Patronaty

Zdeněk SvěrákOpowiadania i wiersz
(przeł. Dorota Dobrew, Jan Węglowski, wyd. Afera)



Rosa Montero, Ta żałosna myśl, że nigdy więcej cię nie zobaczę
(przeł. Wojciech Charchalis, wyd. Wyszukane)


Czym właściwie jest książka Montero? Autorka nie kryje się za żadną fabułą i żadnymi bohaterami, w szczerym monologu (ale i nie pozbawionym szczypty ironii i uśmiechu – patrz: hashtagi, anegdotki i zdjęcia), zwracając się wprost do ciebie, czytelniku, opowiada o sobie i własnym bolesnym doświadczeniu – śmierci wieloletniego partnera. Pewnym punktem wyjścia dla tej opowieści są zaś dla niej losy naszej wybitnej naukowczyni i podwójnej noblistki, Marii Skłodowskiej-Curie. Oraz jej własnej żałobie po stracie męża. Nieoczekiwanie jednak książka o najmroczniejszych momentach w życiu kobiety okazuje się pełna ciepła i światła.

Zapowiedzio-recenzja: Żałoba i światło
Wywiad z autorką: Zwierzęcy skowyt żalu

Markéta Pilátová, Ciemna strona
(przeł. Agata Wróbel, wyd. Afera)


Nie sposób nazwać Ciemnej strony jednoznacznie kryminałem czy thrillerem, bo zjawiska nadprzyrodzone, wędrówki w czasie i alternatywne światy sprawiają, że wszystko rządzi się tu zupełnie innymi, często sprzecznymi z logiką prawami. Ważną rolę w całej historii odgrywają też kobiety (...). Autorka niczego nie ułatwia, bo bezustannie żongluje perspektywami i wyraźnie się tym bawi – podobnie jak w swoich poprzednich powieściach wchodzi z nami w bezpośredni dialog, puszcza do nas oko, podsuwa nam ramki z definicjami podanymi nie do końca serio. Dobrze wie, że jako czytelnicy niespecjalnie rozumiemy, co się wokół nas dzieje. :)

Zapowiedź: Wiara po czesku

Jan ŠtifterKolekcjoner śniegu
(przeł. Anna Radwan-Żbikowska, wyd. Książkowe Klimaty)


Tu, gdzie jesteśmy teraz, pięćdziesiąt czy sto lat temu żył ktoś inny. Duchy są wszędzie wokół nas. Można się ich bać, ale można też spróbować je zrozumieć, a może nawet odnaleźć w nich przyjaciół. O tym pisze Jan Štifter w balladowo pięknej powieści Kolekcjoner śniegu, której akcja rozgrywa się w Czeskich Budziejowicach w trzech płaszczyznach czasowych – w latach trzydziestych, pięćdziesiątych oraz czasach współczesnych.

Zapowiedzio-recenzja: Groza i piękno
Wywiad z autorem: Jesteśmy niereformowalni

Alena Mornštajnová, Lata ciszy
(przeł. Tomasz Grabiński, Anna Radwan-Żbikowska, wyd. Amaltea)


Problemy z komunikacją w rodzinie to temat, który często pojawia się w najnowszej czeskiej literaturze. Alena Mornštajnová podjęła go w Latach ciszy we właściwy sobie sposób – opowiadając wciągającą rodzinną historię z XX wiekiem w tle. Tytułowa cisza okazuje się ostoją dla tych, którzy – z różnych powodów – nie chcą być. Tym samym jednak skazują na cierpienie tych, dla których jeszcze być muszą.

Minirecenzja + wywiad z autorką: Zatwardziali w milczeniu

Tereza Semotamová, W szafie
(przeł. Anna Wanik, wyd. Książkowe Klimaty)


Semotamová swobodnie miesza jawę ze snem, związkową traumę z reklamowymi sloganami, tęsknotę za domem z polityczną kampanią Okamury. Historię bohaterki, która po bolesnym rozstaniu i powrocie z emigracji nie może znaleźć sobie miejsca i postanawia zamieszkać w szafie, opowiada świeżym, cynicznym i zdystansowanym głosem. A wszystko po to, by zamaskować ból, który wycieka z każdej strony tej powieści. Cynizm pozwala bohaterce radzić sobie z rzeczywistością. Sarkazmem maskuje swoją kruchość.

