Siedem ważnych książek na siódme urodziny

Tak, to już dziś. Siedem lat Literackich Skarbów Świata Całego. Siedem lat czytania, siedem lat recenzowania, analizowania, zachwytów (przeważnie) i krytyki (sporadycznie).

Zastanawiałam się, jak uczcić ten dzień, i w końcu wymyśliłam, że przygotuję małe zestawienie. Z okazji siedmiu lat – siedem najważniejszych książek, o których pisałam. Oczywiście jest to lista bardzo subiektywna, a klucz – emocjonalny, jak to u mnie. Książki, które w ciągu tych siedmiu lat zrobiły na mnie największe wrażenie, które coś we mnie zmieniły, wzruszyły na różne sposoby. Książki przełomowe, znaczące z jakichś powodów.

Starałam się jednak, by były to też wybory nietypowe, pozycje nieoczywiste, może trochę mniej znane, i dlatego nie znalazł się tu choćby Proust, choć wrażenie zrobił ogromne. Z każdego roku blogowania wybrałam jedną, co nie było proste, bo bywały lata, kiedy trafiało mi się wiele niezapomnianych historii. Oto więc moje literackie crème de la crème ostatnich siedmiu lat. Kliknięcie w tytuł przekieruje Was do mojej recenzji.


Tylko klucz „nieoczywistości” zadecydował o tym, że ta książka wygrała w moim zestawieniu z Zabić drozda, które przeczytałam w tym samym roku i które było dla mnie literackim objawieniem. Dzieło Shawa jest chyba jednak mimo wszystko mniej znane, a nie mniej warte wzmianki. Opowieść o kobiecie, która swoją małżeńską zdradą krzywdzi wiele osób – a zadane rany okazują się głębsze, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Autor poprzez psychologiczne niuanse ukazuje wewnętrzną dezintegrację rodziny, która oficjalnie pozostaje razem. I piękny fragment o tym, co daje człowiekowi posiadanie dzieci, zacytowany zresztą w moim wpisie. Ocean emocji. Recenzja TU.


Nie mogło być inaczej. Choć minęło prawie sześć lat, odkąd przeczytałam tę powieść, wspominam ją z niesłabnącym zachwytem. Dość dziwaczna fabuła – opowieść o małym geniuszu Gouldzie, żyjącym jedną nogą w świecie fantazji, wśród wymyślonych przyjaciół, który szczęśliwie spotyka na swojej drodze drugą pokręconą istotę, natychmiast podejmującą jego grę, młodą kobietę Shatzy Shell – oraz forma utworu, w której spotykają się m.in. western i relacja sportowa, nie oddają zupełnie tego, co ta książka robi z czytelnikiem, sposobu, w jaki pobudza szare komórki, skłania do rozmyślań, ściska za gardło. Nie potrafię pogodzić się z tym, że Baricco jest znany przede wszystkim jako autor Jedwabiu, a City jest u nas tak mało znane. Z drugiej strony jednak zdaję sobie sprawę, że to powieść, która jak żadna inna wymaga od czytelnika określonej literackiej wrażliwości – i po prostu nie jest dla każdego. Recenzja TU.


Jedna z tych książek przełomowych, bo pokazała mi, jaki Bukowski jest naprawdę. I uważam ją za pierwsze moje prawdziwe spotkanie z jego twórczością, puszczając w niepamięć lekturę Kobiet, które na tym wstępnym etapie naszej znajomości wyjątkowo mnie zniesmaczyły (ale spełniły swoją podstawową rolę – pomyślałam, że przecież za tą obsceną musi się jeszcze coś kryć, i postanowiłam drążyć sprawę). Gdyby nie Płonąc w wodzie, tonąc w ogniu, nigdy bym Bukowskiego nie zrozumiała – i nigdy bym się nie dowiedziała, jak bardzo podobnie odczuwamy świat. A ponieważ dziś to drugi najdroższy mi pisarz, zaraz po Hrabalu, ten zbiór musiał się tu znaleźć. Recenzja TU.


