

Alena Mornštajnová: Staram się, by każda moja książka była inna. W Latach ciszy oczywiście historia też jest trochę obecna, bo wpływa ona na życie każdego z nas, zwłaszcza jeśli żyje się w tak zmiennych czasach jak XX wiek – a sami widzimy, że i dziś nasza rzeczywistość może szybko się zmieniać.

W przypadku tej powieści kładę jednak szczególnie duży nacisk na kruchość relacji rodzinnych – i na te rzeczy w naszym życiu, na które w odróżnieniu od wydarzeń historycznych mamy wpływ; pewne wewnętrzne nastawienie, stosunek do życia, świata, innych ludzi. Pracuję ze słowami i jestem świadoma, jak ważny jest ich dobór. Centralnym tematem Lat ciszy jest więc komunikacja i znaczenie słów, które mogą leczyć i pomagać, ale mogą również ranić.

Bohdana, bohaterka i narratorka książki, bardzo chce dowiedzieć się czegoś o swoich korzeniach – tak bardzo, że w tajemnicy przed ojcem pisze do ludzi ze starej fotografii znalezionej w domu. Czy poznanie własnej przeszłości jest naprawdę tak ważne – i dlaczego?

O innych ludziach nigdy nie wiemy wszystkiego, nawet jeśli żyjemy z nimi pod jednym dachem. Także przeszłość poznajemy pośrednio, za sprawą strzępków opowieści i obserwacji, które sami składamy później w całościowy obraz. Jest on oczywiście zniekształcony, przesiany przez wspomnienia i myśli opowiadających, niepełny.

Pisząc tę książkę, myślałam o tym, ile sama wiem na temat przeszłości swojej rodziny, jak wiele fragmentów brakuje i jakie ma to dla mnie znacznie. Wyobrażałam sobie, jak czułabym się, gdybym nie wiedziała na ten temat prawie nic – jak Bohdana. Doszłam do wniosku, że szukałabym sposobów, by dowiedzieć się jak najwięcej. Bohdana chce poznać przeszłość, by lepiej zrozumieć ojca – jedynego krewnego, którego ma.

Bohaterka Lat ciszy jest w pewien sposób niepełnosprawna. Jakie ma to znaczenie z punktu widzenia całej historii?

Powieść opowiada nie tylko o komunikacji wewnątrz rodziny, ale również z otoczeniem. Niepełnosprawność Bohdany utrudnia jej i jedno, i drugie. Dużo łatwiej byłoby jej ukryć się we własnej skorupce, zniknąć dla świata. Często ma ochotę to zrobić, ale uświadamia sobie, że najprostsze rozwiązanie wcale nie musi być tym słusznym. W końcowej części książki z podobnym kalectwem mierzy się Svatopluk – i to jest ten moment, który definitywnie pomaga im lepiej się zrozumieć.

Historia o problemach komunikacyjnych ojca i córki brzmi bardzo uniwersalnie, mogłaby się rozgrywać właściwie w każdych czasach, także dziś. Ciekawa jestem, jak pani zdaniem na naszą umiejętność komunikacji wpływa internet i media społecznościowe? Pomagają czy przeszkadzają?

Z nimi jest jak z pieniądzem – są dobrym sługą, ale złym panem. Wspaniałe jest to, że dzięki mediom społecznościowym możemy utrzymywać kontakt z ludźmi, z którymi ze względu na odległość lub nadmiar obowiązków inaczej byłoby to trudne. Niedobrze jednak, jeśli nabieramy przekonania, że za sprawą pewnej anonimowości w internecie możemy wyrażać swoje poglądy w sposób konfrontacyjny, na jaki nie pozwolilibyśmy sobie w rozmowie twarzą w twarz.

Nie kusi pani, by te wątki poruszyć w którejś ze swoich powieści? Umieścić akcję w czasach tu i teraz, nie w scenerii historycznej?

Akcja powieści Les v domě [Las w domu], którą niedawno skończyłam pisać i która w Czechach wyjdzie na początku maja, rozgrywa się właśnie w czasach nam współczesnych. Zastanawiam się w niej, czy rodzina skażona kłamstwem może wydać na świat nieskrzywionego człowieka, czy zło jest zaraźliwe, do jakiego stopnia przekazywane jest w formie pewnego łańcucha i czy taki łańcuch można przerwać.

Czekamy zatem na premierę i – miejmy nadzieję – polskie wydanie. Jak podchodzi pani obecnie do reakcji czytelników?

Oczywiście chcę, by moje książki znalazły grono odbiorców, ale nie znaczy to, że piszę tak, by spełnić ich oczekiwania. Mój główny cel to poruszyć temat, który mnie interesuje, w taki sposób, aby powstał dobry tekst. A czytelnicy oczywiście współtworzą napisaną przeze mnie książkę poprzez własną perspektywę, doświadczenia i myśli. Czytają moje słowa, ale widzą za nimi świat, który znają tylko oni.

A jak było w Czechach z odbiorem Lat ciszy? Zaskoczył czymś panią?

Powieść Hana, która wyszła przed Latami ciszy, wzbudziła u czytelników duże oczekiwania. Na szczęście jednak uświadomiłam to sobie dopiero w momencie, gdy Lata ciszy były już gotowe. Wydawnictwo Host przygotowało duży nakład i wtedy dopiero poczułam strach: a co, jeśli czekają na książkę podobną do tej poprzedniej i będą rozczarowani? Poczułam nagle ciężar odpowiedzialności – nie tylko względem czytelników, ale i wydawcy.

Na szczęście moje obawy się nie spełniły, a nakład szybko się rozszedł, więc przygotowano nawet dodruk. Lata ciszy zostały ciepło przyjęte zarówno w Czechach, jak i za granicą, doczekały się nawet kilku nagród. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że wybrałam słuszną drogę i że moi czytelnicy są w stanie zaakceptować nawet zupełną zmianę tematu. Ostatecznym tego potwierdzeniem było pozytywne przyjęcie Listopada, rozgrywającego się w alternatywnej rzeczywistości [w której reżim komunistyczny nie upada w roku 1989, a trwa dalej – przyp. mój].

Chciałabym jeszcze zapytać panią o rolę opowieści. Czasem mówi się, że czeska literatura przeżywa dziś kryzys związany z brakiem klasycznych, pełnokrwistych historii.

Niektórzy pisarze rzeczywiście twierdzą, że opowieść zupełnie nie jest im w książkach potrzebna. Skoro taka jest ich droga – niech będzie. Ale ja jestem przekonana, że opowiadanie pozwala lepiej przekazać myśli, które jako autorka chcę zawrzeć w swoim tekście. Przecież nawet ta najważniejsza z ksiąg, jakie posiadamy, Biblia, jest pełna opowieści. Także jako nauczycielka przekonałam się, że uczniom łatwiej jest zrozumieć i zapamiętać to, co ukryte w historii.

Jak pod tym względem literatura czeska prezentuje się na tle anglosaskiej, którą – z tego co wiem – dość uważnie pani śledzi?

Tak, lubię literaturę anglosaską – doceniam w niej tempo narracji. Ale czytam też autorów latynoamerykańskich oraz europejskich i muszę zaznaczyć, że do grupy autorów i autorek, których teksty szczególnie doceniam, należy też polska pisarka, Olga Tokarczuk. Lubię książki przenoszące mnie w miejsca, których nigdy nie zobaczę, w czasy które już minęły lub jeszcze nie nastały. Podziwiam wyobraźnię i styl wielu twórców. Staram się też być na bieżąco z literaturą czeską – i kibicuję każdemu autorowi, który poświęca swój czas i energię, by znaleźć własną drogę, swój autorski styl.

Polskie wydanie
Lat ciszy ukazało się w 2022 roku w przekładzie Anny Radwan-Żbikowskiej i Tomasza Grabińskiego nakładem wydawnictwa Amaltea. Książka wyszła pod patronatem medialnym Literackich Skarbów Świata Całego.

Komentarze

  1. Za to między innymi kocham czeską literaturę, że ma tak znakomite pisarki, jak Alena Mornštajnová. Obie powieści, wydane dotychczas w Polsce, przeczytałam i doceniam za to, że bohaterki (żyjące w innym niż my czasie) są kobietami zwykłymi, mającymi doświadczenia uniwersalne, podobne do wielu pokoleń kobiet. Bardzo lubię to, że osadzone są w konkretnym kontekście historycznym, ale myślę, że nie będę rozczarowana "Latami ciszy", bo one też odnoszą się do historii - Bohdana próbuje przecież odtworzyć przeszłość ze strzępków informacji, fotografii; pamięć jest dla niej bardzo ważna i tego wątku jestem bardzo ciekawa. Pani Alena bardzo celnie potrafi nazwać swoje myśli - z przyjemnością przeczytałam Twój wywiad, na przykład to, co mówi o swoich literackich upodobaniach.
    Bardzo ciekawa jest Twoja analiza dotycząca problemów z komunikacją, z porozumiewaniem się, z nawiązywaniem relacji jako temat współczesnej czeskiej literatury. Ta pustka i milczenie; wrogość i wrzask; nadmiar słów nie prowadzący do budowania więzi - nie wiadomo, co jest (było) gorsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, historia oczywiście jest obecna w życiu bohaterów, w pewnym momencie nawet w dość bolesny sposób, ale nie wchodzę w szczegóły, by spoilerami nie popsuć Ci przyjemności lektury. :) Cieszę się, że wywiad dobrze się czyta, bo zawsze mam pewne obawy, że zniekształcę głos autora swoim niezbyt wprawnym tłumaczeniem.

      Cieszy mnie też, że zaciekawiła Cię ta krótka analiza na wstępie. Temat pojawia się dziś u czeskich pisarzy naprawdę często – te kilka przykładów, które wymieniłam, to nazwiska i tytuły, które przyszły mi do głowy od razu, ale gdyby się dłużej zastanowić, znalazłoby się na pewno dość materiału na przekrojowy artykuł lub jakąś pracę badawczą. :)

      Usuń

Prześlij komentarz