Recenzja: 101 sposobów, jak ukryć ból
Wywiad z autorką: Kiedy jest mi źle, czytam

Petra Soukupová, Sprawy, na które przyszedł czas
(przeł. Julia Różewicz, wyd. Afera)


Sprawy, na które przyszedł czas to nie tylko wielka księga frustracji i tłumionych emocji, ale i straszna parada toksycznych społecznych wzorców, w których żyjemy. I o ile w innych powieściach autorki łatwiej współczuć bohaterom – ich smutek jest bardziej oczywisty, ich więzi w jakiś sposób silniejsze, bardziej szczere – tym razem autorka serwuje nam kociołek pełen buzującej złości. Złości, że sami siebie zamykamy w niewidzialnych klatkach, a jako ludzie potrafimy się wyłącznie ranić.


Alžběta Bublanová, Andrea Selzerová, Ćwiczenia kreatywnego pisania. I Szekspir kiedyś zaczynał
(wyd. Moc Media Books)


Wywiad z autorkami: Poczekaj na swoje dzieło

Sylva Fischerová, Europa jest jak krzesło Thoneta, Ameryka to kąt prosty
(przeł. Olga Czernikow, wyd. Amaltea)




Jaroslav Rudiš, Ostatnia podróż Winterberga
(przeł. Małgorzata Gralińska, wyd. Książkowe Klimaty)


Ważnym tematem powieści Rudiš czyni śmierć. Jest ona wszechobecna. Jest w krajobrazie, przez który jadą bohaterowie (pola bitwy i cmentarze!). Jest w bezustannej paplaninie Winterberga, w wersji bardzo cielesnej i dotkliwej – o „zwłokach, które nie przedstawiały pięknego widoku” opowiadał bohaterowi jego ojciec, dyrektor krematorium. Jest we wspomnieniach Krausa – jako słabnięcie, niknięcie, odpływanie. I jest też w kolejowych metaforach Winterberga („nad lękiem przed śmiercią i nad samą śmiercią można przerzucić tory”). Wszyscy siedzimy w pociągu, który zmierza gdzieś w przepaść. A Rudiš pisze o tym w tym kolejowym, hipnotycznym rytmie.

Recenzja: Życie jak mogiła

Natalia Delewa, Niewidzialni
(przeł. Hanna Karpińska, wyd. Wyszukane)


Niektórzy z nas lubią być niewidzialni. Cudza uwaga peszy ich i onieśmiela, dobrze czują się gdzieś z boku, w cieniu. Natalia Delewa pisze jednak o kimś innym – o tych, którzy pozostają z boku nie z własnej woli. Jeśli już zostają dostrzegani, to stają się celem ataków i szyderstw. Ich bólu i smutku nie zauważa nikt. To nie jest łatwa w lekturze książka. Nie ze względu na formę, a treść, bo ładunek smutku i rozpaczy, jaki ze sobą niesie, może być przytłaczający. Ale przecież także po to jest literatura, prawda? By pokazywać inne światy, otwierać oczy na losy tych, którzy mają się w życiu dużo gorzej niż my. Uwrażliwiać.


Petra Hůlová, Krótka historia Ruchu
(przeł. Julia Różewicz, wyd. Afera)


Hůlová ukazuje absurdy radykalnego feminizmu, sięgając po niewykorzystywany dotychczas przez nią gatunek dystopii. Oto świat w nieodległej przyszłości, opanowany przez feministyczny Ruch na czele z charyzmatyczną przywódczynią Ritą. Obowiązuje bezwzględny dyktat postrzegania ludzi przez pryzmat ich charakteru, wiedzy i doświadczenia, nie – jak w niedawnej epoce ciemnoczasu – wieku i fizycznej atrakcyjności. To książka-prowokacja – wyjście z ustalonych kolein myślenia, szpileczka wbita zarówno zatwardziałym konserwatystom, jak i wyzwolonym liberałom. „Nigdy nie znalazłam swojej paczki. Według niektórych należę do moralizującej elity, ta jednak często widzi we mnie adwokata diabła” – mówi pisarka.


