9 czułych książek na 9. urodziny Skarbów


„Czułość jest tą najskromniejszą odmianą miłości. To ten jej rodzaj, który nie pojawia się w pismach ani w ewangeliach, nikt na nią nie przysięga, nikt się nie powołuje (…). Czułość jest spontaniczna i bezinteresowna, wykracza daleko poza empatyczne współodczuwanie. Jest raczej świadomym, choć może trochę melancholijnym, współdzieleniem losu. Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu”.

Choć ten fragment przemowy noblowskiej Olgi Tokarczuk był cytowany w ostatnich dniach aż do znudzenia, nie mogłabym również od niego nie zacząć dzisiejszego wpisu. W dzień dziewiątych urodzin Literackich Skarbów Świata Całego – i równocześnie w dzień, kiedy ta wspaniała pisarka, jedna z tych, którzy rozbudzili we mnie miłość do książek, odebrała Literacką Nagrodę Nobla.

Nie mogłabym, bo przywołany fragment dotyka tego, czego przede wszystkim poszukuję w książkach. „Czułości. Współczucia. Pięknego smutku” – tak pisałam o tym niecały rok temu. Dlatego z okazji dziewiątych urodzin mojego książkowego miejsca w sieci postanowiłam stworzyć dla Was – w podziękowaniu za te wspólnych dziewięć lat – moją listę książek pełnych czułości.

Jest na niej trochę tytułów, którymi zachwycam się od lat, ale jest również trochę nowych odkryć, i – nowinka u mnie – wyjątkowo nie ma na niej żadnej książki Mistrza Hrabala. Oczywiście nie dlatego, by czułości było u niego mało, postawiłam jednak na nieco bardziej nieoczywiste wybory. Są tu książki z Norwegii, Malty i Izraela, z Polski, Czech i Stanów. Bo czułość, ta najskromniejsza odmiana miłości, jest przecież międzynarodowa.


1. Nuselski punk, Green Scum
(przeł. Krzysztof Rejmer, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019)

Jedyny czeski autor na mojej liście, do tego reprezentant pięknej hrabalowskiej tradycji pisania o ludziach zwyczajnych, z marginesu, zagubionych – w tym tytule jest wszystko, czego potrzeba! Śmiech, łzy i śmiech przez łzy, tak bym podsumowała emocje towarzyszące lekturze tych opowieści z praskich Nusli. Każdy bohater tego zbioru zasługuje na współczucie, i autor z autentycznym współczuciem o jego losach pisze.


2. Beatlesi, Lars Saabye Christensen
(przeł. Iwona Zimnicka, wyd. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016)

Z czułością i zrozumieniem o dorastaniu. O tym najpiękniejszym, a zarazem najgorszym okresie w życiu każdego z nas, kiedy okazuje się, że dorosłe życie wymaga od mierzenia się z bardzo niewygodnymi prawdami. O odnajdywaniu się w świecie pełnym okrucieństwa – tym na pierwszym planie i gdzieś w tle, na drugim końcu świata.


3. Co pozwala powiedzieć noc, Pierre J. Mejlak
(przeł. Krzysztof Szczurek, wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław 2018)

Moje maltańskie odkrycie ubiegłego roku i książka, która swoim ciepłem uratowała mi wtedy życie. Zbiór opowiadań właściwie bardzo smutnych, o relacjach w jakiś sposób niespełnionych lub zaprzepaszczonych, ale na pierwszy plan wysuwający to, co w tych relacjach najpiękniejsze, choć mało spektakularne – bliskość, czułość, bezpieczeństwo. Mała wielka książeczka.

Moja recenzja: LINK

4. Instrukcja dla pań sprzątających, Lucia Berlin
(przeł. Dobromiła Jankowska, wyd. W.A.B., Warszawa 2017)

Kolejny zbiór opowiadań i pierwsza z serii amerykańskiej na mojej liście. Książka, którą mogłabym opisać tym jednym cytatem: „Każdy ból jest prawdziwy”. Znów – margines, ludzie niedoskonali, zagubieni, ale jednak na swój sposób piękni, bo tak ich widzi autorka. Która dobrze zna ich ból, bo sama latami walczyła z alkoholizmem. Książka, która łamie serce.

5. Buszujący w zbożu, Jerome D. Salinger
(moje wydanie: przeł. Maria Skibniewska, wyd. Iskry, Warszawa 2006)

Ktoś mógłby uznać ten wybór za kontrowersyjny, biorąc pod uwagę cytat „Ja w tej czapce strzelam do ludzi”, złą famę ciągnącą się za książką Salingera po zabójstwie Lennona i stosunek autora do ludzi (w kulminacyjnym momencie swojej pisarskiej kariery postanowił na wiele lat po prostu zniknąć). Jednak motyw łapania dzieci w zbożu to dla mnie wyraz największej miłości wobec ludzi, których wrażliwość z czasem stępia nieczuły świat.