À propos Hrabala. Książka czytana jeszcze w czasach przedblogowych, ale odświeżona w roku hrabalowskim, z okazji 100. rocznicy urodzin autora. Znalazła się tu oczywiście dlatego, że bez niej nie byłoby Literackich Skarbów Świata Całego (i nie ma znaczenia to, że zasługę przypisać należy tłumaczowi, Andrzejowi Czciborowi-Piotrowskiemu, bo w oryginale tytuł jest zupełnie inny). A także dlatego, że w tym zestawieniu po prostu nie mogło Hrabala zabraknąć. Oraz po prostu dlatego, że to piękna, niezasłużenie trochę zapomniana książka – o starości, która odbiera godność, i rozpaczliwych próbach tej godności zachowania, o młodym duchu w schorowanym ciele, o odchodzeniu i żegnaniu się z przeszłością. Ale z uśmiechem, bo to przecież Hrabal. Czysta nostalgia. Recenzja TU.


Kolejna w tym zestawieniu książka o rodzinie – obok dzieciństwa to mój ulubiony literacki temat – trącająca jednak również poruszony u Hrabala motyw starości. Wciąż jedna z ważniejszych w moim życiu, mimo że spotkanie z autorem na Festiwalu Conrada dwa lata temu brutalnie rozwiało moje złudzenia na jego temat (pisałam o tym tutaj). Zabawna, ironiczna, gorzka, ale równocześnie pełna empatii, z wyczuciem i delikatnością ukazująca osobiste dramaty poszczególnych członków rodziny Lambertów, których tak łatwo skrzywdzić powierzchowną oceną. Do tego napisana z rozmachem godnym XIX-wiecznych mistrzów pióra. Dla mnie – arcydzieło. Recenzja TU.


Jedna z moich ulubionych (jeśli nie ulubiona) pisarek oraz spojrzenie za kulisy jej twórczości. Ten wybór listów pisanych do męża, Johna Middletona Murry’ego, pokazuje – bardziej chyba, niż którykolwiek zbiór jej opowiadań – jaką wspaniałą obserwatorką była Katherine i z jaką radością i entuzjazmem podchodziła do życia. Pokazuje również jej cudowne poczucie humoru oraz, żeby nie było za słodko, jej zmienność nastrojów i cięty język. Inspirująca, upajająca lektura! Recenzja TU.


Na koniec – polska perełka. Trafiła w moje ręce przypadkiem, co potwierdza tylko, że przypadków nie ma. Na zaszczytne miejsce w tym zestawieniu zasłużyła sobie ogromnymi pokładami empatii (empatia w literaturze jest dla mnie, jak widać, bardzo bardzo ważna), obrazem trudnej miłości macierzyńskiej i kobiecego niespełnienia, myślą przewodnią – że ten zwyczajny Śpik, który nigdy o nic nie pyta i zawsze siedzi cicho, taki brzydki i głupi, jest bardziej niezwykły niż wszyscy jego koledzy i koleżanki, więcej widzi, mocniej kocha. Recenzja TU.

I to tyle. Mam nadzieję, że przede mną kolejne siedem blogowych lat, i że za te siedem lat będę Was mogła uraczyć kolejnym pięknym zestawieniem. A na razie – zapraszam wszystkich na urodzinowego eklera! Smacznego!

Komentarze

  1. Nie pogardziłabym urodzinowym eklerkiem - a właściwie czymkolwiek słodkim, więc spodziewaj się, że zaraz u Ciebie będę. Czekaj... z Torunia to będzie daleko? ;)
    Mam nadzieję, że skoro Twój blog właśnie wszedł w wiek, w którym rozpoczynamy naukę, będziesz go prowadzić minimum do 18. Wtedy już powinien poradzić sobie sam :). Czego Ci życzę oczywiście tylko wtedy, gdy nadal będzie Ci to sprawiać radość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś 470 km ;). Ale wpadaj, zapraszam! :))
      Do 18., a nawet dłużej! Dziecko w końcu zawsze dzieckiem pozostaje ;). Nie chciałabym zapeszyć, ale nie sądzę, żeby kiedykolwiek przestał mi sprawiać radość :). Dziękuję za życzenia!

      Usuń
  2. Wszystkiego najlepszego i kolejnych lat takich odkrywczych lektur :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Myślę, że pięknych odkryć nie zabraknie :).