Jiří Kamen, Świecie w pogańskim gaju
(przeł. Elżbieta Zimna, wyd. Dowody na istnienie)


Wszystko jest tu scenografią, a wszyscy – kukiełkami, które Kamen stawia w absurdalnych sytuacjach. Śmiało zderza tragizm z komizmem i nie boi się tematów trudnych, z którymi pracuje w dość niesamowity sposób. Już na wstępie dostajemy po twarzy śmiercią i historyczną traumą w postaci wypędzenia Niemców sudeckich, ale Kamen oswaja je śmiechem i żartem. To bardziej literacka gra niż poważna opowieść o świecie i życiu. 


Alena Mornštajnová, Pusta mapa
(przeł. Agata Wróbel, wyd. Amaltea)


Pusta mapa to nie tylko, jak się ją najczęściej określa, rodzinna saga, ale również opowieść w duchu herstorii – o losie kobiet naznaczonym przez wielką historię. Powieść, będąca późnym debiutem Mornštajnovej, powstawała prawie jedenaście lat. Była jednak warta poświęconego czasu, bo z miejsca podbiła serca czeskich czytelników i zwróciła uwagę na pisarkę, która dziś ma już w Czechach status bestsellerowej autorki. Alena Mornštajnová wraca do najlepszych literackich tradycji – rezygnuje z eksperymentów i udziwnionego języka, wskrzesza za to opowieść, wrzucając nas w świat pełen postaci z krwi i kości.


Jindřich Chalupecký, Czescy ekspresjoniści
(przeł. Joanna Goszczyńska, Andrzej S. Jagodziński, Józef Waczków, wyd. słowo/obraz terytoria)


Chalupecký – krytyk, historyk sztuki, eseista, tłumacz – był głównym teoretykiem legendarnej Grupy 42. Leszek Engelking pisze o nim, że był zainteresowany przede wszystkim relacją sztuki do rzeczywistości i przekraczaniem granicy między nimi, co pojawia się dość wyraźnie w twórczości Klímy, Weinera, Demla i Haška. O czterech wspomnianych autorach Chalupecký pisze w kontekście europejskim. Pokazuje, że reprezentowali twórczość formatu europejskiego i zasługiwali na poklask, którego za życia (a wśród polskich czytelników – nawet po śmierci) się nie doczekali. 

Zapowiedź: Zapomniani

Miha Mazzini, Wymazana
(przeł. Marlena Gruda, wyd. Wyszukane)


„Porządek musi być. Już nie jesteśmy w Jugosławii, na Bałkanach, gdzie każdy robi po swojemu” – mówi na pierwszych stronach powieści pielęgniarka, która przyjmuje główną bohaterkę do szpitala. W imię tego porządku w 1992 roku w Słowenii ponad dwadzieścia tysięcy ludzi o niejasnym pochodzeniu zostało skreślonych z listy obywateli. Wymazanych. Wyrzuconych na śmietnik. Skazanych na nieistnienie. Jedną z nich Mazzini uczynił fikcyjną bohaterkę swojej powieści, Zalę. Jej walka o uwagę i sprawiedliwość przypomina przechodzenie przez kolejne kręgi piekła Dantego – kolejne nadzieje na pomoc upadają, kolejne instytucje i osoby okazują się podporządkowane wszechwładnemu państwu, niezależni artyści i dziennikarze są „kupieni” lub zwyczajnie się boją. Dziwny i straszny to świat.


Bianca Bellová, Mona
(przeł. Anna Radwan-Żbikowska, wyd. Afera)


Historia Mony to biografia naznaczona wielkimi społeczno-politycznymi przemianami. Była córką jednego z tych, którzy w swoim kraju chcieli coś zmienić na lepsze. W pamięci ma jeszcze kilka dobrych, słodkich wspomnień z rodzicami w roli głównej, kilka dni o smaku malinowych makaroników. Potem jednak wszystko się skończyło – rodzice zostali aresztowani, a dziewczynka za sprawą surowej babci, która chciała chronić ją przed represjami państwa, na wiele dni trafiła do ciasnej skrytki pod podłogą, gdzie nie mogła się nawet wyprostować. Krzyczała, płakała, koszmaru zamknięcia nie potrafiła się potem pozbyć już nigdy. Czy to też nie jest piękna metafora tego, czego doświadczają nieraz kobiety? Czy nie są zamknięte w swoim ciele, w swoim domu, choć wszystko w nich krzyczy?