Moja recenzja: LINK

6. Z szynką raz!, Charles Bukowski
(moje wydanie: przeł. Michał Kłobukowski, wyd. Noir sur Blanc, Warszawa 2015)

Choć mogłabym tu wymienić jakąkolwiek książkę Bukowskiego, zwłaszcza jego wiersze. W Z szynką raz! mamy jednak do czynienia z czułością podszytą rozczarowaniem i smutkiem, to czułość wynikająca – jak u Lucii Berlin – z własnego strącenia na margines. Choć Buk miał opinię twardziela, który nie dba o nikogo, o cierpieniu tych słabych, brzydkich i samotnych, tych dzieci, z którymi nikt nie chciał bawić się w szkole, pisze tak, że cytat „najlepszych z was / lubię bardziej niż myślicie. / inni się nie liczą” okazuje się w stu procentach prawdziwy. Mistrz smutnej czułości.

Moja recenzja: LINK
7. Korekty, Jonathan Franzen
(moje wydanie: przeł. Arkadiusz Nakoniecznik, Joanna Grabarek, wyd. Sonia Draga, Katowice 2015)

Losy jednej rodziny z perspektyw wszystkich jej członków, dzięki czemu każdy z nich okazuje się równie winien złych relacji z innymi, co godny współczucia. Bo za każdym głupim, nieodpowiedzialnym występkiem, za każdym przykrym słowem kryje się jakiś mały osobisty dramat, coś, o czym wiedzieć może tylko ten jeden człowiek we wszechświecie. Równocześnie Franzen snuje opowieść o próbach odnalezienia się w nowoczesnym, stechnologizowanym świecie, w którym każdy z nas jest trochę klientem, obiektem manipulacji, trybikiem w wielkiej maszynie.

Moja recenzja: LINK

8. On, Zośka Papużanka
(wyd. Znak, Kraków 2016)

Książka, przy której wylałam morze łez. Bo głównym bohaterem, choć opisywanym zawsze z perspektywy kogoś innego, jest, jak u Bukowskiego, jedno z tych dzieci, z którymi nikt nie chce się bawić. Śpik – dziwny, trochę śmieszny, niezbyt mądry, którego nawet własna mama czasem chciałaby zamienić na jedną z tych ślicznych dziewczynek z samymi piątkami w dzienniku. Ale to właśnie on wszystkie pieniądze na odpuście wydaje na bukiet plastikowych kwiatów i przynosi mamie w prezencie. „najlepszych z was…”.

Moja recenzja: LINK
9. Siedem dobrych lat, Etgar Keret
(moje wydanie: przeł. Agnieszka Maciejowska, Maja Lavergne, wyd. W.A.B., Warszawa 2014)

Zapis prób wytłumaczenia świata swojemu kilkuletniemu synowi. Choć codziennie spotykamy się z aktami nieuzasadnionej agresji, co rusz ktoś traktuje nas źle zupełnie bez powodu, nie możemy się poddawać i zacząć grać na ich zasadach, musimy na własną rękę starać się uczynić świat lepszym – mówi tu autor, człowiek promieniujący autentycznym ciepłem. Wszyscy powinniśmy być jak Etgar Keret.

Moja recenzja: LINK


Kończę, mając jeszcze wciąż przed oczami ciepły uśmiech Olgi Tokarczuk na gali wręczenia Nagród Nobla. W ten piękny dzień życzę sobie i Wam tej czułości, o której mówiła noblistka. I dziękuję Wam za dziewięć wspólnych lat na Skarbach!

Zdjęcie główne: StockSnap / pixabay.com

Komentarze

  1. Gratuluję! Piękna rocznica :) Jak tylko zobaczyłam tytuł wpisu, pierwsze co pomyślałam, że na pewno będzie "Co pozwala powiedzieć noc". Cieszę się, że na liście są też Keret, Salinger i Christensen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! No tak, Mejlak nie mógł się tutaj nie znaleźć :). Nad resztą trochę się zastanawiałam, ale myślę, że ostatecznie wyszła ciekawa lista. Które książki z niej też czytałaś? Albo chciałabyś?

      Usuń
    2. Na pewno chciałabym przeczytać "Instrukcję dla pań sprzątających" i "Beatlesów", choć po "Odpływie" tego autora mam przeczucie, że inne jego książki to już nie będzie to. "Nuselski punk" wydaje się interesujący.

      Usuń
    3. „Instrukcja…” i „Beatlesi” to książki na dłużej, spore, ale w ich przypadku to zaleta. Daj szansę kolejnemu Christensenowi, myślę, że potrafi zaskoczyć :). A „Punk” to książeczka do połknięcia w dwa wieczory. Wszystkie świetne!

      Usuń
  2. "Co pozwala powiedzieć noc", dzięki Tobie, odegrało też w moim życiu identyczną rolę. Dzięki tej książce żyję. Różnie bywa, nierzadko smutno, ale smutek też jest częścią życia. No więc wziąłem zakręt drogi zamiast skręcić w drzewo - i żyję dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że choć w taki sposób – podsuwając ratującą życie książkę – mogłam Ci w trudnym czasie pomóc. Trzymam kciuki, żeby przyszły dla Ciebie jeszcze lepsze dni.

      Usuń
  3. Wszystkiego najlepszego i wielu pięknych książek życzę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, bardzo :). I również pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz