Dwójka cenionych czeskich autorów młodszego pokolenia. Obydwoje w swoich powieściach sięgają do czeskiej historii. Obydwoje chętnie oddają głos tym, którzy doznali krzywdy. Obcym. Skąd ten temat w twórczości Kateřiny Tučkovej i Jana Štiftera?
Ona bohaterkami swoich powieści uczyniła: Niemkę wypędzoną z Brna w tzw. marszu śmierci (Wypędzenie Gerty Schnirch), prześladowane przez komunistów czeskie uzdrowicielki (Boginie z Žítkovej) i zakonnice (Bílá Voda). On na wszystkich czasowych płaszczyznach swojego Kolekcjonera śniegu poświęca uwagę istotom ze społecznego marginesu – Romom, Niemcom, nędzarzom, alkoholikom, półsierotom, a nawet… duchom. Na wstępie rozmowy, którą miałam okazję poprowadzić z tą dwójką 7 marca w Warszawie, spytałam więc, dlaczego.
Fot. Olga Koralewicz |
Duch miejsca, duchy ludzi
Okazało się, że dla obojga kluczowe znaczenie miały miejsca, w których spędzili część lub większość swojego życia. Dla Tučkovej takim miejscem stał się Cejl – zaniedbana dzielnica Brna, w której zamieszkała po przyjeździe na studia. Zafascynowana okolicą, pełną przepięknych poniemieckich budynków, zaczęła zgłębiać jej historię i dowiedziała się o brneńskim marszu śmierci, w którym zaraz po wojnie wypędzono tysiące czeskich Niemców.
Tak zrodziła się opowieść o Gercie Schnirch. Sama autorka zaś na dobre weszła w rolę adwokatki postaci czeskiej historii doświadczonych przemocą. Znalazła swoją twórczą drogę – drogą własnych poszukiwań, bo, jak przyznaje, w jej rodzinie o polityce, historii i sprawach publicznych po prostu się nie mówiło.
Fot. Olga Koralewicz |
Štifter całą swoją twórczość poświęca rodzinnym stronom – okolicom Czeskich Budziejowic. Z zapałem studiuje źródła i poznaje ich historię. To w Budziejowicach mieściła się Šmídovna, kolejne miejsce o smutnej historii, nędzna przystań dla powojennych rozbitków. „Miejsce rozpaczliwe”, pisałam o niej w swojej recenzji. To tam żyły obok siebie dzieci czeskie, niemieckie i romskie.
Oraz ich duchy. Josef miał swój pierwowzór w rzeczywistości – małego chłopca, którego matka rzuciła się wraz z nim do rzeki zaraz po wojnie. Pisarzowi było go żal, postanowił więc dać mu drugie życie w swojej książce. I choć sam, jak twierdzi, nigdy żadnego ducha nie widział, na spotkaniu przywołał historie z własnej rodziny, których nie da się racjonalnie wyjaśnić.
Fot. Olga Koralewicz |
Niemcy – opowieść przepracowana
Niemcy to jedni z największych „obcych” czeskiej historii, o czym przez długi czas milczano. Zarówno Tučková, jak i Štifter stwierdzili jednak w rozmowie, że dzięki literaturze, filmowi, sztuce i licznym dyskusjom temat wyrządzonych im przez Czechów krzywd udało się czeskiemu społeczeństwu w dużej mierze przepracować. Zdaniem pisarki dowodem na to jest choćby film na podstawie Wypędzenia Gerty Schnirch, do którego zdjęcia właśnie się rozpoczęły (reżyseruje Tomáš Mašín, przy scenariuszu współpracował z Ondřejem Gabrielem i Alice Nellis). Fakt, że po kilkunastu latach od powstania książki opowieść o Gercie Schnirch doczekała się ekranizacji, świadczy według autorki o tym, że temat już nie szokuje, nie uwiera i nie jest wypierany, a Czesi gotowi są uznać wypędzonych Niemców za swoje ofiary.
Czas więc na nowe opowieści – i nowych „obcych”. Takich jak choćby kobiety w Kościele katolickim. Pisarka przyznała, że pisanie Bílej Vody było dla niej okazją do przepracowania własnego stosunku do religii i Kościoła, a powieść stała się sposobem na oddanie głosu tym, które nigdy go nie miały – ze względu na swoją wiarę i ze względu na swoją kobiecość, stawiającą je niżej w hierarchii (nie tylko kościelnej).
Ela Szymańska, organizatorka wydarzenia, z książkami Kateřiny Tučkovej. Fot. Olga Koralewicz |
Powrót do wielokulturowości
Na koniec z lekką obawą – zwłaszcza po tym szokującym nagraniu z praskiego tramwaju, o którym było ostatnio tak głośno – zadałam pytanie o to, jaki jest dziś stosunek Czechów do obcych i kto jest największym obcym. Goście pozytywnie mnie zaskoczyli. Obydwoje zgodnie orzekli, że rzeczywiście największym wyzwaniem, jakie stoi dziś przed czeskim społeczeństwem, jest akceptacja społeczności ukraińskiej, która trafiła do Czech, uciekając przed wojną. Według nich jednak Czesi zdali egzamin, a udana koegzystencja z Ukraińcami może być pierwszym krokiem do odbudowy społeczeństwa wielokulturowego.
Na hrabalowskim wydarzeniu nie mogło zabraknąć i wzmianki o Hrabalu. „Zaczytywałem się w jego książkach w czasach licealnych” – przyznał Štifter, zaś obydwoje goście stwierdzili, że autor Zbyt głośnej samotności jest jednym z autorów, których twórczość aktualna będzie choćby za sto lat. I uczyć nas będzie wrażliwości, empatii, dostrzegania piękna w tym co inne. Czasy się zmieniają, ale Mistrza Hrabala wciąż potrzebujemy.
Fot. Olga Koralewicz |
Rozmowa odbyła się w ramach wydarzenia „Hrabal na Elektoralnej. 57 lat później w Mazowieckim Instytucie Kultury.
Książki Kateřiny Tučkovej i Jana Štiftera dostępne po polsku:
- K. Tučková, Boginie z Žítkovej, przeł. Julia Różewicz, wyd. Afera, Wrocław 2014.
- K. Tučková, Wypędzenie Gerty Schnirch, przeł. Julia Różewicz, wyd. Afera, Wrocław 2019.
- J. Štifter, Kolekcjoner śniegu, przeł. Anna Radwan-Żbikowska, wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław 2023.
- K. Tučková, Bílá Voda, t. 1 i 2 (już jest!), przeł. Julia Różewicz, wyd. Afera, Wrocław 2024/2025.
Komentarze
Prześlij komentarz
Serdecznie zachęcam do komentowania. 😊 Równocześnie proszę o podpisywanie się pod komentarzem oraz zachowanie kultury. Komentarze zawierające obraźliwe treści nie będą publikowane.