Jasmin B. Frelih, Na/pół
(przeł. Marlena Gruda, wyd. Wyszukane)


Jesteśmy w bardzo nieodległej przyszłości, mamy rok zaledwie 2022. I choć pisząc tę powieść, Frelih nie mógł jeszcze przewidzieć pandemii, jego świat wydaje się – dużo bardziej mroczną, ale jednak – pewną wersją rzeczywistości, w której znaleźliśmy się obecnie. Świat w Na/pół to miejsce zimne i groźne, podzielone kratami, w którym ludzie zostali od siebie odizolowani. „Kto nie zamknął się na klucz, ten jest niebezpieczny lub szalony”. I tak jak w naszym „tu i teraz”, izolacja wydaje się sposobem na rozwiązanie pewnych problemów, ale mimo to bohaterowie rozpaczliwie pragną ludzkiej bliskości. Lub nawet nie ludzkiej: w końcu diler Lefkas wyhodował u siebie w domu muchy, by tylko pozbyć się ciszy i poczuć się choć trochę mniej samotny. 


Karol Sidon, Na ratunek Tałesowicz
(przeł. Andrzej S. Jagodziński, wyd. Nisza)


Na ratunek Tałesowicz, określanym jako zbiór bajek dla dorosłych, autor połączył elementy żydowskiej tradycji i zjawiska nadprzyrodzone ze współczesnymi realiami, historią i popkulturą. Pan Tałesowicz jest bowiem żydowskim Supermanem, który na polecenie proroka Eliasza przy pomocy magicznego tałesu i tefilin ratuje swoich pobratymców z tarapatów. To literatura na czasie, a równocześnie pełnymi garściami czerpiąca z bogatej żydowskiej i czeskiej tradycji. Być może nie do końca dla dzieci (nie brak tu również krwawych scen), ale równocześnie o dużym potencjale edukacyjnym, doskonale przybliżająca laikom żydowską kulturę i europejską historię. 


Anna Cima, Obudzę się na Shibui
(przeł. Krzysztof Wołosiuk, wyd. Dowody na istnienie)


Pasja, mądrość, doświadczenie – wszystko to pobrzmiewa w debiucie młodej autorki, a jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, także literacko jest to rzecz bardzo ciekawa. Pisarka stworzyła niezwykle wiarygodną, nastrojową imitację starej japońskiej prozy, a równocześnie w swojej książce śmiało burzy sztywne podziały między literaturą wysoką i niską. Mamy tu też bowiem wątek niemalże kryminalny, wciągające historie miłosne (naznaczone zresztą dobą mediów społecznościowych) oraz żywy język. Wszystko to sprawia, że książkę po prostu dobrze się czyta. 

Wywiad z autorką: Znaleźć drogę do Japonii

David Machado, Średni współczynnik szczęścia
(przeł. Wojciech Charchalis, wyd. Wyszukane)


Prosto z kraju saudade przybyła do nas wyróżniona Literacką Nagrodą Unii Europejskiej powieść o człowieku, który mimo że jego życie legło w gruzach, kurczowo trzyma się swojej iluzji szczęścia. David Machado kreśli przygnębiający obraz współczesnej Portugalii i prezentuje różne ludzkie postawy wobec gospodarczego kryzysu. Historia co prawda osadzona w portugalskich realiach, ale mimo to bardzo uniwersalna. Bo przecież szczęście dotyczy każdego z nas, prawda?


Petr Šabach, Babcie
(przeł. Julia Różewicz, wyd. Afera)


Jak to u Šabacha – obłędnie zabawnie i przejmująco smutno. Na tle kilkudziesięciu lat komunistycznej Czechosłowacji autor opowiada historię dorastania i utraty złudzeń, w której jedynym elementem stałym pozostaje miłość dwóch babć o skrajnie odmiennych poglądach politycznych. Dlatego, choć te dwie barwne staruszki co rusz przewijają się w przytoczonych tu historiach, to jednak jest to przede wszystkim opowieść o pewnej epoce, w której narrator dorastał. O rodzinach, które nieraz dzieliły poglądy polityczne, ale jednak łączyła je miłość i szacunek.