      Usuń
  3. "On" jest powieścią wyjątkową - empatia faktycznie dominuje i widać, że ma dla Ciebie istotne znaczenie. A Bukowskiego poezje również uwielbiam, chociaż za jego świńskimi (to moje ulubione określenie dla jego prozy) powieściami przepadam - "Kobiety", "Listonosz", "Hollywood", mniam! I opowiadania!
    Ściskam mocno i życzę Ci pięknych lektur i kolejnych lat pisania o tak cudownej literaturze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, „On” zdecydowanie zagrał na tych czułych stronach mojej wrażliwości :). A Bukowskiego prozę teraz już też czytam z przyjemnością, po prostu to był kiepsko dobrany wstęp. Tak sobie czasem myślę, że powinnam przeczytać te „Kobiety” jeszcze raz, wiedząc o Bukowskim to, co wiem o nim już teraz. Podejrzewam, że odebrałabym je inaczej. Ale to ewentualnie za jakiś czas, bo jeszcze przede mną sporo książek Buka, których nie czytałam – choćby wspomniane przez Ciebie „Hollywood” :). Za życzenia i uściski pięknie dziękuję!

      Usuń
    2. Bukowskiego czytałam tylko "Kobiety", z podobnymi do Twoich wrażeniami. W tej chwili nie wyobrażam sobie, że mogłabym się jednak do niego przekonać, ale może kiedyś podejmę taką próbę:).

      Oczywiście gratuluję rocznicy i życzę dalszego rozwoju "Literackich skarbów":).

      Usuń
    3. Nieśmiało, ale jednak zachęcam do kolejnej próby, bo w tej poezji na przykład pokazuje naprawdę zupełnie inną twarz. Wydaje mi się, że „Kobiety” to jest najgorsza możliwa książka Bukowskiego na początek, a niestety wiele osób właśnie po nią sięga, bo jest też jedną z bardziej popularnych. Ewentualnie, oprócz poezji, poleciłabym Ci „Z szynką raz!”, to opis dorastania Bukowskiego, tego wszystkiego, co zrobiło z niego tego smutnego (przede wszystkim smutnego!) człowieka, jakim później był. Jeśli po tym dalej nie zaskoczy, możesz sobie definitywnie dać spokój – zdaję sobie sprawę też, że Bukowski nie jest dla każdego :). Za gratulacje i życzenia bardzo dziękuję, będę działać! :)

      Usuń
  4. Gratulacje! Tak patrzę na listę książek i nabieram coraz większej chęci na przeczytanie "Lucy Crown". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Skuś się koniecznie, naprawdę świetna powieść :)

      Usuń
  5. Alessandro Baricco - ten człowiek ostatnio za mną chodzi, a Twój wpis to kolejny dowód na to, że muszę koniecznie sięgnąć po jego prozę. Dzięki za natchnienie! No i rzecz jasna, serdeczne gratulacje! Obyś jak najdłużej prowadziła bloga - życzę zatem przede wszystkim wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi, chodzi, więc może coś w końcu wychodzi ;). A dobrze, że chodzi, bo wspaniałe pióro! Choć przyznam, że wyłącznie „City” wzbudziło u mnie tak silne emocje, próbowałam później czytać inne jego książki i to nie było to. Za gratulacje i życzenia dziękuję, zapału mam wciąż bardzo dużo, myślę, że starczy jeszcze na długie lata :).

      Usuń
  6. Czytałam tylko "On", chociaż nie ukrywam, że "Szopka" podobała mi się dużo bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie właśnie „Szopkę” zamówiłam u rodziny jako prezent świąteczny :). Będzie więc okazja zweryfikować!