Kallia Papadaki, Dendryty
(przeł. Ewa T. Szyler, wyd. Wyszukane)


Brawurowo napisana grecko-amerykańska opowieść o tęsknocie za domem, która dotyka nie tylko emigrantów. Tekst Papadaki zdaje się stale zmieniać bieg, rozgałęziać, na marginesie głównej historii wyrastają inne, a wszystko to wciąga tak bardzo, że niemal nie sposób odłożyć książki, nim nie dotrze się do ostatniej kropki rozdziału. Chwila oddechu – i znów na naszych oczach rozpoczyna się ta błyskawiczna krystalizacja, której wynikiem jest coś pięknego. Książka piękna, choć smutna. Zimna jak ten płatek śniegu.


Jaroslav Rudiš, Czeski Raj
(przeł. Katarzyna Dudzic-Grabińska, wyd. Książkowe Klimaty)


Grupka mężczyzn siedzi w rozpadającej się saunie w samym środku Czeskiego Raju, z dala od wielkich miast. Komentują rzeczywistość, narzekają na internet, kłócą się, trochę dla sportu, jak zaimponować kobiecie i jak ugotować najlepszy gulasz. Czeski Raj zachwyca poczuciem humoru i empatią dla bohaterów – tej grupki przemądrzalców, którzy gębę mają pełną życiowych mądrości, ale o życiu wciąż wiedzą niewiele. Nikt tu nie jest dobry lub zły, za to każdy – niedoskonały, i przez to wzruszający.

Wywiad z autorem: Piwna samotność

Radka Denemarková, Wady snu
(przeł. Olga Czernikow, wyd. Książkowe Klimaty)


W sztuce teatralnej Wady snu Radka Denemarková zdobyła się na arcyciekawy eksperyment. W przestrzeni na granicy świata i zaświatów umieściła trzy postaci – Virginię Woolf, Sylvię Plath i Ivanę Trump. Z ich rozmów i kłótni powstała fascynująca opowieść o feminizmie, kobiecej przestrzeni do pracy twórczej, literaturze i życiu. Dużo w Wadach snu lekkości, literackiej gry i zabawy realiami. Myślę więc, że to doskonała pozycja na początek znajomości z autorką.


Petr Rákos, Corvina czyli Książka o krukach
(przeł. Olga Czernikow, wyd. Amaltea)


Książka o krukach – brzmi podtytuł. Krucza monografia – tak mniej więcej określa swoje dzieło sam autor. Kim właściwie są kruki z książki Rákosa? To potężne, mroczne i agresywne stworzenia, które mają wiele cech ludzkich. Piją jak ludzie, jedzą jak ludzie, uprawiają seks jak ludzie. Tworzą państwa i hierarchie, sprawują bezwzględne rządy, organizują zamachy. Mają bardzo ludzie żądze i pragnienia, ale wyróżnia je wyjątkowe okrucieństwo. Swoją mroczną opowieść Rákos przyprawia jednak sporą dawką absurdu, groteski i czarnego humoru, a także językowych akrobacji, tworząc wybuchową literacką mieszankę, z jaką na pewno jeszcze nigdy nie mieliście do czynienia.


Alena Mornštajnová, Hana
(przeł. Tomasz Grabiński, wyd. Amaltea)


Podobno to nie miała być powieść o holokauście. Podobno obozowa przeszłość tajemniczej, zamkniętej w sobie ciotki Hany miała być tylko wątkiem pobocznym, a w centrum uwagi miała się znaleźć rodząca się więź między nią a jej osieroconą siostrzenicą. Nie jestem pewna, czy autorce udało się w zajmujący sposób opowiedzieć właśnie te historie, na których najbardziej jej zależało. Ale ta, która miała być tylko wątkiem pobocznym, robi ogromne wrażenie. I zostaje w czytelniku na długo – jeśli nie na zawsze.


Ina Wyłczanowa, Wyspa Krach
(przeł. Hanna Karpińska, wyd. Ezop/Wyszukane)


Autorka Wyspy Krach, bułgarska pisarka Ina Wyłczanowa, pokazuje dwa zupełnie różne kobiece światy i udowadnia, jak bardzo możemy się mylić w ocenie innych, jak często wymyślamy sobie ich wizerunki, ich życia, ich osobowość na podstawie skrawków informacji, które posiadamy. To lektura zaskoczeń, bo autorka co rusz w jakiś sposób wytrąca nas z, wydawałoby się, ustalonego rytmu – a to wprowadzając mocny, zupełnie niespodziewany akcent, a to wywracając nasz sposób widzenia bohaterów do góry nogami. Tym samym powstała niebanalna, na pozór lekka, ale również na swój sposób niepokojąca powieść.