      Usuń
  7. Przede wszystkim Aniu, dziękuję za te siedem lat Twojego dzielenia się literaturą (a tak naprawdę za sporo więcej, bo przecież wszystko zaczęło się wcześniej). Jesteś dla mnie jedną z najważniejszych inspiracji. Życzę Ci, żeby kolejne lata przynosiły ogrom czytelniczych wrażeń i żebyś dzieliła się nimi z nami tak długo, jak długo będziesz czerpać z tego radość. Przeogromnie się cieszę, że w zestawieniu pojawiła się Kasia (za poznanie której serdecznie Ci dziękuję). Żałuję też, że "City" jest tak trudno dostępne, bo szukam już długo. Pozdrawiam i przesyłam uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemność po mojej stronie! Bo radość z tego dzielenia się wciąż jest wielka, i mam nadzieję, że szybko nie osłabnie :). Rzeczywiście, od forum się wszystko zaczęło, ile to już lat? Sporo :). Dziękuję, Aniu, za życzenia! Nie mogło tu Kasi zabraknąć, wiedziałam, że na liście znajdą się albo listy, albo jej opowiadania. Tak się cieszę, że udało mi się Ciebie nią „zarazić”! A „City”, jeśli się nie znajdzie, pożyczę Ci swój egzemplarz (bo mam wreszcie, Rafał upolował na Allegro i mi sprezentował!) – szkoda, żebyś takiej wspaniałej książki nie poznała! A swoją drogą przydałby się jakiś dodruk lub wznowienie :(.

      Usuń
    2. Bardzo chętnie skorzystam z propozycji wypożyczenia "City", jeśli jej nie dorwę. Dzięki. A wznowienie owszem, przydałoby się. Zresztą nie tylko "City". Ja bym na przykład bardzo chciała, żeby wznowili wiersze Keatsa w tłumaczenia Barańczaka. Cóż, może jakiś dobry wydawca nas kiedyś posłucha :). A przy okazji, pozwolę tu sobie podziękować za piękną kartkę i jeszcze piękniejsze życzenia. A sama kartka idealnie mi się wpasowuje kolorystycznie do świątecznych dekoracji. Jeszcze raz dzięki :)

      Usuń
    3. Aniu, prawda, jest trochę tych książek i autorów, którzy aż się proszą o wznowienie. Ja tak sobie myślałam też jakiś czas temu, że Kasi przydałoby się wznowienie, może sięgnęłoby dziś po nią więcej osób, a przecież to taka piękna literatura!

      Radość, że kartka dotarła, bo w tej przedświątecznej zawierusze to nigdy nie wiadomo! Kolorystyka mnie od razu ujęła, ale oczywiście nie miałam pojęcia, że wpisuje się w Twój domowy wystrój – ale szczęśliwy traf :). Uściski świąteczne!

      Usuń
  8. Wszystkiego najlepszego i kolejnych co najmniej 77 urodzin :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! 77 – wyzwanie, ale medycyna idzie do przodu, jest szansa :D.

      Usuń
  9. Jarmilko! Samych pięknych literackich przeżyć (i równie pięknych później recenzji) na następne lata!
    Zaintrygowałaś mnie tą "Lucy Crown" :) Wpisałam tytuł w Google i - nie bez radości - zauważyłam, że link do Twojej recenzji jest 9. wynikiem! Gratulacje! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Gizelko! :) To starsza książka i pewnie nie ma za wiele recenzji, ale cieszę się, bo moja jest na pewno jedną z najbardziej entuzjastycznych, jeśli nie najbardziej entuzjastyczną – niech ludzie czytają ;). Pozdrowienia i do zobaczenia, mam nadzieję, jakoś niedługo!

      Usuń
  10. Aaaa gratulacje!!! I nie miałaś ani jednej dłuższej przerwy w blogowaniu?? A zestawienie niezwykłe i nietypowe - dzięki niemu będę wiedziała, czego szukać :) pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ani jednej, przynajmniej jeden post w miesiącu zawsze był, nawet jak było ciężko :). Ale na razie nie mam na głowie żadnej rodziny, dzieci, odciąga mnie najwyżej praca i studia, a im wcale nie żal poświęcać trochę mniej czasu na korzyść bloga ;). Cieszę się, że zainspirowałam Cię swoją listą, o to chodziło. Też pozdrawiam :).

      Usuń
  11. "City" to potęga, cała półka książek w jednej. I czuję się namówiony do Shawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Polecam świeżutką recenzję „City” na Experymencie: https://experymentt.wordpress.com/2017/12/16/alessandro-baricco-city/
      Shaw też koniecznie, naprawdę dobra książka!

      Usuń

Prześlij komentarz