Petra Soukupová, Najlepiej dla wszystkich
(przeł. Julia Różewicz, wyd. Afera)


Autorka jak zwykle pokazuje rodzinną rzeczywistość wielowymiarowo, z różnych punktów widzenia. Czy w relacjach z bliskimi widzimy tylko to, co widzieć chcemy? Problem polega na tym, że w przypadku tej historii całą przestrzeń, całe powietrze kradnie rasowa aktorka Hana – bohaterka nieznośnie rozwrzeszczana, teatralna, siejąca emocjonalne spustoszenie, gdziekolwiek się pojawi. W ten sposób również sam rodzinny dramat zdaje się odrobinę sztuczny i teatralny. To jednak wciąż kawał świetnej czeskiej prozy, którą czyta się znakomicie i która boleśnie uświadamia nam, jak bardzo potrafimy być dla siebie okropni. Czytajmy – aby takimi nie być.


Radka Denemarková, Kobold
(przeł. Olga Czernikow, Agata Wróbel, wyd. Książkowe Klimaty)


Koboldzie Radki Denemarkovej skupiają się jak w soczewce wszystkie problemy, o których pisarka mówi w wywiadach i w trakcie publicznych dyskusji. Przemoc domowa, kobieca mentalność ofiary, brak solidarności między kobietami, rasizm, historyczne przekłamania, zaściankowa czeska mentalność. Po raz kolejny autorka staje się adwokatem słabszych i bezbronnych – i znów są to kobiety. Tym razem chodzi jednak o cierpienie, którego doświadczają z rąk tych, których kochają. O wojnę, która od lat toczy się w tysiącach domów pod pozorami rodzinnej sielanki. O brutalne domowe rządy koboldów.


Markéta Pilátová, Z Baťą w dżungli
(przeł. Agata Wróbel, wyd. Książkowe Klimaty)


Książka Markéty Pilátovej to przedziwny literacki eksperyment. Choć podejmuje bardzo klasyczny temat – losy pewnej sławnej czeskiej rodziny, na które silnie wpłynęła XX-wieczna historia – robi to w sposób bardzo awangardowy. Autorka oddaje głos zarówno postaciom żyjącym, jak i duchom (świadomym tego, że już nie żyją), a nawet… brazylijskiej fabryce postawionej przez Jana Antonína. To trochę portret rodziny i epoki, trochę publikacja interwencyjna, przywracająca Janowi Antonínowi dobre imię zrujnowane przez komunistów.


Ivona Březinová, Krzycz po cichu, braciszku
(przeł. Mirosław Śmigielski, wyd. Stara Szkoła)


Nie ukrywam – o autyzmie nie wiedziałam do tej pory praktycznie nic. Zdawałam sobie sprawę, że życie z autystycznym dzieckiem nie jest łatwe, jednak książka Ivony Březinovej bardzo brutalnie uświadomiła mi, jak ono naprawdę wygląda. Chodzenie na palcach wokół niego. Nie dosłownie, w przenośni. Żeby tylko nie zdenerwować, żeby tylko nie zrobić czegoś nie tak, nie wybić z rutyny codziennych czynności i zdarzeń. A równocześnie jest ta straszna świadomość – przecież on tam gdzieś jest, w środku, ukochany synek, brat. „Pod pokrywką”. Zamknięty jak w klatce, jak pod wpływem złego zaklęcia. Ważna książka.

Zapowiedź: Inny, czyli gorszy?

Jiří Hájíček, Zaklinacz deszczu
(przeł. Dorota Dobrew, wyd. Książkowe Klimaty)


[Z mojego blurba:] Choć na pierwszy plan zdaje się tu wysuwać kryminalny wątek utraconej ziemi i walki o jej odzyskanie, w historii opowiedzianej przez Hájíčka kryje się o wiele więcej. Dzięki temu ta niewielka i na pozór prosta książka niepokoi, zmusza do rozmyślań i nie daje szybko o sobie zapomnieć. Nad wszystkim zaś majaczą białe widmo Spitsbergenu oraz postać pewnego osiemnastowiecznego szaleńca, który marzył o maszynie latającej – symbole ucieczki, oczyszczenia i wyzwolenia od problemów monotonnego, zbiurokratyzowanego życia.


Bianca Bellová, Jezioro
(przeł. Anna Radwan-Żbikowska, wyd. Afera)


Proza Bellovej jest ostra i surowa. Paląca jak wódka, szorstka jak zniszczone dłonie rybaków. Równocześnie Jezioro ma w sobie coś z baśni, baśń to jednak okrutna i krwawa. Jej świat jest szaro-rdzawy, rozbrzmiewa strzałami pijanych rosyjskich żołnierzy z pobliskich koszar, zalatuje zatrutymi wodami jeziora i beznadzieją wioski na końcu świata, której mieszkańcom nie zostało już nic prócz gorzały. Tylko na pozór jednak świat ten różni się od tego, w którym żyjemy my. Tylko na pozór jest bardziej surowy, bezlitosny i pozbawiony perspektyw. Bo źródłem zarówno największego bólu, jak i nadzieją na ocalenie jest zawsze drugi człowiek.


Vladimír Macura, Guwernantka
(przeł. Michał Kunik, Olga Czernikow, wyd. Amaltea)


Wszyscy bohaterowie tej powieści są na swój sposób nieszczęśliwi, uwięzieni, bezradni wobec paraliżującej tęsknoty, co dobrze oddaje również atmosferę tamtej historycznej epoki. Ze względu na ten nastrój oraz wspaniałe pióro Macury, umiejętność wejścia zarówno w skórę starzejącego się poety, jak i jego młodej, spragnionej życia żony, i za wiarygodność obydwu narracji, obydwu języków, obydwu sposobów opowiadania świata – zdecydowanie warto sięgnąć po Guwernantkę


Miroslav Pech, Mainstream
(przeł. Mirosław Śmigielski, wyd. Stara Szkoła)


Szokując, zniesmaczając, zadając ból, autor zmusza nas do zastanowienia się nad społecznymi rolami, w które nieporadnie próbujemy się wcisnąć. Pisze prostym językiem, stylem niemal przezroczystym, suchym, mało literackim, i nawet wstrząsające epizody prezentuje w sposób kompletnie wyprany z emocji. Jeśli jednak uświadomimy sobie, że są one przefiltrowane przez świadomość bohaterów, ta metoda opowiadania nabiera mocy. Emocjonalny chłód, zestawiony z trzaskającym mrozem na zewnątrz, robi swoje. Mrozi. 

Zapowiedź: Rodzinny horror

Petra Hůlová, Macocha
(przeł. Julia Różewicz, wyd. Afera)


Silne emocje przy lekturze, kilka długich tygodni zbierania myśli, trawienie tego, co przeczytałam – Macocha to z pewnością jedna z książek, których lekturę najmocniej przeżyłam. Dlaczego? Bo tak jak bohaterka Hůlovej jest wyczulona na obłudę „jak żeglarz na światło latarni morskiej”, tak ja jestem wyczulona na emocje, życiową bezradność i zagubienie, a wszystko to czuję i widzę za twarzą tego „potwora”. 


Antonín Bajaja, Nad piękną modrą Dřevnicą 
(przeł. Dorota Dobrew, wyd. Książkowe Klimaty)


Są takie książki, które od pierwszych słów otulają jak ciepły koc. Które ciepłym, familiarnym tonem przywodzą na myśl rodzinne spotkania, wspominki, anegdoty. Do których się wchodzi i z których niespecjalnie chce się wychodzić, bo na zewnątrz ta nasza szara, zimna rzeczywistość. Nad piękną modrą Dřevnicą na pewno do takich książek należy. Książka w roku 2010 wyróżniona Nagrodą Państwową, nominowana do Nagrody Josefa Škvoreckiego oraz nagrody Magnesia Litera.


Anna Bolavá, W ciemność 
(przeł. Agata Wróbel, wyd. Książkowe Klimaty)


Pasja, której oddajemy się w wolnym czasie i która umila nam nasze szare życie, to z reguły nic złego. Co jednak, jeśli pochłonie ona CAŁE nasze życie? Jeśli stanie się dla nas ważniejsza niż nasi bliscy, środki do życia, potrzeby fizjologiczne? W swojej bolesnej powieści Anna Bolavá przedstawia właśnie taki przypadek – kobiety, która „oddała się swojej pasji” całkowicie, aż do obłędu. Książka wyróżniona nagrodą Magnesia Litera 2016.

Komentarze